Całkowite zaćmienie przeszło nad Ameryką, przez godzinę pokonując ścieżkę przecinającą terytoria 15 stanów, od Teksasu przez Środkowy Zachód, okolice jeziora Erie i Ontario, aż po Nową Anglię i Maine. Na tych terenach, zamieszkanych przez 30 mln Amerykanów, Księżyc całkowicie zasłonił tarczę Słońca przez ok. cztery i pół minuty.
Mimo że częściowe zaćmienie było widoczne w niemal całym kraju, miliony Amerykanów wybrały się do miejsc leżących na ścieżce całkowitego zaćmienia, bijąc turystyczne rekordy w stanach takich jak Arkansas czy Missouri i windując w niektórych miejscach ceny pokojów hotelowych do niespotykanych wcześniej poziomów. Niektórzy już miesiące wcześniej wykupili miejsca w samolotach rejsowych na trasie ścieżki, zaś linie lotnicze Delta przygotowały specjalne kursy między Detroit i Dallas. Tłumy zbierały się w parkach, na placach i na stadionach, tak jak w Indianapolis, gdzie dziesiątki tysięcy ludzi oglądały zaćmienie na trybunach toru wyścigowego w Indianapolis.
"Istnieje potężna różnica między 99 proc. a 100 proc. zaćmieniem. To jest jak różnica między zobaczeniem rowu i Wielkiego Kanionu. Po prostu nie ma porównania" - powiedziała kuratorka waszyngtońskiego muzeum Air and Space, Samantha Thompson, cytowana przez "Wall Street Journal". W Waszyngtonie - gdzie tarcza Słońca została przesłonięta w 89 proc. - zjawisko spowodowało tylko niewielkie przyćmienie słonecznego światła.
Jak powiedział podczas specjalnej transmisji NASA heliofizyk agencji dr Don Leamon, tegoroczne zaćmienie było szczególnie spektakularne ze względu na fakt, że Słońce zbliża się do maksimum aktywności w swoim 14-letnim cyklu. To oznacza, że widzialna podczas całkowitego zaćmienia korona słoneczna jest szczególnie imponująca.
"Przybyliśmy tutaj z grupą przyjaciół z Waszyngtonu, pokonaliśmy ponad 600 km w niemal 8 godzin. To może wydawać się szalone, żeby pokonać taki kawał drogi dla niecałych pięciu minut, ale te widoki są tak rzadkie i ekscytujące, że całkowicie są tego warte" - powiedziała PAP Morgan, urzędniczka federalna ze stolicy, która wybrała się obejrzeć zaćmienie do Buffalo w stanie Nowy Jork. Nieopodal Buffalo, nad wodospadem Niagara, po obu stronach amerykańsko-kanadyjskiej granicy miało się zgromadzić nawet milion turystów.
Nie wszyscy dali się ponieść szałowi. Heather, mieszkanka przedmieść leżącego na ścieżce całkowitego zaćmienia Erie w Pensylwanii, niemal przegapiła zjawisko.
"Ludzie wokół oszaleli. Sprawdzałam cenę pokoju w Warren, wsi na totalnym odludziu: 850 dolarów za noc. Mi udało się obejrzeć zaćmienie tylko dlatego, że opóźniła się moja wizyta u lekarza" - powiedziała. Jak dodała, niektórzy mogli być zawiedzeni, bo w momencie zaćmienia tarcza była schowana za chmurami. "Mimo wszystko to było dość fajne, przez kilka minut było tu ciemno jak w nocy" - dodaje.
Poniedziałkowe zaćmienie jest pierwszym widocznym w Stanach Zjednoczonych od 2017 r. Następna okazja pojawi się dopiero za 20 lat, w sierpniu 2044 r.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
gn/