Jak poinformowano, "operację Kremla od roku rozpracowują wspólnie służby specjalne Polski, Czech, Belgii, Holandii, Niemiec i Francji". "Chodzi o szeroko zakrojoną próbę uzyskania wpływu na europejskich polityków, co pozwoliłoby Rosji mieć kontrolę nad nimi po wyborach do europarlamentu, a także zakończyć wojnę w Ukrainie na swoich warunkach" - napisano.
Dodano, że "narrację Kremla miały suflować założone w tym celu portale powiązane z rosyjskimi służbami: Voice of Europe, Visegrad Post oraz Golos". "Ale chodziło również o zdobycie przychylności polityków prawicowych partii, w tym europejskiej skrajnej prawicy. Ci od lat jeżdżą na organizowane przez agentów Kremla konferencje mające uwiarygodnić rosyjskie tezy o tym, że Ukraina jest upadłym państwem z faszystowskim rządem, który nie chce pokoju z Rosją" - czytamy w "GW".
Gazeta podała, że "jednym z takich agentów jest według służb Guillaume Pradoura, asystent kilku europosłów". "Jego biura w Brukseli i Strasburgu zostały przeszukane przez belgijskie służby w zeszłym tygodniu" - pisze "GW".
"Pradoura to były członek francuskiego Zjednoczenia Narodowego Marine Le Pen. Od 2019 r. pracował dla europosłów skrajnie prawicowych partii: Francuza Nicolasa Baya z Rekonkwisty, Niemca Maximiliana Kraha z AfD i Holendra Marcela de Graafa ze skrajnie prawicowego Forum na rzecz Demokracji" - napisano.
Jak dodano, "według czeskiego kontrwywiadu BIS cała trójka mogła być zamieszana w operację rosyjską". "A niektórzy mieli brać pieniądze od Kremla. O jakich kwotach mowa? Przedstawiciel jednej ze służb wspomina o 'setkach tysięcy euro'" - informuje gazeta.
"Mężczyźni zaprzeczają oskarżeniom. Twierdzą, że padli ofiarą politycznej nagonki" - dodano.
Przekazano, że "od Pradoury trop prowadzi do polskiego wątku sprawy". "Francuz ma ścisłe związki z Polakiem Januszem N. oskarżonym o szpiegostwo na rzecz Rosjan. N. od trzech lat siedzi w areszcie. Francuz załatwił N. stałą przepustkę do europarlamentu. N. jeździł do Brukseli, organizował tam spotkania z prorosyjskimi politykami, w tym z Wiktorem Medwiedczukiem. Ukrainiec to otwarcie prorosyjski polityk nazywany kumem Putina" - napisano. (PAP)
kgr/