Po dwóch dniach przerwy polskie siatkarki przystąpią do drugiej części mistrzostw Europy. W niedzielę w Brukseli o godz. 20. w meczu 1/8 finału zmierzą się z Niemkami. W tym roku w Lidze Narodów dwukrotnie z nimi wygrały 3:2 i 3:1.
Niemki to rywal określany jako "stary dobry znajomy" polskiej reprezentacji. Siatkarki zza zachodniej granicy często trafiały na biało-czerwone w różnych turniejach i te spotkanie często były niezwykle zacięte. W 2019 roku podczas mistrzostw Starego Kontynentu w Łodzi obie drużyny spotkały się w ćwierćfinale. Polki, prowadzone wówczas przez Jacka Nawrockiego, po dramatycznym widowisku wygrały 3:2.
Podobny przebieg miał mecz podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata, także w Łodzi. Biało-czerwone wygrały po tie-breaku i zapewniły sobie awans do najlepszej ósemki turnieju. W tym roku drogi obu zespołów dwukrotnie skrzyżowały się w Lidze Narodów. W rundzie grupowej podopieczne Stefano Lavariniego wygrały... 3:2 (17:15 w tie-breaku), a w pojedynku o awans do półfinału zwyciężyły 3:1.
"Niemki bez względu na to, jakim składem grają, zawsze przeciwko nam potrafią wznieść się na wyżyny i pokazują dobrą siatkówkę. Miejmy nadzieję, że dla nas to będzie dobre przetarcie przed meczem ćwierćfinałowym. Nie można ich lekceważyć, ale też nie możemy się ich obawiać, bo mamy zdecydowanie większy potencjał" - powiedział PAP były selekcjoner polskiej reprezentacji Piotr Makowski.
Rywal polskich siatkarek rozczarował w pierwszej części turnieju. Niemki prowadzone przez Vitala Heynena, które grały przed własną publicznością w Duesseldorfie, miały bić się o pierwsze miejsce w grupie z Turczynkami. Tak też był ułożony program. Po niespodziewanych porażkach ze Szwecją (1:3) i Czechami (2:3), Niemki z Turczynkami grały o pozostanie w turnieju. Ostatecznie uplasowały się na trzeciej pozycji.
Nie bez wpływu na postawę tego zespołu miała kontuzja liderki Hanny Orthmann. 24-letnia przyjmująca już w pierwszym secie inauguracyjnego spotkania z Grecją doznała poważnego urazu kolana. Kontuzja wykluczyła ją nie tylko z tego meczu, ale też z całego turnieju, a także z wrześniowych kwalifikacji olimpijskich.
"To dramat Hanny i drużyny. Teraz musimy pokazać charakter. W tej sytuacji będziemy walczyć o każdy punkt, każdy set i o zwycięstwo" - mówił po tym zdarzeniu Heynen, ale pod nieobecność Orthmann zespół mocno stracił, szczególnie w ataku. Ciężar zdobywania punktów w kolejnych spotkaniach spoczywał na pozostałych skrzydłowych Linie Alsmeier i Camilii Weizel oraz na środkowej Marie Schoelzel.
"Orthmann była największą siła w ataku, ale to jest też bardzo wyrównany zespół z dobrym trenerem. Natomiast, jeśli zagramy z Niemkami tak jak w ostatnim spotkaniu z Ukrainą, to jestem spokojny o wynik" - podkreślił Makowski.
Były szkoleniowiec biało-czerwonych pozytywnie ocenił postawę polskich siatkarek w turnieju.
"Myślę, że na razie dobrze wyglądała gra naszego zespołu. Mimo nie zawsze równej gry potrafiliśmy wygrać cztery spotkania. Na pewno są jeszcze rezerwy, szczególnie na skrzydłach. Olivia Różański i Martyna Łukasik bardzo dobrze spisały się w Lidze Narodów, natomiast nie jest łatwo utrzymać wysoką formę przez cały sezon reprezentacyjny. I czasami przytrafia się dołek. Martyna w ostatnim meczu już dużo lepiej zagrała w przyjęciu. Jak jeszcze poprawi skuteczność w ataku, to wróci do swojej dyspozycji z Ligi Narodów" - podsumował Makowski.
Mecz Polski z Niemcami rozegrany zostanie w niedzielę o godz. 20. W przypadku awansu biało-czerwone zmierzą się ze zwycięzcą innego pojedynku 1/8 finału Turcja - Belgia, które rozpocznie się trzy godziny wcześniej.
W poniedziałkowych spotkaniach Serbia zagra z Belgią (godz. 17), a Ukraina z Czechami (20).
autor: Marcin Pawlicki
sma.