Oficer prasowy Komendanta Miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Toruniu mł. bryg. Aleksandra Starowicz potwierdziła PAP, że sprawa została zgłoszona policji.
"Mieliśmy w sobotę zarejestrowanych ok. 10 zdarzeń na bardzo podobnym terenie. Były to pożary, które objęły od kilkudziesięciu do kilkuset metrów kwadratowych. Na szczęście lasy na Wrzosach i Wrzosowiska są blisko zabudowań, dużo ludzi tam chodzi, więc pożary były szybko zgłaszane. Do pierwszego takiego zdarzenia strażacy wyjeżdżali po godz. 13, a do ostatniego przed godz. 16" - podkreśliła w rozmowie z PAP mł. bryg. Starowicz.
Wskazała, że pożary w lasach i pożary łąk bardzo często związane są z działalnością człowieka. "Gdy mamy kilka takich zdarzeń obok siebie w krótkim okresie, to musi budzić to uzasadnione podejrzenia, czy coś nie jest na rzeczy. Przekazaliśmy sprawę do wyjaśnienia i zbadania policji" - wskazała rzeczniczka prasowa toruńskiej straży.
Żaden z pożarów nie spowodował dużych strat na Wrzosowisku. Wielu mieszkańców walczy o jego ocalenie przed zabudową od lat. Jeszcze tego samego dnia lokalna społeczność uruchomiła patrole sąsiedzkie. Te trwają codziennie od soboty.
"Dbamy o ten teren, zależy nam na nim. To dla nas takie zielone płuca. Odpoczywamy na Wrzosowisku chodząc tam na spacery ze starszymi rodzicami, dziećmi, z psami. Od wielu lat dbamy o to miejsce. Doszło do bardzo niebezpiecznego incydentu, więc teraz w ramach patroli częściej zwracamy uwagę na osoby chodzące po lesie" - powiedział mieszkaniec Wrzosów Łukasz Ruszkowski.
Mieszkańcy robiący obchód po terenie informują spotkane osoby o tym, że są osoby dbające o ten teren, chętnie po nim oprowadzają, prezentują jego walory, ale starają się przestrzegać także przed niebezpiecznymi i nierozważnymi zachowaniami.
Kolejne osoby chodziły z wodą na teren pogorzeliska w lesie na Wrzosowisku, żeby ogień w to miejsce nie wrócił. "Dbamy o teren wspólnie, to nas scala, jesteśmy dla siebie milsi, weselsi, tutaj się zrodziła prawdziwa wspólnota lokalna" - ocenił Ruszkowski.
Seniorka Krystyna Gizińska powiedziała, że mając 79 lat jedynym odpoczynkiem w naturze i zieleni jest spacer.
"Młodzi z tego terenu też korzystają - biegają, ćwiczą. Jest masa dzieci na tym terenie. Robimy wiele wspólnych akcji. Szkoda by było, gdybyśmy go stracili. Jesteśmy jako społeczeństwo bardzo zżyci i to powinno być docenione, bo to jest coraz rzadsze" - podkreśliła Gizińska.
Wojciech Jaruszewski dodał, że "martwi się zaistniałą sytuacją".
"Jesteśmy na pogorzelisku, gdzie jest powalona stara sosna. Czuć swąd. Smutny widok" - ocenił Jaruszewski. Gizińska dodała, że w tym miejscu - w środku lasu na Wrzosowisku - nie spodziewała się pożaru, podpalenia. Wielu z mieszkańców sądzi bowiem, że nie był to przypadek.
Wcześniej - w ubiegłym roku - zdarzył się pożar przy tzw. smoku, jak mieszkańcy nazwali jedno z leżących nieopodal drzew. Kiedyś chuligani podpalali śmieci na łąkach wokół.
"Wiadomo, że w ostatnich tygodniach było bardzo sucho, więc o podpalenie czy zaprószenie ognia nie jest trudno. Teren po pożarze nie jest tak wielki, jakby mógł być. Na szczęście ktoś przechodził, szybko zareagował. Straż pożarna zjawiła się bardzo szybko. Jesteśmy za to bardzo wdzięczni. Mogło się skończyć dużo gorzej. Widać skuteczność naszych strażaków" - ocenił Wojtek.
Patrole społeczne w tym terenie mają się odbywać tak długo, jak to będzie potrzebne. (PAP)
Autor: Tomasz Więcławski
mar/