Masowa eksterminacja w czasach dyktatury Ceausescu. W przytułkach zmarły tysiące dzieci

2023-11-30 13:44 aktualizacja: 2023-12-01, 07:46
Sieroty i dzieci porzucone trafiały do sierocińców lub domów dziecka
Sieroty i dzieci porzucone trafiały do sierocińców lub domów dziecka
Tysiące niepełnosprawnych dzieci, ofiar dekretu antyaborcyjnego nr 770, wydanego w 1966 roku przez rumuńskiego dyktatora Nicolae Ceausescu, zmarły w placówkach opiekuńczych w wyniku chorób, niedożywienia i braku odpowiedniej opieki – powiadomiło Radio Europa Libera Romana, powołując się na ustalenia historyków.

"Tylko w czterech z 29 domów-szpitali, które działały w latach 1954-89, udokumentowano 2207 podejrzanych zgonów dzieci upośledzonych umysłowo" – poinformowało Radio Europa Libera, powołując się na ustalenia historyków z Instytutu Badania Zbrodni Komunizmu i Pamięci Emigracji Rumuńskiej (IICCMER).

Badacze mówią o "masowej eksterminacji" tysięcy dzieci, opierając się na dostępnych materiałach, które - ich zdaniem - mogą stanowić podstawę do postępowań sądowych. Jednocześnie, jak podkreślono, prokuratura zamyka te sprawy, powołując się na brak dowodów. "W ciągu 34 lat od rewolucji rumuńskiej (skutkującej obaleniem dyktatora Nicolae Ceausescu - przyp. PAP) nikt nie odpowiedział za okrucieństwo, którego doświadczyły dziesiątki tysięcy dzieci" – zauważył portal.

Jak przypomniano, w komunistycznej Rumunii działał system placówek-sierocińców, domów dziecka i domów-szpitali, stworzony jeszcze przez poprzednika Ceausescu, lecz "udoskonalony" za czasów jego rządów. W latach 1954-89 miało w nich przebywać około 300 tys. dzieci.

W 1966 roku Ceausescu zatwierdził dekret nr 770, który zakazywał aborcji (z bardzo nielicznymi wyjątkami) i antykoncepcji, a także miał doprowadzić do wzrostu liczby urodzeń. Realizacji przepisów pilnowała milicja i służby, a przerywanie ciąży było karane więzieniem. W efekcie domy dziecka zapełniły się porzuconymi dziećmi, często z różnego rodzaju upośledzeniami.

"Sieroty i dzieci porzucone trafiały do sierocińców lub domów dziecka. Większość nieletnich z deficytami, którzy po 1966 roku trafili do domów szpitalnych, miała wrodzone anomalie strukturalne i funkcjonalne (wady serca, nieprawidłowe kończyny, problemy związane z rozwojem mózgu i rdzenia kręgowego, encefalopatie, zespół Downa itp.) oraz zaburzenia odżywiania (dystrofia, krzywica itp.)" – powiadomiła Europa Libera.

W przypadku większości dzieci trafienie do państwowego hospicjum było równoznaczne z wyrokiem śmierci – twierdzą historycy z IICMER. "Leczenie psychiatryczne zamieniało je w warzywa. Inne miały uleczalne choroby, ale były zaniedbane i umierały. Im były mniejsze, tym mniejsze miały szanse na przeżycie" – czytamy w publikacji.

Np. w ośrodku w Siret od 1 kwietnia 1956 roku do 6 czerwca 2001 roku hospitalizowano 8589 dzieci. W latach 1965–89 zmarło 1541. Większość spośród nich miała umrzeć z powodu: odoskrzelowego zapalenia płuc, epilepsji, chorób serca, nerek, przewodu pokarmowego, urazów czaszkowo-mózgowych – wynika z ustaleń badaczy. W domu-szpitalu w Cighid w ciągu 30 miesięcy zmarło 138 dzieci.

W dokumentach zebranych przez historyków IICCMER, przedstawiających działalność ośrodków szpitalnych w ciągu 35 lat, od 1954 do 1989 roku, nie ma ani jednego zapisu dotyczącego sekcji zwłok żadnego ze zmarłych dzieci.

W ciągu ostatnich siedmiu lat rumuńscy historycy udokumentowali działalność czterech ośrodków szpitalnych, ustalając, że zmarło tam 2207 dzieci. Badacze szacują, że ogólna liczba może być znacznie większa - nawet około 15 tys.

"Pomimo przekazania materiałów do prokuratury ze wskazaniem osób odpowiedzialnych, sprawy nie mają dalszego ciągu. Jedna z nich została już zamknięta, a inne czeka niepewny los" – powiadomiło Radio Europa Libera.

Z Bukaresztu Justyna Prus (PAP)

jos/