Wcześniej politycy uczestniczyli w porannej mszy świętej.
Na pl. Piłsudskiego pojawili się protestujący, którzy podczas przemówienia prezesa PiS krzyczeli "kłamca". Przynieśli też ze sobą transparenty, na których widniały hasła m.in.: "Kłamstwo smoleńskie", czy "Mamy dość tańca na trumnach". Protestujący mieli ze sobą wieniec, któremu towarzyszył napis obarczający prezydenta Lecha Kaczyńskiego odpowiedzialnością za katastrofę. Na miejscu obecna była policja.
"Od trzech miesięcy policja także fizycznie broni tych, którzy tu stawiają wieniec obraźliwy wobec prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego. (…) To jest prezent dla Putina (...) To jest prezent dla tych wszystkich, którzy zorganizowali ten zamach. To jest prezent dla państwa zbrodniczego, państwa, które dzisiaj zagraża w sposób bezpośredni Ukrainie atakując ją, ale także Polsce i wielu innym krajom, całemu porządkowi światowemu i te okrzyki "kłamca" to jest kolejny prezent dla Putina. Tusk przesyła prezent dla Putina, bo jest od niego uzależniony, bo wie na jego temat wiele różnych rzeczy" - powiedział Jarosław Kaczyński.
"Będziemy bronili prawdy, bronili prawdy o Smoleńsku i bronili godności tych, którzy zginęli w Smoleńsku z ręki Putina, z ręki tej bandy zbrodniarzy, która rządzi Rosją ale, która ma niestety swoich przedstawicieli także w Polsce, na różnych poziomach, także we władzy (...) Składamy hołd prezydentowi i wszystkim, którzy polegli (...) i tak będziemy czynić" - powiedział Jarosław Kaczyński.
Podkreślił, że "przyjdzie czas, kiedy to wszystko, co tutaj się dzieje będzie odpowiednio, zgodnie z prawem traktowane".
10 kwietnia 2010 r. w katastrofie samolotu Tu-154M pod Smoleńskiem zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka Maria, najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego i ostatni prezydent RP na uchodźstwie Ryszard Kaczorowski. Polska delegacja zmierzała na uroczystości z okazji 70. rocznicy zbrodni katyńskiej.(PAP)
akuz/ oloz/ dki/ ał/