Michał Szczerba: sprawdzimy, jak prokuratura badała nieprawidłowości w wydawaniu wiz

2024-03-25 11:15 aktualizacja: 2024-03-25, 14:40
Michał Szczerba. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Michał Szczerba. Fot. PAP/Tomasz Gzell
Szef komisji śledczej ds. tzw. afery wizowej Michał Szczerba (KO) uważa, że prokuratura za czasów Zbigniewa Ziobry nie badała wątków afery, w których pojawiały się nazwiska osób kojarzonych z PiS. Zapowiedział, że komisja będzie się chciała przyjrzeć działaniom prokuratury w tej sprawie.

Szczerba ocenił w Radiu Plus, że cały proces przyznawania wiz był nieprawidłowy, a pozwolenia na pracę wydawane przez wojewodów były oparte o dokumenty wystawiane przez fikcyjne firmy.

"Były fikcyjne firmy, które funkcjonowały w różnych województwach, które pasożytowały na cudzoziemcach, pobierały po 4 tys. (zł, PAP) za załatwienie pozwolenia na pracę w oparciu o fikcyjny dokument wystawiony przez firmę, która nigdy nie stwarzała miejsca pracy. Najpierw zagnieździły się w Łodzi, ich siedziby były vis a vis wejścia do urzędu wojewódzkiego" - powiedział Szczerba.

Jak dodał, "jedną z takich firm założyła urzędniczka Zbigniewa Raua (b. szefa MSZ - PAP), gdy był wojewodą łódzkim (w latach 2015-2019 - PAP)".

"Zainteresowało się nią CBA, została zwolniona z pracy. Później Rau się z nią dogadał, odeszła za porozumieniem stron. Po drugiej stronie ulicy kierowniczka odpowiedzialna za wydawanie pozwoleń na pracę dla cudzoziemców założyła agencję 'będę pomagała wam składać te wnioski na drugą stronę ulicy' za 4 tys. od łebka" - opisał Szczerba.

Dodał, że kiedy Tobiasz Bocheński (wojewoda łódzki w latach 2019-2023, a w 2023 r. wojewoda mazowiecki) "przyszedł do Warszawy, akurat ta firma też się przeniosła do Warszawy". Obecnie Bocheński jest kandydatem PiS na prezydenta stolicy.

"Uważam, że PiS o tej patologii wiedział: fikcyjne firmy, w oparciu o które wystawiano zaświadczenie o tym, że jest praca dla obcokrajowca. Na podstawie tego wydawano pozwolenie na pracę. Następnie dokumenty trafiały do urzędu konsularnego razem z wnioskiem i w oparciu o to wydawano wizę, która była tym grzechem pierworodnym, czyli pozwoleniem na pracę, skażona od samego początku, czyli była tak naprawdę nielegalna, bo podstawy do jej wydania nie istniały" - powiedział szef komisji śledczej.

Ocenił, że takich przypadków mogło być od kilkudziesięciu do kilkuset tysięcy.

Zapytany, czy złożył zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie, odparł, że "prokuratura ma wszystkie informacje, które chce mieć". Podkreślił, że prokuratura zajmuje się jednym wątkiem afery.

"My też prokuraturą się zajmiemy, my nie tylko oceniamy działalność państwa, brak nadzoru szefa MSZ, (...)ocenimy działalność prokuratury" - stwierdził.

Dodał, że na podstawie akt prokuratorskich, którymi komisja dysponuje, widzi, że kiedy się pojawiło się nazwisko kojarzone z siedzibą PiS, ul. Nowogrodzką, to prokuratura za czasów Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry "jakoś tych tematów nie eksplorowała".

"Chcemy ocenić działalność prokuratury, dlaczego (były wiceszef MSZ Piotr, PAP) Wawrzyk usłyszał zarzuty, gdy zapadła decyzja w Sejmie, że komisja śledcza powstanie" - przekazał Szczerba.

Poinformował, że prezes PiS zostanie wezwany na przesłuchanie przed komisją ds. afery wizowej jako ostatni, pod koniec czerwca.

Wcześniej Szczerba zapowiedział w rozmowie z PAP, że do końca czerwca komisja "będzie gotowa ze sprawozdaniem" ze swoich prac.

Dotychczas komisja przesłuchała byłego wiceszefa MSZ Piotra Wawrzyka i jego współpracownika, Edgara Kobosa, którzy usłyszeli zarzuty w śledztwie prowadzonym przez prokuraturę w Lublinie. Ponadto wysłuchała zeznań polskich konsulów w Mumbaju, ambasadora w New Delhi i radcy ambasady w Dakarze. Zeznania złożyło też byłe kierownictwo departamentu konsularnego oraz biura prawnego i zarządzania zgodnością MSZ, asystentka Wawrzyka i były wiceminister rolnictwa Lech Kołakowski.(PAP)

jc/