ME koszykarzy. Prezes PZKosz: będę zadowolony z czołowej ósemki
Prezes Polskiego Związku Koszykówki Grzegorz Bachański uważa, że mimo nieudanych występów w kwalifikacjach drużyna trenera Igora Milicica będzie dobrze przygotowana do gry przed własną publicznością w mistrzostwach Europy. "Będę zadowolony z czołowej ósemki" - powiedział PAP szef federacji.

W 2022 roku Polska sensacyjnie zajęła czwarte miejsce, meldując się w półfinałach po raz pierwszy od 1971 roku.
"Powtórzenie tego sukcesu nie jest niemożliwe. Zależy to jednak od wielu czynników, m.in. od wyników losowania, które przed nami w Rydze pod koniec marca. Wyjście z grupy to dla reprezentacji cel minimum. Będę zadowolony, gdy zagramy w najlepszej ósemce, a dalej... będziemy ściskać kciuki" – podkreślił Bachański.
Polska jako współgospodarz ME była pewna udziału w finałowym turnieju, który odbędzie się na przełomie sierpnia i września w Rydze, Tampere, Limassol i Katowicach. Eliminacje nie toczyły się po myśli biało-czerwonych - przegrali pięć z sześciu spotkań, ale prezes przyznał, że nie czuje niepokoju z tego powodu.
"Doszlusowaliśmy do grona reprezentacji europejskich, które w eliminacjach grają innym składem niż w głównym turnieju. Swoje zrobił też pewny udział w ME w roli gospodarza, a to zawsze jest w głowach koszykarzy. Nie czuję po eliminacjach niepokoju przed Eurobasketem, choć oczywiście wynik może martwić" – zaznaczył.
Wskazał, że cele reprezentacji były trochę inne niż zazwyczaj w tej fazie rywalizacji.
"Kwalifikacje, co ustaliliśmy z trenerem Igorem Milicicem, miały być testem, sprawdzianem przed sierpniową rywalizacją, ale i jesiennymi eliminacjami do mistrzostw świata 2027. Uważam za trafne słowa kapitana Mateusza Ponitki w jednym z wywiadów, który stwierdził, że jesteśmy drużyną od roboty do wykonania. Wtedy się spinamy i koncentrujemy na celu, a tym celem jest Eurobasket" - ocenił prezes.
Bachański, pełniący po raz trzeci obowiązki szefa PZKosz., przypomniał, że kwalifikacje poprzedzające ME 2022 też nie były udane.
"Odpadliśmy w kwalifikacjach MŚ i musieliśmy walczyć w prekwalifikacjach do ME, bo wówczas to jeszcze Ukraina była gospodarzem jednej z grup, ale pokonaliśmy przecież m.in. Chorwację. Wyniki towarzyskich spotkań przed ME 2022 były przeciętne, a turniej skończył się największym sukcesem od 51 lat i pokonaniem w ćwierćfinale broniącej tytułu Słowenii z Luką Doncicem" - przypomniał.
Losowanie grup ME odbędzie się 27 marca w Rydze, ale już teraz wiadomo, że Słowenia - najpewniej z gwiazdą NBA Doncicem - i Islandia - zaproszona przez PZKosz - wystąpią w Katowicach. Słowenia to jedyna "wolna" drużyna z II koszyka. Są w nim także Litwa - zaproszona przez innego współgospodarza imprezy - Finlandię, gospodarz grupy i fazy finałowej - Łotwa oraz Grecja, którą "doprosił" do grupy Cypr.
Zdaniem Bachańskiego kluczowe będzie dla Polski, kogo wylosuje z koszyków IV: Gruzję, Turcję bądź Izrael oraz V - Belgię, Bośnię i Hercegowinę czy Wielką Brytanię. Islandia, którą zaprosił PZKosz., to zespół z koszyka VI.
"Analizowaliśmy elementy organizacyjne i szkoleniowe. Rozważaliśmy jeszcze bardzo mocno zaproszenie Litwy z drugiego koszyka, a także Słowenii. Jednak po wyborach, których dokonali inni współgospodarze, wiadomo było, że Słowenia i tak trafi do naszej grupy. Sportowego wyboru dokonał trener Milicic, a ja jestem bardzo zadowolony z niego, bo moim kolegą z zarządu FIBA-Europe jest Hannes Jonsson, były prezes islandzkiej federacji. Znając go byłem pewien, że Islandia to będzie dobry partner. Wiemy już teraz, że do Katowic przyjedzie wielu fanów z tego kraju. Kluczowe dla siły grupy będą jednak zespoły dolosowane z koszyków IV i V" - wytłumaczył.
Bachański ma natomiast swojego faworyta-kandydata, na którego chciałby trafić z najmocniejszego, pierwszego koszyka, w którym są: Francja, Hiszpania, Niemcy i Serbia.
"Z pierwszego koszyka znamy bardzo dobrze z ostatnich lat, nawet 'za dobrze', Francuzów, z którymi przegraliśmy półfinał Eurobasketu w 2022 roku, i Hiszpanów - po eliminacjach ME 2022. Zatem chciałbym trafić na mistrzów świata - Niemców albo na Serbię z Nikolą Jokicem, choć z tą drużyną graliśmy dwa lata temu w grupie w Pradze. Z Niemcami przegraliśmy o brąz w Berlinie, to może w Katowicach byłby rewanż..." - analizował.
Jak podkreślił, ME będą zwieńczeniem pewnego etapu dla całej reprezentacji, w tym sztabu szkoleniowego.
"Nie jestem skory do nieprzygotowanych zmian trenerów, ale jest jasne, że Eurobasket to koniec pewnego cyklu i podsumowanie pracy także sztabu trenerskiego" – zaznaczył.
Bachański trafił do PZKosz w 1993 roku jako stażysta, a następnie przeszedł wszystkie szczeble kariery w związku. W latach 2000-04 był dyrektorem biura, a przez 10 miesięcy (w latach 2004-05) sekretarzem generalnym oraz prezesem przez dwie kadencje 2011-18. Zna bardzo dobrze uwarunkowania polskiej i europejskiej koszykówki od ponad 30 lat i dlatego uważa, że wzmocnienie kadry w postaci naturalizacji obcokrajowca jest konieczne.
Przez siedem lat z orzełkiem na piersi występował 37-letni A.J. Slaughter. To z nim Polska zajęła ósme miejsce w MŚ 2019 i czwarte w ME 2022. Teraz kandydatami, którzy dopełniają formalności proceduralnych, są 30-letni Amerykanin Jordan Loyd z francuskiego euroligowego AS Monaco i 26-letni Jerrick Harding z Morabanc Andora.
"Loyd złożył już dokumenty w ambasadzie polskiej w Paryżu, Harding ma to uczynić w bliskim czasie w ambasadzie w Madrycie. Loyd to świetny zawodnik, ale ma 30-lat, więc nie możemy zakładać, że będzie występował w kadrze tak długo, jak A.J. Slaughter, który w momencie przyznawania polskiego paszportu miał 27 lat. Patrzymy perspektywicznie, nie tylko na akcję +Eurobasket+, ale i kolejne eliminacje. To jest naturalny trend od lat, że reprezentacje europejskie pozyskują kilku obcokrajowców. Stąd pomysł na 26-letniego Hardinga. Potrzebujemy gracza na okienka FIBA, w których zawodnicy z Euroligi nie zawsze występują z powodu kolizji terminów. Dla nas jest najważniejsze, że dwóch dobrych graczy wyraziło chęć występów w reprezentacji Polski w dłuższej perspektywie. Nie wiem, czy przed mistrzostwami obydwu uda się otrzymać stosowne dokumenty, ale robimy wszystko, by stało się to jak najszybciej" - podkreślił.
Prezes federacji przyznał, że organizacyjnie Polska jest dobrze przygotowana, ale wizytacje przedstawicieli FIBA-Europe w Katowicach będą trwały aż do rozpoczęcia ME.
"Nad sprawami organizacyjnymi pracujemy od dwóch lat z naszymi partnerami – miastem-organizatorem Katowicami oraz FIBA. Z miastem tworzymy akcje popularyzujące koszykówkę dla dzieci i młodzieży w aglomeracji śląskiej i zagłębiowsko-dąbrowskiej. Mecze towarzyskie w Spodku, które miały już miejsce i będą rozegrane w tym roku, czy eliminacyjne to testy dla hali Spodek. Obiekt jest modernizowany i sprawdzany przez FIBA m.in. pod kątem bezpieczeństwa czy przepływu różnych grup osób. Myślę, że do sierpniowych mistrzostw czekają nas jeszcze dwie wizyty z europejskiej federacji. Dzięki systematycznej kontroli okazało się, że awaria tablicy świetlnej z wynikami w trakcie meczu towarzyskiego z Nową Zelandią w ubiegłym roku nie była przypadkiem - po prostu mechanizm czasowy był już wadliwy i musiał zostać wymieniony" – poinformował.
Bachański, który został wybrany w październiku na trzecią kadencję po rezygnacji Radosława Piesiewicza, jednocześnie prezesa PKOl, podkreślił, że PZKosz. funkcjonuje normalnie, mimo kontroli będącej efektem trwającego śledztwa ws. podejrzenia popełnienia przestępstw finansowo–gospodarczych przez jego poprzednika i sporu na linii minister sportu Sławomir Nitras - prezes PKOl.
"Sytuacja finansowa związku jest stabilna, mamy dobry budżet na poziomie 87 mln złotych, wliczając w to Eurobasket, przygotowujemy się do tego turnieju. Wszystkie dokumenty, o które występuje Krajowa Administracja Skarbowa od dnia wszczęcia postepowania, są przekazywane do tego organu w zakresie stanowiącym przedmiot kontroli i naprawdę nie mam nic więcej do powiedzenia w tej sprawie" - dodał prezes, który w poprzedniej kadencji był członkiem zarządu, a wszedł do niego z największym poparciem delegatów (78).
Choć uwaga sternika związku skupiona jest przede wszystkim na organizacji ME koszykarzy, to w najbliższych tygodniach podjęte zostaną decyzje dotyczące kobiecej kadry. Reprezentacja prowadzona przez trenera Karola Kowalewskiego nie zakwalifikowała się do tegorocznych ME. Biało-czerwonych, najlepszych na kontynencie w 1999 roku, od 10 lat nie ma w turniejach finałowych.
"Szkoda tej drużyny i trenera. Widziałem, ile sił i serca nasze dziewczyny włożyły w mecze eliminacyjne. Nie było się czego wstydzić, zabrakło dwóch dobrych obron czy dwóch dobrych akcji w ataku. Taki jest sport" – ocenił.
Przyznał, że chciałby kontynuować współpracę z Kowalewskim.
"Uważam, że zespół pod jego wodzą zrobił progres. Litwinki, które nam zablokowały drogę do ME, moim zdaniem mogą zajść bardzo daleko w zbliżającym się turnieju. Myślę, że w ciągu półtora miesiąca zarząd podejmie decyzję w sprawie reprezentacji kobiet" - przekazał.
Prezes uważa, że weteranki, jak Weronika Gajda i Agnieszka Skobel, choć bardzo emocjonalnie odnosiły się do dalszej gry w kadrze po zakończeniu lutowych eliminacji, nadal są jej potrzebne.
"Bardzo fajnie pełniły rolę wspierających młodsze zawodniczki. Moim zdaniem metryka, tym bardziej w przypadku kobiet, nie może być decydującym elementem przy doborze składu. Zresztą większość drużyn narodowych to mieszanka doświadczenia z młodością. Zawsze ważna jest forma i poziom sportowy zawodniczki, ale to już temat i decyzje dla przyszłego trenera" – podsumował Bachański.
Autorka: Olga Przybyłowicz (PAP)
olga/ pp/kgr/