Prof. Zajkowska: lek molnupiravir zatrzymuje namnażanie wirusa. Zmniejszy liczbę hospitalizacji

2021-11-21 12:07 aktualizacja: 2021-11-28, 12:35
Fot. JORGE TORRES PAP/EPA
Fot. JORGE TORRES PAP/EPA
Doustny lek molnupiravir zatrzymuje namnażanie wirusa; zmniejszy on liczbę ciężkich przebiegów i hospitalizacji - powiedziała PAP prof. Joanna Zajkowska z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku. Specyfik ten ma być dostępny w Polsce już w grudniu.

Jak podkreśliła prof. Zajkowska, zarówno molnupiravir, jak i paxlovid wyprodukowany przez firmę Pfizer (ma być dostępny w Polsce nieco później, bo musi zostać zatwierdzony przez EMA), mają bardzo podobną zasadę działania.

"To leki wpływające na replikację wirusa. Mają zastosowanie wtedy, gdy mamy do czynienia z wczesną fazą choroby. Do używania, gdy jesteśmy maksymalnie kilka dni po zakażeniu i pojawieniu objawów" - podkreśliła ekspertka od chorób zakaźnych.

Wskazała, że podobnie działa lek remdesiwir, ale on musi być stosowany dożylnie. Wskazane specyfiki są lekami doustnymi, które mogą być stosowane w domu.

"Docelowo najprawdopodobniej będą go zapisywać lekarze podstawowej opieki zdrowotnej. Te tabletki zapisuje się pacjentowi na pięć dni, w momencie namnażania wirusa w organizmie. Chodzi o zatrzymanie tego namnażania, aby wirus nie wywołał zapalenia" - wyjaśniła.

Prof. Zajkowska wskazała, że celem jest złagodzenie przebiegu choroby. Za tym ma iść zmniejszenie liczby hospitalizowanych pacjentów.

"Molnupiravir podsuwa fałszywą zasadę. Materiał RNA wirusa, żeby się powielał, potrzebuje tego RNA. Ten lek podsuwa 'koślawy klocek', który powoduje, że ten zapis jest mniej czytelny, fałszywy, felerny. Taka 'zepsuta' kopia powoduje, że wirus przestaje się mnożyć. Lek podsuwa błędną literę i zatrzymane zostaje odtwarzanie kopii wirusa. Im wirusa mniej w organizmie, tym szansa na wywołanie zapalenia mniejsza, a więc i o wiele mniejsze skutki zdrowotne zakażenia" - powiedziała prof. Zajkowska.

Dodała, że problemem jest tylko okienko czasowe, w którym lek musi być podany.

"Niestety wielu chorych ma katar dwa tygodnie, potem walczy z bólem głowy, a orientuje się, że jest zakażona koronawirusem, gdy połowa płuc jest zajęta. Wówczas ten lek już jest niepotrzebny, bo trzeba walczyć nie z wirusem, ale zapaleniem, które jest konsekwencją namnożenia się go w organizmie" - wyjaśniła.

Przyznała jednak, że lekarze wiążą duże nadzieje z nowymi, wchodzącymi do użycia lekami. Doustne tabletki są znacznie łatwiejsze do stosowania na masową skalę niż przeciwwirusowe leki dożylne. (PAP)

Autor: Tomasz Więcławski

dsk/