PAP: Podczas spotkania z uczestnikami Campusu Polska Przyszłości uczestnicy pytali pana i ministra spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułebę o kwestię rozmów pokojowych między Ukrainą i Rosją. Prezydent Wołodymyr Zełenski zapowiedział, że do końca listopada przygotuje plan pokojowy, czy to oznacza, że jesteśmy bliżej czy dalej tych rozmów?
Radosław Sikorski: Przecież cały w tym ambaras, żeby dwoje chciało na raz. Nie widzę gotowości Rosji do rozmówi pokojowych. Rosja nadal żąda kapitulacji Ukrainy i dopóki tak będzie Ukraina tego nie zaakceptuje.
PAP: Ukraina przystąpiła do ofensywy, od kilku tygodni w obwodzie kurskim wojska ukraińskie zdobywają kolejne terytoria rosyjskie. Czy Polska powinna się obawiać odpowiedzi Rosji?
R.S.: Póki co, perspektywy są raczej optymistyczne, Ukraina zrobiła coś niespodziewanego dla Putina, okupuje część Rosji. Teraz jest podstawa do mówienia i do nawoływania, aby obydwa kraje wycofały się na międzynarodowo uznaną granicę.
PAP: W niektórych kręgach kontrowersje wzbudza fakt, że sprzęt, który Ukraina dostaje od zachodnich sojuszników, służy do ataku, a nie do obrony.
R.S.: Ukraina została zaatakowana i po to, żeby ochronić swoje terytorium, odsunąć wroga od swoich granic ma prawo używać dostarczonego jej sprzętu, zgodnie z prawami wojny.
PAP: We wtorek prezydent Zełenski zaapelował do Polski o przekazanie Ukrainie MiG-ów, a także o zgodę na możliwość zestrzeliwania rakiet z terytorium naszego kraju.
R.S.: Rozważamy to, nie o wszystkim można mówić. Tylko jakoś nie słyszę protestów, gdy Rosja używa sprzętu irańskiego czy północno-koreańskiego do atakowania ukraińskich miast. Tak więc niby dlaczego ofierze agresji nie byłoby wolno robić tego samego?
PAP: Skoro jesteśmy przy ofiarach, minister Kułeba pytany o sprawę ekshumacji ofiar rzezi Wołyńskiej przypomniał o akcji "Wisła". Czy jest szansa na załatwienie tych spraw?
R.S.: Na przestrzeni kilkuset lat między sąsiadami rachunek krzywd nigdy nie jest "w jedną stronę". Mamy więc do wyboru: albo możemy zajmować się przeszłością, która jest ważna, naszym ofiarom należy się chrześcijański pochówek, ale niestety nie jesteśmy w stanie przywrócić ich do życia. Albo możemy skoncentrować się na budowaniu wspólnej przyszłości, tak, aby demony nie odzywały się w naszych społeczeństwach i aby wspólny wróg nam już w przyszłości nie zagroził. Ja wolę to drugie podeście.
PAP: Podobno poruszaliście tę kwestię z ministrem Kułebą.
R.S.: Tak. Ona jest problemem w naszych relacjach, które mam nadzieję Ukraina rozwiąże w duchu wdzięczności za pomoc, którą Polska jej świadczy.
PAP: Polska wspiera również białoruską opozycję, ale Białorusini protestują przeciw zapowiedzianym zmianom w funkcjonowaniu Telewizji Biełsat. Czy możliwa jest wycofanie się ze zmian i pozostawienie Biełsatu jako oddzielnej anteny?
R.S.: Biełsat jest i od zawsze był częścią Telewizji Polskiej, jest finansowany przez polskiego podatnika i tutaj nic się nie zmienia. Polska potrzebuje oddziaływania telewizyjnego na kilka obszarów - rosyjskojęzyczny, na Białoruś, gdzie się mówi i po rosyjsku, i po białorusku, ale i po niemiecku, francusku i angielsku. I tak jak inne publiczne media typu BBC, Deutsche Welle, Voice of America, będzie miał rozgłośnie. Oczywiście Biełsat będzie traktowany specyficznie, bo jest specyficzny, nie chcemy utracić jego dorobu, ale musimy pamiętać, że to są pieniądze polskiego podatnika.
PAP: Ale zarzuty są takie, że po zmianach czas nadawania Biełsatu może zostać ograniczony, nie będzie wiadomo, kiedy będą serwisy po białorusku, a jej autonomia zostanie ograniczona.
R.S.: To polski podatnik łoży i polski podatnik wymaga, aby te pieniądze były wydawane w sposób proporcjonalny do efektu tzn. żeby każda złotówka pracowała na rzecz informowania opinii białoruskiej o Białorusi, o Polsce, o UE. Naszym celem powinno być osiąganie jak najlepszego efektu jak najlepszą organizacją pracy.
PAP: Mówiąc o sprawach białoruskich, nie można nie zapytać o Andrzeja Poczobuta. Czy jest z nim jakiś kontakt, czy wiadomo jak się czuje?
R.S.: Jest kontakt pośredni i te wiadomości nie są dobre, bo jest on niesprawiedliwie więziony przez okrutny reżim, który więzi dwa tysiące osób. Ostatnio paręnaście, czy może już w tej chwili nawet już parędziesiąt osób zostało uwolnionych, niestety wśród nich nie ma Andrzeja Poczobuta. Ale reżim białoruski wie, co ma zrobić, jeśli chce jakiejkolwiek poprawy stosunku z Polską i UE.
PAP: Czy będziemy wywierać jeszcze większa presję na Mińsk chociażby w obszarze handlu?
R.S.: Tak jak poprzedni rząd - przypominam, że Andrzej Poczobut siedzi w łukaszenkowskim więzieniu już od trzech lat - próbujemy różnych pomysłów, mam nadzieję, że któryś z nich wreszcie wypali.
PAP: Niedługo udaje się pan z wizyta do Azji Południowo-Wschodniej, będzie pan w Singapurze, w Malezji i na Filipinach. Jaki jest cel tego wyjazdu?
R.S.: Będą mi towarzyszyć wiceministrowie rolnictwa, ale też sektor gospodarczy, polskie firmy. Jeśli chodzi o Singapur, to nie trzeba uzasadniać, to jest miejsce arcyciekawe, pomiędzy regionami, z którego bardzo dobrze widać i Chiny, i cały Daleki Wschód. A w Malezji i na Filipinach bardziej będzie to misja gospodarcza.
PAP: Czy w PO już przesądzono, kto będzie kandydatem na prezydenta RP?
R.S.: Dobre pytanie, ale do przewodniczącego Platformy.
PAP: A czy po "sekretnym spotkaniu" prezydenta Andrzeja Dudy i premiera Donalda Tuska na pokładzie okrętu wojennego coś zmieniło się w kwestii nominacji ambasadorskich?
R.S.: Byłbym szczęśliwy, gdyby tak się stało, ale na razie nic mi o tym nie wiadomo. (PAP)
Rozmawiali: Karol Kostrzewa, Daria Kania
sma/