Reuters przypomina, że jeszcze w kwietniu organizatorzy zapowiadali, że Władimir Putin nie zostanie zaproszony, ale pewni przedstawiciele Rosji będą oczekiwani na uroczystości, ze względu na wkład ich kraju we wspólną walkę podczas II wojny światowej.
Źródła, na które powołuje się Reuters, poinformowały jednak, że przedstawiciele Rosji nie zostaną zaproszeni na obchody, na których będą obecni m.in. prezydenci Ukrainy i USA, Wołodymyr Zełenski i Joe Biden. Wcześniej w maju trzech dyplomatów unijnych przyznało w rozmowie z Reuterem, że obecność Rosji, która od dwóch lat prowadzi inwazję na Ukrainę byłaby niepokojąca.
W minionych latach przedstawiciele Rosji uczestniczyli w obchodach w Normandii. Putin był obecny na uroczystościach w 2014 roku, gdy obchodzono 70. rocznicę "D-Day". Kilka miesięcy wcześniej Rosja przeprowadziła aneksję Krymu.
Grupa francuskich historyków i działaczy zaapelowała niedawno na łamach "Le Monde", by nie zapraszać Rosji na tegoroczne obchody. Naukowcy powoływali się na trwającą agresję rosyjską przeciw Ukrainie. Argumentowali także, że współczesna Rosja nie jest jedyną spadkobierczynią Związku Sowieckiego jako strony walki z Niemcami hitlerowskimi. "Wiele byłych republik sowieckich, w tym Ukraina, zapłaciły za ostateczne zwycięstwo cenę nie mniej wysoką - proporcjonalnie do ich liczby ludności - niż Rosja" - podkreślili autorzy artykułu. (PAP)
kgr/