Zapytany o przystąpienie Szwecji do NATO i czy Szwedzi teraz bardziej boją się konfrontacji z Rosją, Jonson odparł, że „wręcz przeciwnie”. „Publiczne poparcie dla członkostwa w NATO jest nadal bardzo wysokie. Wynosi prawie 70 procent” – zapewnił minister w sobotnim wywiadzie. Według niego, jednym z celów Rosji było utrzymanie Szwecji i Finlandii poza NATO.
W kontekście listopadowych wyborów prezydenckich w USA i możliwego zwycięstwa Trumpa, Jonson podkreślił, że Europa musi przygotować się do wzięcia większej odpowiedzialności za własne bezpieczeństwo. „Oznacza to, że musimy więcej inwestować w nasze siły zbrojne” – zaznaczył.
Szef resortu obrony Szwecji ocenił, że jednym z największych problemów krajów europejskich są „niedoinwestowane armie”. Zdaniem Jonsona, przeznaczenie 2 proc. PKB na obronność „powinno być dolną granicą, a nie górną”. Spodziewa się też, że w przyszłości wszyscy sojusznicy NATO przekroczą próg 2 proc. PKB.
Jonson, zapytany przez „Bild”, kiedy Rosja może zaatakować terytorium NATO, odpowiedział, że „w odniesieniu do Rosji należy mieć jasność co do kilku rzeczy”. „Po pierwsze, mamy do czynienia z Rosją, która jest gotowa podjąć wielkie ryzyko polityczne i militarne. (...) Musimy również zdać sobie sprawę, że Rosja ma wielkie ambicje reorganizacji swoich sił zbrojnych. (...) Najlepszą rzeczą, jaką możemy zrobić, aby utrzymać pokój w Europie, jest wzmocnienie NATO i skupienie się na odstraszaniu i obronie” – powiedział Jonson.
Według szwedzkiego ministra obrony nie chodzi o wywołanie paniki, ale o uwrażliwienie, że obecnie „bezpieczeństwo jest największym wyzwaniem od zakończenia II wojny światowej”. „Wierzę, że Kreml i sam Putin są świadomi, że przegraliby tę wojnę. Ale myślę, że Rosja jest bardzo zainteresowana podzieleniem nas politycznie, zarówno w UE, jak i w NATO” – podsumował Jonson.
Z Monachium Iwona Pałczyńska (PAP)
pp/