"Miedzy czasem pokoju a czasem wojny". Komandosi i policjanci po misjach trafią na granicę

2024-06-11 12:34 aktualizacja: 2024-06-11, 16:25
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz z dowódcami wojska Fot. PAP/Artur Reszko
Wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz z dowódcami wojska Fot. PAP/Artur Reszko
Zmianę prawa polegającą na wprowadzeniu możliwości udziału sił zbrojnych w operacjach prowadzonych na terytorium RP w czasie pokoju i określenie zasad użycia w tym przypadku środków przymusu bezpośredniego - zapowiedział szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. To zmiana o "fundamentalnym charakterze" - podkreślił. Jak dodał, na granicę trafia komandosi po misjach w Afganistanie i policjanci po misjach w Kosowie.

Szef MON powiedział, że zmiana ta odpowiada na zaostrzenie i eskalację wojny hybrydowej stosowanej przeciwko Polsce.

Kosiniak-Kamysz podczas konferencji prasowej, odnosząc się do sytuacji na polsko-białoruskiej granicy, powiedział o planowanej zmianie ustaw i prawa, tak by było ono dostosowane do wojny hybrydowej i "potrafiło odpowiadać na stan, który nie jest dzisiaj opisany".

"Chodzi o wprowadzenie możliwości udziału Sił Zbrojnych w operacjach wojskowych prowadzonych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej w czasie pokoju i określenia dla tego udziału zasad użycia środków przymusi bezpośredniego: broni oraz uzbrojenia wojskowego przez żołnierzy" - zaznaczył.

Wicepremier powiedział, że to zmiana o "fundamentalnym charakterze", która odpowiada na zaostrzenie i eskalację wojny hybrydowej stosowanej przeciwko Polsce. Podkreślił, że jest to opisanie w polskim prawie sytuacji "pomiędzy czasem pokoju a czasem wojny". "Musimy dostosować polskie brawo do tej brutalnej rzeczywistości i tej brutalnej agresji" - dodał i podkreślił, że zwiększy to pewność żołnierzy w możliwości działania i podejmowania odpowiednich kroków.

Jak zaznaczył Kosiniak-Kamysz, do tej pory WP działa na granicy na mocy ustawy o Straży Granicznej, pełniąc jedynie funkcję wspomagającą SG, nowe przepisy mają to zmienić. Dodał, że WP nie ma również możliwości prawnych m.in. w zakresie możliwości użycia armatek wodnych, które posiada tylko Policja. 

Szef MON: Zmieniamy ustawę o żandarmerii wojskowej

Dodamy do ustawy o żandarmerii wojskowej artykuł, w którym doprecyzowujemy zasadność użycia środku przymusu bezpośredniego w postaci użycia kajdanek - zapowiedział Kosiniak-Kamysz.

“W przypadku zatrzymania żołnierza pełniącego czynną służbę wojskową, żołnierze żandarmerii wojskowej w toku wykonywania czynności służbowych mają dodatkowo obowiązek poszanowania godności i honoru żołnierza i służby wojskowej, w tym munduru żołnierza wojska polskiego, stosując zatrzymanie w czasie wykonywania przez tego żołnierza czynności lub zadań służbowych jako środek ostateczny, o ile nie zachodzi konieczność zatrzymania żołnierza na gorącym uczynku” - powiedział Kosiniak-Kamysz, wyjaśniając, że przytacza cały nowy artykuł, bo wie, ile ta sprawa wywołuje emocji.

Szef MON podkreślił, że tej zmiany do tej pory nikt nie dokonał, mimo wielu użyć kajdanek wobec żołnierzy wojska polskiego “w różnych sytuacjach". “W sytuacjach takich, w których ta zasadność była bezwzględnie konieczna i w sytuacjach, których była moim zdaniem nadgorliwość stosowania tego przepisu” - dodał.

“Ale żołnierze żandarmerii działali w oparciu o określone przepisy. Trzeba je doprecyzować. I to jest nasza rola, że wyciągamy wnioski z tej sytuacji, zmieniamy ten przepis, że to jest ostateczność i poszanowanie godności munduru żołnierza wojska polskiego będzie naprawdę najwyższym nakazem” - zaznaczył Kosiniak-Kamysz. 

"Grupy sterowane przez Białoruś czy Rosję wyposażane w sprzęt zagrażający zdrowi i życiu"

Jak przekazał szef MON, na granicy działają teraz grupy zorganizowane, sterowane przez Białoruś czy Rosję.

"To są grupy zorganizowane, sterowane przez Białoruś czy Federację Rosyjską, wyposażane w sprzęt zagrażający życiu i zdrowiu. Dużo inaczej to wygląda niż w pierwszych tygodniach, miesiącach czy nawet latach tej (...) próby przekraczania granicy polsko-białoruskiej. Inaczej zachowuje się ten tłum, inaczej jest wyposażony i trzeba działań o charakterze przede wszystkim walki z tłumem i prewencyjnym" - powiedział. Stąd - dodał - skierowanie dodatkowych sił.

"Nie tylko żołnierzy, komandosów po misjach w Afganistanie, Iraku, ale przede wszystkim żołnierzy i policjantów po misjach w Kosowie" - mówił.

Szef MON mówiąc o wzmocnieniu polskiej granicy zaznaczył, że resort prowadzi prace w kilku wektorach od początku roku: działaniach operacyjnych, logistycznych, indywidualnego wyposażenia żołnierza oraz w działaniach szkoleniowych.

Podkreślił, że po przejęciu władzy dla obecnego rządu indywidualne wyposażenie żołnierzy stało się priorytetem i dlatego powstała operacja Szpej.

"W pierwszej kolejności w operacji Szpej są wyposażane i biorą udział, jednostki, które wysyłają żołnierzy na granicę. To są hełmy z przyłbicami, kamizelki kuloodporne najlepszej jakości, miotacze gazu o zwiększonej pojemności, tarcze" - wymieniał.

Szef MON mówił też o sprzęcie znajdującym się na granicy. "Są tam Rosomaki, transportery opancerzone, również lekkie do łatwiejszego przemieszczania się żołnierzy i funkcjonariuszy; zostały skierowane dodatkowe kompanie zmotoryzowane" - mówił Kosiniak-Kamysz.

Wicepremier wskazał, że w tym roku o 40 proc. zwiększyły się szkolenia w Wojsku Polski. Jak mówił, każdego dnia ok. 60 tys. żołnierzy ćwiczy na poligonach, poprawiono zakwaterowanie żołnierzy poprzez zwiększenie dostępności kontenerów oraz ogrzewanych i klimatyzowanych namiotów.

Przypomniał też, że w poniedziałek rząd przyjął uchwałę dotyczącą wzmacniania bezpieczeństwa granicy - Tarcza Wschód. (PAP)

autorzy: Rafał Białkowski, Jakub Borowski, Adrian Kowarzyk

mar/