O tym, że Tomasz Sójka został członkiem rady nadzorczej Orlenu napisał w czwartek portal Onet podając, że w przeszłości Sójka organizował struktury Polski 2050, a ponadto jako prawnik związany z kancelarią prawną SMM Legal opiniował kontrowersyjną fuzję Orlenu z Lotosem.
"Rozmawiałem o tym wczoraj z profesorem Sójką. Szczerze nie wiedziałem, że on się w tym miejscu (w radzie nadzorczej Orlenu) znajduje, bo nie kontroluję procesów nominacyjnych. Od tego są inne ciała w KPRM. Rozmawiałem z nim o tym wczoraj wieczorem i uznaliśmy razem, to naprawdę też wielkiej klasy człowiek, że lepiej będzie dla pełnej przejrzystości procesu i dlatego, żeby nikt nie miał żadnych wątpliwości, jeżeli chodzi o majątek państwowy, żeby złożył rezygnację w tej chwili z tej funkcji i taką rezygnację pan profesor złożył czy składa" – powiedział Hołownia na konferencji prasowej w Sejmie.
Zaznaczył, że Sójka jest "wybitnym specjalistą światowej klasy, profesorem prawa spółek i rynku kapitałowego" i znalazł się w radzie nadzorczej Orlenu "po tym bałaganie, który zrobiła poprzednia ekipa, a teraz został delegowany do zarządu tymczasowego, którego zadaniem jest przygotować procedurę" .
"Orlen traci w tym momencie naprawdę wybitnego fachowca, który mógłby ten bałagan po tych amatorach sprzątać, natomiast robi to (rezygnuje) dlatego, żebyśmy wszyscy czuli się w 200, nie w 100, procentach bezpiecznie z tym, że co do zarządzania państwowym majątkiem nikt nie powinien mieć żadnych wątpliwości. To jest ten nowy standard, który my ustanawiamy jako Polska 2050" - powiedział Hołownia.
Wyraził nadzieję, że Sójka "wróci do służby Polsce" poprzez pracę "w tym czy innym sektorze, w którym ma kompetencje" po tym, jak zostaną ustalone nowe procedury.
Dodał, że "działalność partyjna" Sójki zakończyła się w 2021 r. oraz że Sójka miał też inne zdanie niż jego kancelaria w kwestii fuzji Orlenu z Lotosem.
Hołownia został też zapytany o informację, że dwóch z działaczy Polski2050 zostało wiceprezesami Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Działacze Polski 2050 twierdzą, że mowa jest o jednej takiej osobie, która nie jest, ale była związana z partią.
Marszałek Sejmu zaznaczył, że czym innym są spółki skarbu państwa, a czym innym państwowe osoby prawne, które "zarządzają jakimś sektorem delegowanym przez ministerstwo". Ocenił, że rząd i dany minister powinien mieć zaufanych ludzi w podległych sobie spółkach skarbu państwa, bo odpowiada za wspólny majątek.
Według Hołowni kwestią do dyskusji jest rodzaj procedury, jaką powinny przechodzić osoby, które mają być zatrudnione w takich podmiotach tak, by nikt nie miał wątpliwości co do ich kompetencji. Zaznaczył, że jego zdaniem w kwestii zatrudnienia takich osób powinni wypowiedzieć się eksperci.
"Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie korzystali z zasobów ludzi, których znamy i o których wiemy, że znają się na rzeczy" - powiedział.
Marszałek Sejmu podkreślał, że będzie jednak opowiadał się za tym, by rozgraniczyć funkcje partyjne i w spółkach. "Będę oczekiwał od osób, które za swoje kompetencje znalazły się w państwowych instytucjach takich jak jednostki prawne, jak fundusze, by złożyły legitymację partyjną. Natomiast ocalimy ich fachowość dlatego, by dobrze zarządzali obszarami, w których są" - zapowiedział. (PAP)
kh/