Ministerstwo spraw zagranicznych Ukrainy „potępiło kolejne nieprzyjazne wypowiedzi premiera Gruzji oraz jego wypaczone oceny wydarzeń na Ukrainie”.
„Przykro patrzeć, jak wypowiedzi polityczne premiera Gruzji konsekwentnie się degradują i w ostatnim czasie są trudne do odróżnienia od oświadczeń władz Rosji” – napisano w komunikacie MSZ.
„Dla Ukrainy wypowiedzi szefa rządu Gruzji dotyczące naszego państwa, Rewolucji Godności, bohaterstwa i walki narodu ukraińskiego o wolność i niepodległość są nie do przyjęcia i oburzające” – podkreślono.
Premier Irakli Kobachidze oświadczył wcześniej w czwartek, że Ukraina jest „państwem upadłym”. Gruziński polityk, który w ostatnim czasie straszy wyborców knowaniami „partii globalnej wojny” i broni tzw. ustawy rosyjskiej, oświadczył, że „nikt w Gruzji nie doczeka się Majdanu”.
Kobachidze utrzymywał, że w wyniku Majdanu „rząd Ukrainy został wyznaczony z zewnątrz”. „Przed 2013 r. Ukraina była krajem integralnym terytorialnie, a jej gospodarka była warta 200 mld dol. Dzisiaj to państwo upadłe” - oświadczył Kobachidze. Wskazał również, że obecnie, po latach, „20 proc. terytorium Ukrainy jest okupowane, zginęły dziesiątki tysięcy ludzi". "I nikt nie poniósł za to odpowiedzialności” – mówił, wzywając do „dbania o niepodległość”.
Jak odnotował regionalny portal Jam-news.net, Kobachidze nie wspomniał ani o tym, że Ukraina padła ofiarą rosyjskiej agresji, ani o tym, że okupowane przez Rosję są również terytoria Gruzji.
„To nie Ukraina, która się broni, a wyłącznie Rosja, która wiarołomnie napadła na naszą ziemie, jest odpowiedzialna za tysiące ofiar, zniszczenie ukraińskich miast i wsi. Znamienne jest to, że w wypowiedzi gruzińskiego premiera nie padło ani razu słowo 'Rosja'” – podkreśliło w komunikacie MSZ Ukrainy.
„Wzywamy gruzińskich polityków, by powstrzymali się od oświadczeń pod adresem naszego kraju, które po raz kolejny naśladują narracje rosyjskie” – napisano w komunikacie.
Z Tbilisi Justyna Prus (PAP)
kgr/