Mieszkańcy Lwowa: ta wojna jest daleko, ale widzimy ją codziennie [WIDEO]

2024-11-02 18:55 aktualizacja: 2024-11-03, 17:30
Ta wojna jest daleko, ale widzimy ją każdego dnia w oczach młodych wdów, które żegnają zabitych na niej mężów; słyszymy wojnę, gdy nad miastem latają rosyjskie drony. Tak, śmiejemy się na ulicach, ale w sercach nosimy głęboki smutek – powiedzieli PAP mieszkańcy Lwowa.

Czarne karawany podjeżdżają przed greckokatolicki kościół garnizonowy o godz. 11. Żołnierze wnoszą do świątyni dwie trumny. Leżą w nich ciała poległych na wschodzie kraju 45-letniego Wasyla Mykytyszyna i 40-letniego Jurija Proniuka. Ich żony zanoszą się płaczem. Dzieci przytulają do trumien twarze.

„Najgorszy jest ból, kiedy widzisz małe dzieci, które straciły ojców, Takie jest jednak nasze życie i tak wygląda nasza walka o prawo do bycia niepodległym krajem i wolnym narodem” – podkreślił w rozmowie z PAP po ceremonii mer Lwowa Andrij Sadowy.

W południe, gdy czarne karawany przejeżdżały przed ratuszem w drodze na cmentarz, w centrum miasta zatrzymało się życie. Ludzie klękali na bruku i żegnali się znakiem krzyża.

Zabici przez Rosję żołnierze chowani są na Polu Marsowym, tuż obok Cmentarza Łyczakowskiego. Nad setkami świeżych mogił powiewają flagi. Nad jednym z grobów łopoce biało-czerwona i białoruska, historyczna, w barwach biało-czerwono-białych.

To mogiła Polaka białoruskiego pochodzenia, Przemysława Rasiewicza-Kuczyńskiego, żołnierza białoruskiego Pułku im. Konstantego Kalinowskiego i Legionu Międzynarodowego. Zginął na wschodniej Ukrainie 6 sierpnia. Obok zniczy, które postawiono tu 1 listopada, ktoś położył krówkę, cukierek z Polski.

O polskie groby we Lwowie dbają pracownicy konsulatu RP, członkowie polskich organizacji i harcerze. Spotkana na Cmentarzu Orląt harcerka Barbara opowiedziała o dronach, które przelatują nad jej domem i atakach na budynki cywilnych mieszkańców miasta.

„Niedawno pocisk trafił w sąsiedni blok, gdzie mieszkają moi przyjaciele. Mamy nawet u siebie w harcerstwie druha, który też jest na wojnie. Także wielu moich znajomych, bliskich z parafii, młodych chłopaków, ministrantów walczy i trzyma obronę” – powiedziała PAP.

„My tutaj we Lwowie nie mamy może działań wojennych każdego dnia, ale atmosfera jest bardzo ciężka, smutna. Prawie każdego dnia słyszymy alarmy; i w nocy, i w ciągu dnia zamykane są urzędy, sklepy, młodzież i dzieci w szkołach muszą schodzić do schronu” – opisał sytuację w mieście metropolita lwowski, arcybiskup Mieczysław Mokrzycki.

Duchowieństwo rzymskokatolickie Lwowa także uczestniczy w ceremoniach pogrzebowych. „We Lwowie prawie każdy ma w rodzinie czy wśród znajomych walczącego na froncie żołnierza. Są wśród nich nasi wierni, rzymscy katolicy, również pochodzenia polskiego. Pamiętamy o nich w sposób szczególny” – podkreślił hierarcha w rozmowie z PAP.

Ze Lwowa Jarosław Junko (PAP)

grg/ sma/