“Mogę śmiało powiedzieć, że to wagon z najciekawszą historią w naszych zbiorach” - powiedział Michał Fludziński ze Stacji Muzeum.
Został zamówiony w II połowie lat 30. przez Francuskie Towarzystwo Wagonów Sypialnych i Restauracyjnych w poznańskich Zakładach Hipolita Cegielskiego, jako jeden z sześciu wagonów restauracyjnych. “Miały być one wykorzystane między innymi w słynnym Orient Expressie” - powiedziął Fludziński.
Do 1939 r. Francuzom udało się odebrać 4 z nich, ale odbiór dwóch pozostałych uniemożliwił wybuch wojny. Aż do 1945 r. niewykończone, przestały w zakładach Cegielskiego. Niemcy nie zdążyli przebudować ich na wagony dyspozycyjne dla hitlerowskich dygnitarzy.
Po wojnie postanowiono, że będą służyły polskim dostojnikom państwowym. Po usunięciu nazistowskich symboli przebudowano je do standardu wagonów salonowych.
Będący w zbiorach Stacji Muzeum wagon oznaczono numerem 01. Aż do końca lat 70. służył władzom państwowym i partyjnym. Jeździli nim m.in. Bolesław Bierut, Władysław Gomułka i Józef Cyrankiewicz. Czasem użyczano go zagranicznym politykom, goszczącym w Polsce.
Podróżni mogli nim podróżować w naprawdę luksusowych warunkach. Są tu mahoniowe meble i wygodne, pluszowe kanapy. Pasażer nr.1 miał do dyspozycji gabinet, sypialnię i łazienkę. “Była ona wyposażona w kabinę prysznicową, co było czymś zupełnie wyjątkowym w ówczesnych pociągach” - podkreślił Michał Fludziński.
Jedną trzecią wagonu zajmuje sala konferencyjna z dużym stołem i tapicerowanymi skórą krzesłami. Ściany zdobi drewniana boazeria z intarsjowanymi widokami polskich miast, jest też kryształowe lustro. W pozostałej części mieszczą się przedziały sypialne dla najbliższych współpracowników najważniejszego pasażera.
Dla wygody i komfortu podróżnych wagon jest wyposażony w kuchnię z węglowym piecem i lodówką, linię telefoniczną łączącą wagony pociągu, a przedziały wyposażone są w ceramiczne umywalki.
Ciekawostką jest potrójny system ogrzewania. “Wagon można było ogrzewać parą z wagonu ogrzewczego lub parowozu, elektrycznie lub dzięki własnemu ogrzewaniu wodnemu opalanemu węglem. To dawało pełną autonomiczność cieplną” - podkreślił Fludziński.
Na dachu wagonu były zamontowane głośniki, dzięki którym można było przemawiać do ludzi zgromadzonych na peronie.
Przeszłość wagonu dała o sobie znać w 1956 r. Z wizytą w Polsce przebywał wtedy Maurice Thorez sekretarz generalny Francuskiej Partii Komunistycznej. Polskie władze w kurtuazyjnym geście pozwoliły mu wracać do Paryża wagonem salonowym nr. 01. “Na miejscu francuscy kolejarze, patrząc na tabliczki fabryczne wagonu, odnaleźli informację, że jest to jedna z zamówionych przed wojną w Polsce jednostek i dokonali jego aresztowania. Powstał polityczny skandal. Jednak po sprawdzeniu dokumentacji okazało się, że faktycznie wagon został zamówiony przez francuską firmę, ale nie został odebrany i w związku z tym za niego nie zapłacono. W ten sposób wagon szczęśliwie wrócił do Warszawy” - opowiedział Fludziński. Po tej przygodzie kazano na wszelki wypadek zlikwidować fabryczne oznaczenia wagonu.
Po zakończeniu służby dla władz państwowych służył dyrekcji PKP, a potem jako tzw. koszarka, czyli wagon mieszkalny dla robotników torowych. Drugi wagon nie przetrwał do naszych czasów.
Autor: Paweł Stępniewski