Większość uczestniczących w badaniu - 54 proc. - opowiedziała się za odłożeniem wyborów co najmniej do momentu zakończenia wojny albo za odczekaniem do końca upływającej w 2026 r. kadencji obecnego parlamentu. 8 proc. respondentów było niezdecydowanych.
Badanych pytano również o preferencje wyborcze. Z udzielonych odpowiedzi wynika, że gdyby obecnie odbyły się wybory, to blok partii rządzących uzyskałby łącznie 52 miejsca, podczas gdy opozycyjne ugrupowania występujące przeciwko polityce premiera Benjamina Netanjahu zdobyłyby 59 miejsc. Pozostałe fotele w 120-osobowym parlamencie zajęłyby partie arabskie, które tradycyjnie nie wchodzą do rządzących koalicji.
Od miesięcy w Izraelu odbywają się protesty przeciwko prawicowemu rządowi Netanjahu. Do października 2023 roku ich głównym powodem były próby osłabienia niezależności sądów, które w pozbawionym konstytucji kraju pełnią szczególną rolę kontrolną. Od ataku 7 października, gdy palestyńscy terroryści najechali Izrael, mordując około 1200 osób i uprowadzając do Strefy Gazy ponad 240, protestujący domagali się doprowadzenia do uwolnienia więzionych zakładników. Żądano także dymisji premiera, obwinianego o doprowadzenie do sytuacji, w której możliwy był tak duży atak terrorystyczny.
sma/