Pytany w piątek w PR24 o porównanie danych i o to, czy mamy obecnie ekspansję prób przedarcia się przez granicę białorusko-polską nielegalnych imigrantów, Żaryn powiedział: "tutaj wydaje się, że takie liczbowe porównania mogą być mylące".
"To, co zwraca naszą uwagę - to jest coraz większa agresywność i brutalność z jednej strony tych cudzoziemców, którzy próbują się wdzierać na nasze granice, na naszą stronę, ale też - i to chyba jest najbardziej widoczna zmiana - Białorusinów, którzy są coraz agresywniejsi wobec polskiej strony" - podkreślił.
Żaryn wyjaśnił, że Białorusini "podejmują już jawne akcje, będące pewną przykrywką dla prób przekroczenia granicy". "Białorusini nie tylko przysyłają na naszą linię graniczną specjalne jednostki, specnaz, które gdzieś są zaangażowane w te próby masowego wejścia na naszą stronę polską, ale też rzucają kamieniami w naszych ludzi, strzelają laserami, żeby oślepić naszych funkcjonariuszy podejmujących interwencje" - zaznaczył.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych zwrócił uwagę, że Białorusini "też prowadzą taką akcję zmylania naszej strony, po to, żeby skupiać nas w jakimś miejscu, podczas gdy te realne próby przedarcia się są organizowane w miejscu nieodległym, obok".
Pytany o to, jak minęła noc na granicy polsko-białoruskiej, Żaryn powiedział: "na takie pytanie będziemy w stanie odpowiedzieć dokładnie, gdy zejdą meldunki". "Te pierwsze sygnały wskazują, że nie była to noc, która odbiega od tego, co znamy z ostatnich tygodni" - ocenił.
"Były próby masowego, grupowego wejścia na naszą stronę. Były ataki, z którymi mierzyli się również nasi żołnierze i funkcjonariusze" - powiedział.
SG: minionej doby doszło do dwóch większych prób forsowania granicy polsko-białoruskiej
Minionej doby doszło do dwóch większych prób siłowego przekroczenia granicy polsko-białoruskiej. Osoby rzucały w kierunku polskich służb kamieniami, gałęziami, użyto też lasera i gazu łzawiącego. Czterech żołnierzy zostało uderzonych kamieniami. Została udzielona im pomoc medyczna – powiedziała PAP rzecznik Straży Granicznej ppor. Anna Michalska.
Jak przekazała rzecznik, pierwsza grupa próbowało siłowo przekroczyć granicę polsko-białoruską około godz. 17 w czwartek w rejonie placówki SG w Dubiczach Cerkiewnych. "Zauważyliśmy, że gromadzi się duża grupa osób. Na początku było to 100 osób, następnie białoruskie pojazdy ciężarowe dowiozły kolejnych migrantów. W rezultacie było tam ok. 500 osób" – poinformowała rzecznik Straży Granicznej ppor. Anna Michalska.
Jak dodała, grupa zaczęła rzucać kamieniami, gałęziami. "Ktoś z tłumu użył też gazu łzawiącego w kierunku służb polskich. W tym czasie funkcjonariusze służb białoruskich świecili laserami. Cudzoziemcy przerzucili przez concertinę kładkę, którą nasze służby ściągnęły" – powiedziała rzecznik SG.
Po chwili wycofano się z próby przekroczenia granicy. Następnie podjechały ponownie białoruskie ciężarówki i zabrały część tych osób, a reszta przeszła dalej wzdłuż linii granicy, rozpraszając się na mniejsze grupy. "W trakcie tej próby czterech żołnierzy zostało uderzonych kamieniami, została udzielona im pomoc medyczna" – powiedziała PAP Michalska.
Do drugiej większej próby siłowego forsowania granicy polsko-białoruskiej doszło na odcinku ochranianym przez funkcjonariuszy placówki SG w Mielniku. Około 50-osobowej grupie udało się na kilkanaście metrów przekroczyć linię granicy. Osoby zostały poinformowane o obowiązku opuszczenia terytorium Polski i zostały zawrócone do linii granicy.
"Do pomieszczeń służbowych SG zabraliśmy 5-osobową rodzinę z Iraku, w tym trójkę dzieci. Kobieta jest prawdopodobnie w ciąży. Prawdopodobnie dalej trafią do ośrodka. Na razie nie wymagają pomocy medycznej" - przekazała rzecznik Straży Granicznej.
Największe obozowisko migrantów zostało ewakuowane, a cudzoziemcy zostali przeniesieni do magazynu białoruskiej firmy logistycznej Bremino
Dodał, że działania białoruskich służb wskazują rotację osób skłanianych do prób forsowania polskiej granicy.
"Po niespokojnej nocy ze środy na czwartek, naznaczonej kilkoma dużymi próbami przedarcia się na naszą stronę, dzień był dosyć spokojny" - powiedział Żaryn PAP, podsumowując poprzednią dobę.
Przypomniał, że największe obozowisko migrantów, w Bruzgach po stronie białoruskiej, zostało w czwartek ewakuowane, a cudzoziemcy zostali przeniesieni do pobliskiego magazynu białoruskiej firmy logistycznej Bremino. "Urządzono tam ośrodek, w którym migranci mogą się ogrzać i posilić, zregenerować po działaniach, do których są wykorzystywani przez stronę białoruską" – dodał.
Żaryn: mamy do czynienia z rotowaniem grup, które są kierowane na naszą linię graniczną
"Mamy również do czynienia z rotowaniem grup, które są kierowane na naszą linię graniczną. Białorusini prowadzą pewne działania, żeby z jednej strony grać na naszych emocjach, pokazując niedolę tych osób, które są przy naszej granicy, a jednocześnie zapewniają im na zapleczu możliwość odpoczynku" – powiedział.
"Z drugiej strony mieliśmy do czynienia z brutalną zagrywką związaną z działaniami dezinformacyjnym strony białoruskiej. Białoruska administracja wypuściła nieprawdziwą informację sugerującą rzekomą zgodę strony niemieckiej na korytarze humanitarne. Wygląda to na celową wrzutkę informacyjną, mającą uwiarygodnić plotki krążące wśród migrantów i utwierdzić ich w przekonaniu, że dostaną się do zachodniej Europy" – mówił rzecznik.
Jak dodał, "widać, że Białoruś jest zainteresowana grą ludźmi, których ściągnięto do tego kraju, grą polityczną na poziomie międzynarodowym, szerzeniem kłamstw, by destabilizować naszą przestrzeń informacyjną, tworzyć podłoże do ewentualnej dalszej destabilizacji".
"Spodziewamy się także coraz większej agresji ze strony białoruskich funkcjonariuszy"
Zdaniem Żaryna można ocenić, że "w długofalowym planie Białorusi nic się nie zmienia". "Spodziewamy się, że Białorusini nadal będą nasyłali grupy cudzoziemców, żeby atakowali naszą granicę, będą wyposażali tych ludzi w niebezpieczne przedmioty. Spodziewamy się także coraz większej agresji ze strony białoruskich funkcjonariuszy, którzy rzucają kamieniami w naszych ludzi, oślepiają ich laserami, oddają strzały w powietrze" – powiedział.
Za optymistyczny sygnał uznał pierwszy lot z Białorusi do Iraku, którym do kraju wróciło ponad 400 osób deklarujących taka wolę. "To oczywiście nie jest sygnał całościowej zmiany polityki białoruskiej, ale pokazuje, że także państwa Bliskiego Wschodu interesują się sprawą i dostrzegają, na czym realnie polegają działania Białorusi – że jest to wykorzystująca szlak migracyjny operacja polityczna wymierzona w Zachód" – powiedział.
W czwartek wieczorem w stolicy irackiego Kurdystanu Irbilu – wylądował samolot linii Iraqi Airways z migrantami, którzy wcześniej utknęli na granicy Polski i Białorusi. Lot był bezpłatny. O organizacji lotu, zorganizowanego we współpracy z białoruskimi władzami, poinformowało w środę ministerstwo spraw zagranicznych Iraku. Wcześniej w związku z próbami nielegalnego przekraczania zachodnich granic Białorusi przez migrantów przybywających przez lotnisko w Mińsku władze w Bagdadzie zawiesiły loty do tego kraju. (PAP)
dsk/