Z udziałem najwyższych władz państwowych rozpoczęły się w Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie uroczystości pogrzebowe działacza emigracyjnego, pisarza, uczestnika i kronikarza Powstania Listopadowego Maurycego Mochnackiego.
W Katedrze Polowej Wojska Polskiego w Warszawie trwają w sobotę uroczystości ponownego pochówku Maurycego Mochnackiego działacza emigracyjnego, uczestnika i kronikarza Powstania Listopadowego, którego doczesne szczątki sprowadzono w sobotę do kraju z Francji.
W mszy pogrzebowej bierze udział m.in. premier Mateusz Morawiecki.
"Maurycy Mochnacki był gorącym patriotą, historykiem, publicystą, muzykiem i przyjacielem Fryderyka Chopina"
Liturgii przewodniczy Wikariusz Generalny Biskupa Polowego Wojska Polskiego ks. prał. kan. płk Bogdan Radziszewski.
W homilii ks. Radziszewski podkreślił, że "nie można mówić: Kocham Boga, a jednocześnie mieć w nienawiści swego brata". "W tej przestrzeni pomiędzy miłością Boga a miłością człowieka jest też szczególe miejsce na miłość względem Ojczyzny" – zaznaczył duchowny.
Wskazał, że może ona objawiać się poprzez rzetelną pracą, wierną służbą, poszanowanie tradycji, pielęgnowanie historii. "Miłość do 'Matki Ojczyzny' to także gotowość do obrony jej suwerenności i niepodległości. W najwyższym stopniu miłość do Ojczyzny to gotowość oddania za nią własnego życia" – zaznaczył.
Jako przykład człowieka, który realizował te ideały, wskazał Maurycego Mochnackiego nazywając go gorącym patriotą, historykiem, publicystą, muzykiem i przyjacielem Fryderyka Chopina.
"Mochnacki należał do pokolenia tych Polaków, którzy umierali w tęsknocie z dala od ojczystej ziemi"
Wikariusz Generalny Biskupa Polowego Wojska Polskiego przypomniał, że jako student prawa Mochnacki został wyrzucony z Uniwersytetu Warszawskiego. "Był więziony, jako członek tajnego stowarzyszenia Związku Wolnych Polaków oraz Związku Patriotycznego. Nieustannie sprzeciwiał się władzom carskim. Wraz z Ksawerym Bronikowskim najpierw założył 'Gazetę Polską', której był redaktorem, a następnie 'Kurier Polski', do którego pisał prawie codziennie artykuły, aż do czasu wybuchu Powstania Listopadowego" - mówił ks. płk. Radziszewski.
Powiedział, że Mochnacki "należał do pokolenia tych Polaków, którzy nie tylko śnili o niepodległej Ojczyźnie, ale także walczyli o Jej wolność, niepodległość i umierali w tęsknocie z dala od ojczystej ziemi". "Nigdy jednak nie zwątpili, że Polska, chociaż wymazana z mapy Europy, uśmiercona przez zaborców, zmartwychwstanie" – zaznaczył ks. płk. Radziszewski.
Podkreślił, że "dzięki takim mężom jak Maurycy Mochnacki, nie zaginął duch w narodzie". "To dzięki nim etos niepodległościowy ciągle był obecny w narodzie" – zaznaczył. Dodał, że ognia miłości do Ojczyzny nie były w stanie zagasić nawet władze carskie, bo "żar miłości do Ojczyzny był silniejszy, niż wywózki na Sybir, krwawe prześladowania i masowe stracenia".
Jak zaznaczył – "zdrowy duch narodu pozwolił przetrwać ciężkie czasy niewoli i po 123 latach zniewolenia Polacy mogli cieszyć się wolnością i niepodległością". "Dzisiaj gromadząc się przy trumnie tego +Wielkiego Polaka+, podziękujmy Opatrzności za tych wszystkich, którzy przekazali nam to wielkie dziedzictwo, którego fundamentem były te dwa słowa 'Będziesz Miłował'" – mówił ks. płk. Radziszewski.
Dziedzictwo Mochnackiego
Duchowny przypomniał, że wolność, niepodległość ojczyzny, "wywalczona została za cenę życia, cenę obozów, cenę cierpień, łez i goryczy i tęsknoty".
"Historia ostatnich 200 lat Polski, to zrywy powstańcze, to dar krwi w wojnie z bolszewizmem i potopem bezbożnictwa w 1920 roku, to miliony zabitych, pomordowanych i zaginionych w czasie II wojny światowej. Niepodległość Polski to cierpienia i śmierć Polaków w obozach koncentracyjnych, łagrach, to doły śmierci w Palmirach, Wejherowie, Katyniu. To Oświęcim, Majdanek i Treblinka. To także Lenino, Monte Cassino, Powstanie Warszawskie" – wymieniał kaznodzieja.
Dodał, że "droga do wolności i niepodległości Polski biegła także przez więzienia NKWD i Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego oraz SB". "To X pawilon w więzieniu na Rakowieckiej, Łączka i ofiary na niej złożone. Ale to także poznański Czerwiec 1956 roku i Grudzień 1970 roku, Sierpień 1980 roku, to zamach na papieża 1981 roku. To także ludzie, bohaterowie naszych dni, którzy uczyli nas do miłości do Ojczyzny. To więzienie i posługa Stefana kardynała Wyszyńskiego - Prymasa Tysiąclecia i Jasnogórskie Służby Narodu Polskiego, to męczeńska śmierć księdza Jerzego Popiełuszki. Wreszcie, dwadzieścia siedem lat pontyfikatu Papież Polaka" - kontynuował duchowny.
Powiedział, że w to dziedzictwo wpisuje się także postać Maurycego Mochnackiego. "Jeżeli ktoś nie rozumie tego dziedzictwa nie rozumie Polski, nie rozumie Ojczyzny" – podsumował ks. płk. Radziszewski.
Po mszy szczątki Maurycego Mochnackiego zostaną przetransportowane na Cmentarz Wojskowy na Powązkach, gdzie odbędą się uroczystości pogrzebowe.
W trakcie ich trwania odegrany zostanie Hymn RP, odbędą się egzekwie pogrzebowe. Zaplanowano też przemówienia okolicznościowe. Po złożeniu trumny Mochnackiego w grobie, pododdział honorowy Kompanii Reprezentacyjnej WP odda salwę honorową. Na grobie Mochnackiego będą składane wieńce. Uroczystości zakończą się odegraniem "Marsza żałobnego" Fryderyka Chopina.
Maurycy Mochnacki (1803-1834) uznawany jest za jednego z najpłodniejszych publicystów politycznych okresu zaborów. Był znany ze swojego radykalizmu i z bezkompromisowego diagnozowania przyczyn politycznych klęsk Polski. Studiował na Uniwersytecie Warszawskim, skąd został w 1823 r. relegowany z rozkazu księcia Konstantego za przynależność do Związku Wolnych Polaków. Był uczestnikiem sprzysiężenia Piotra Wysockiego. Wziął udział w Powstaniu Listopadowym.
Został odznaczony Orderem Virtuti Militari. Po upadku zrywu emigrował do Francji, gdzie napisał "Powstanie narodu polskiego w roku 1830 i 1831". Popadał w konflikty ze starszymi i z bardziej doświadczonymi politykami Wielkiej Emigracji działającymi we Francji. "W emigracji wojna domowa trwa ciągle. Mnóstwo partii, rozjątrzenia coraz większe" – pisał w liście do rodziców 6 listopada 1834 r.
Przez wiele dziesięcioleci uważano, że Mochnacki zmarł na nieuleczalną i śmiertelną wówczas gruźlicę, częstą wśród żyjących w fatalnych warunkach polskich emigrantów. Prawdopodobną przyczyną zgonu był jednak wylew. Mochnackiemu nie dane było wrócić do Polski. Zmarł 20 grudnia 1834 r. w Auxerre i został pochowany na tamtejszym cmentarzu. (PAP)
Autor: Katarzyna Krzykowska, Magdalena Gronek
dsk/ js/