"Nie było takiego zdarzenia. Kobieta i mężczyzna, czyli jej syn, próbowali wejść na teren centrum handlowego, który był wygrodzony przez policjantów. Kobieta zasłabła, widząc ogrom tragedii, który się wydarzył. Udzieliliśmy tej kobiecie pierwszej pomocy, została wylegitymowana. W trakcie legitymowania mężczyzny, jej 27-letniego syna, zauważyliśmy, że ma on za paskiem przedmiot przypominający broń. Okazało się, że to plastikowa atrapa, na którą nie potrzeba zezwolenia" - wyjaśnił rzecznik KSP.
Fotoreporter PAP uwiecznił m.in. moment, o którym mówił rzecznik KSP.
Zapewnił też, że nie jest prawdą, iż mężczyzna "mierzył tą atrapą do strażaków". "Czegoś takiego nie było" - podkreślił Szumiata.
Z kolei zastępca Mazowieckiego Komendanta Wojewódzkiego PSP st. bryg. Piotr Gąska poinformował, że wspólnie z przedstawicielami Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska zostanie podjęta decyzja, czy alert związany z zamykaniem drzwi i opuszczaniem lokali będzie odwołany czy jeszcze przez chwilę podtrzymany. "Będziemy mieli również monitoring z ich strony – takie mamy zapewnienie. Nasz monitoring jest na miejscu i na bieżąco atmosfera jest weryfikowana" - zapewnił. Dodał, że kiedy straż dotarła na miejsce pożaru, zajęta była znaczna część hali, ale - jak podkreślił - 80 proc. to jedynie szacowana wartość. (PAP)
autorka: Daria Porycka
nl/