Jak dowiadujemy się ze strony Promobot, "dawcą twarzy" dla nowego robota może być zarówno kobieta, jak i mężczyzna. Ograniczeniem jest jednak wiek - kandydaci nie mogą mieć mniej niż 25 lat. Przyjazny i miły wyraz twarzy to niejedyne, czego wymaga. Kandydaci muszą mieć też sporo czasu i być gotowi na wiele poświęceń. Wybrana osoba będzie się musiała bowiem stawić w siedzibie firmy Promobot, gdzie zostanie wykonany trójwymiarowy model jej twarzy i sylwetki. Będzie też miała sporo mówienia, bowiem cały projekt wymaga nagrania ponad 100 godzin materiałów dźwiękowych, które pozwolą na skopiowanie głosu, którym będzie przemawiał robot.
Osoba, która zdecyduje się „oddać” twarz i głos robotowi, musi podpisać umowę licencyjną, w której pozwala firmie Promobot korzystać ze swojego wizerunku przez czas nieograniczony. Ten punkt budzi kontrowersje, bo - mimo wielu pytań od dziennikarzy - rosyjski koncern nie ujawnił, w jaki sposób zamierza w przyszłości wykorzystywać wizerunek zwycięskiego ochotnika. Wątpliwości nie budzi za to wynagrodzenie. Za użyczenie robotowi twarzy i głosu Promobot płaci 200 tysięcy dolarów.
Nie ma też wątpliwości co do tego, czy robot będzie podobny do osoby, której twarz dostanie. Istniejąca od 2015 roku firma jest jednym z największych producentów autonomicznych robotów, które są obecne w ponad 40 krajach, gdzie spełniają rolę kelnerów, przewodników czy asystentów w sklepach, na lotniskach, centrach handlowych, hotelach. Od 2019 roku Promobot oferuje możliwość stworzenia na specjalne indywidualne zamówienie robotów-klonów tzw. Robo-C. Swoje możliwość zaprezentowała, tworząc wierną kopię Alberta Einsteina czy Arnolda Schwarzeneggera jako Terminatora. O świetnej jakości wykonania tych robotów świadczyć może fakt, że gwiazdor kina akcji pozwał firmę do sądu, domagając się 10 milionów dolarów odszkodowania za bezprawne wykorzystanie jego wizerunku. (PAP Life)
kgr/