Netanjahu: nasze państwo powstało dzięki wygranej wojnie, a nie decyzji ONZ

2024-10-15 21:16 aktualizacja: 2024-10-15, 21:30
Benjamin Netanyahu. Fot. EPA/Naama Grynbaum
Benjamin Netanyahu. Fot. EPA/Naama Grynbaum
Państwo Izrael powstało w 1948 roku dzięki bohaterom, którzy wygrali wojnę o niepodległość, a nie poprzez decyzję ONZ - oświadczył we wtorek premier Benjamin Netanjahu. Odniósł się w ten sposób do słów prezydenta Francji Emmanuela Macrona, że Izrael zawdzięcza swoje istnienie rezolucji ONZ.

"Netanjahu nie może zapominać, że jego kraj został utworzony dzięki decyzji ONZ, więc to nie jest czas na to, by ignorować decyzje ONZ" - miał powiedzieć Macron we wtorek podczas posiedzenia rządu, odnosząc się do rezolucji Zgromadzenie Ogólnego z 1947 r. przewidującej podział brytyjskiego Mandatu Palestyny na dwa państwa - żydowskie i arabskie.

Francuskie media cytowały tę wypowiedź, powołując się na uczestników spotkania.

"Przypominam Macronowi, że Izrael nie powstał dzięki rezolucji ONZ, ale poprzez zwycięstwo w wojnie o niepodległość, uzyskane krwią bohaterskich bojowników, z których wielu było ocalonymi z Holokaustu, w tym z rządzącego Francją reżimu Vichy" - odpowiedział Netanjahu w komunikacie opublikowanym przez jego biuro. Palestyńscy Arabowie odrzucili rezolucję ONZ i rozpoczęli walkę z siłami żydowskimi. Po ogłoszeniu niepodległości przez Izrael w konflikt włączyły się państwa arabskie, które jednak przegrały wojnę.

Francja wraz z innymi państwami, w tym z Polską, krytykowała Izrael za ostrzeliwanie pozycji sił pokojowych ONZ (UNIFIL) w południowym Libanie. Izrael od dwóch tygodni prowadzi tam kampanię lądową przeciwko wspieranemu przez Iran Hezbollahowi i wielokrotnie wzywał UNIFIL do opuszczenia swoich pozycji. ONZ odpowiadała, że żołnierze tam pozostaną.

Rada Bezpieczeństwa ONZ wezwała w poniedziałek do zapewnienia bezpieczeństwa misji i pełnego wdrożenia rezolucji nr 1701 z 2006 r., która zakłada wycofanie z południa Libanu zarówno izraelskich żołnierzy, jak i Hezbollahu oraz utrzymanie tam obecności jedynie regularnej armii libańskiej i sił UNIFIL.

Netanjahu rozmawiał też we wtorek z Macronem telefonicznie i przekazał mu, że nie zgodzi się na żadne "jednostronne zawieszenie broni", które nie zmieni sytuacji bezpieczeństwa na południu Libanu i pozwoli na to, by Hezbollah nadal zagrażał Izraelowi.

Po wojnie Izraela z Hezbollahem w 2006 r. wojska państwa żydowskiego wycofały się z południa Libanu. Hezbollah nie tylko pozostał na tym terenie, ale rozbudował tam swoją infrastrukturę i potencjał militarny. Od wybuchu ponad rok temu wojny w Strefie Gazy Hezbollah ostrzeliwuje Izrael, co spotyka się z silnymi kontratakami, które kilka tygodni temu przerodziły się w zmasowane naloty na Liban, a później izraelską operację lądową na południu tego państwa.

Rezolucja RB ONZ z 2006 r. upoważniała UNIFIL m.in. do pomocy libańskiej armii w odzyskaniu kontroli nad południem kraju. "Musimy jednak przeciwstawić się (...) wszelkim sugestiom, że rezolucja 1701 nie została wdrożona, ponieważ nie zrobiły tego siły UNIFIL, gdyż nigdy nie było to mandatem" tej misji - podkreślił w poniedziałek zastępca sekretarza generalnego ONZ ds. operacji pokojowych Jean-Pierre Lacroix.

Kilka dni temu doszło do innego spięcia na linii Macron-Netanjahu, gdy prezydent Francji wezwał do wstrzymania dostaw broni wykorzystywanej przez Izrael w Strefie Gazy i poszukiwania dyplomatycznego zakończenia toczonych przez Izrael wojen. Netanjahu określił słowa Macrona jako "hańbę" i zaznaczył, że te propozycje wzmocniłyby Iran i jego sojuszników.

Z Jerozolimy Jerzy Adamiak

grg/