"Poza jednym czy dwoma wyjątkowo kryzysowymi latami w ciągu 50 ostatnich lat, mamy jeden z najgorszych deficytów w naszej historii" - powiedział Armand. Przyznał, że pod tym względem "sytuacja jest poważna" i zapewnił, że nowy rząd będzie pracował "adekwatnie do powagi tej sytuacji".
Minister bronił przy tym bilansu poprzedniego rządu w sprawach gospodarczych. "Francja stała się najatrakcyjniejszym krajem Europy. Mamy większy wzrost gospodarczy niż Niemcy, a bezrobocie jest najniższe od 40 lat" - przekonywał.
Bezrobocie we Francji wyniosło 7,3 proc. w drugim kwartale br. Wcześniej, na przełomie 2022 i 2023 r., spadło do 7,1 proc. PKB, co było wskaźnikiem najniższym od 1982 roku. Francuski urząd statystyczny (INSEE) prognozował w lipcu br., że wzrost PKB może sięgnąć 1,1 proc. w bieżącym roku.
Jednak dziennik gospodarczy "Les Echos" podał w zeszłym tygodniu, że ministerstwo gospodarki spodziewa się, iż deficyt w tym roku może wynieść 6 proc. PKB, w miejsce zakładanych 5,1 proc.
Francja - druga co do wielkości gospodarka strefy euro - została objęta przez Komisję Europejską procedurą nadmiernego deficytu. Jest ona uruchamiana, gdy w danym kraju UE deficyt sektora finansów publicznych przekroczy 3 proc. PKB lub gdy dług publiczny jest wyższy niż 60 proc. PKB. W ubiegłym roku deficyt budżetowy Francji sięgnął 5,5 proc. PKB, a dług publiczny wyniósł pod koniec marca br. 111 proc. PKB.
Nowy rząd powinien przedstawić na początku października projekt budżetu na przyszły rok. Nastąpi to z niespotykanym wcześniej opóźnieniem. Kolejnym zadaniem jest też przedstawienie Komisji Europejskiej planu redukcji deficytu budżetowego.
Z Paryża Anna Wróbel (PAP)
awl/ ap/ know/