Ruszył proces dawnej „Królowej życia”. Jest oskarżona o wręczenie miliona zł łapówki

2021-11-23 16:48 aktualizacja: 2021-11-23, 20:24
Joanna P.-J., fot. Instagram
Joanna P.-J., fot. Instagram
We wtorek przed sądem Warszawa-Śródmieście ruszył proces b. uczestniczki programu „Królowe życia” Joanny P.-J., którą oskarżono o wręczenie prokuratorowi Andrzejowi Z. 1 mln zł łapówki w zamian za zwolnienie jej męża z aresztu.

Oskarżona przyznała się do części zarzutów, jednak nie do głównego z nich dotyczącego wręczenia milionowej łapówki. Swoje wyjaśnienia kontynuować będzie na następnym terminie wyznaczonym na ten czwartek.

W zamian za wypuszczenie z aresztu Adama J., podejrzanego w sprawie dot. zabójstwa na warszawskiej Pradze z 2014 r., prokurator Andrzej Z. miał przyjąć od samego J. oraz Joanny P.-J. korzyści majątkowe, w tym 1 mln zł łapówki. Oprócz nich oraz prokuratora – którego sprawa rozpoznawana jest w osobnym postępowaniu - na ławie oskarżonych znalazł się również kierowca Michał T., który miał pośredniczyć w przekazywaniu korzyści.

Proces przeciwko trzem oskarżonym ruszył przed sądem Warszawa-Śródmieście z czterogodzinnym opóźnieniem. Powodem były złożone przez prokuraturę wnioski o wyłączenie od orzekania sędzi przewodniczącej Marty Pilśnik. Dotyczyły one zarówno "głównej" sprawy, jak i wyłączonej z niej sprawy prokuratora Andrzeja Z. Sędzia zwolniła oskarżonego prokuratora z aresztu, uzasadniając, że jego immunitet uchyliła działająca jej zdaniem nielegalnie Izba Dyscyplinarna SN. Krótko po tym szef MS, Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro podjął decyzję o miesięcznym zawieszeniu sędzi w czynnościach. Wobec sędzi toczy się również postępowanie dyscyplinarne.

Wnioskując o wyłączenie sędzi, prok. Juliusz Rudak podkreślał, że w obu sprawach zachodzi podejrzenie, że nie zachowa ona obiektywizmu. Obrona argumentowała z kolei, że złożone wnioski utrudniają postępowanie. "Przedmiotem zarzutu jest wyłącznie fakt, że pani sędzia referent uwzględniła orzeczenie TSUE, które było i jest źródłem prawa w Polsce. Wyłącznie z tego powodu spotykają ją negatywne konsekwencje" – mówił jeden z obrońców.

Ostatecznie wniosek oddalono, a sędzia otworzyła przewód sądowy, który rozpoczął się od odczytania aktu oskarżenia oraz złożenia pierwszych wyjaśnień. Oskarżona P.-J. potwierdziła, że z prokuratorem Z. łączyły ją bliskie relacje. Przyznała się też do części zarzutów, jednak nie do wręczenia mu 1 mln zł łapówki. Swoje działania tłumaczyła "walką o męża", w którego niewinność wierzyła. "Przysiągł mi na grób swojej mamy, że nigdzie nikogo nie podwiózł i nie ma nic wspólnego ze sprawą oblania kwasem kobiety" - powiedziała.

Pytana o to, w jaki sposób prokurator Z. został jej znajomym, odparła, że wszystko zaczęło się od skracania przez niego dystansu. "Ja przychodziłam na widzenie (z mężem – PAP), on częstował mnie papierosami" – relacjonowała, mówiąc, że prokurator często "zapraszał ją do siebie". Na pytanie o to, w jaki sposób uzasadniał on decyzję o zwolnieniu jej męża z aresztu, P.-J. odparła, że zdaniem Z. "sprawa była grubymi nićmi szyta przez policję", a zgromadzone dowody zupełnie się nie zgadzały. Przyznała, że faktycznie prokurator dostał od jej męża zegarek, jednak było to już po zwolnieniu go z aresztu i miało być jedynie wyrazem wdzięczności.

Joanna P.-J. i Adam J. zostali ujęci przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w czerwcu 2020 r. i od tamtej pory przebywają w aresztach. Prokurator Z. został zatrzymany w październiku ub.r. przed budynkiem Sądu Najwyższego w Warszawie, tuż po ogłoszeniu przez Izbę Dyscyplinarną SN decyzji o wyrażeniu zgody na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej. Po sierpniowej decyzji sędzi Pilśnik wyszedł na wolność.

Z podsłuchów rozmów prokuratora Z. z Joanną P.-J. i Adamem J. wynika, że prokurator miał żądać od kobiety korzyści w postaci dwóch koszul marki Billionaire, które kosztowały ok. 2500 zł, czterech biletów na mecz Polska - Izrael o łącznej wartości 1 tys. zł oraz płacenia za rachunki w restauracjach. Z. miał też przyjmować kosze prezentowe z drogim alkoholem, w tym m.in. rosyjską luksusową wódką, korzystać z użyczonego mu bentleya oraz oczekiwać "załatwienia" recept na leki psychotropowe.

Inna sprawa dotyczącą prokuratora toczy się przed Sądem Okręgowym w Płocku. Chodzi o działanie na korzyść Adama J. zatrzymanego do sprawy oblania kwasem 75-letniej mieszkanki kamienicy na warszawskiej Pradze. Według śledczych Adam J. odpowiadał za transport sprawcy zabójstwa i pomoc w ustaleniu miejsca pobytu ofiary. W czerwcu 2019 r. został zwolniony z aresztu po wpłaceniu 100 tys. zł kaucji. Andrzej Z. miał zapewniać przełożonych, że "nic na niego nie ma". Po pojawieniu się sygnałów, że prokurator działa na korzyść podejrzanego, sprawa została mu odebrana i przeniesiona do innej prokuratury.

Autorka: Sonia Otfinowska

js/