Profesor Piotr Kuna: szczepmy się trzecią dawką i nie popadajmy w histerię związaną z wariantem Omicron

2021-11-29 06:09 aktualizacja: 2021-11-29, 11:11
Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Fot. PAP/Darek Delmanowicz
Szczepmy się trzecią dawką i nie popadajmy w histerię związaną z wariantem Omicron — powiedział w rozmowie z PAP prof. Piotr Kuna, kierownik II Katedry Chorób Wewnętrznych UM w Łodzi. Dodał, że ostatnią rzeczą, którą trzeba robić, to wywoływać w ludziach - mający katastrofalne skutki - strach.

PAP: Panie profesorze, od dwóch dni obserwujemy silne emocje w wielu przekazach medialnych dotyczących nowego wariantu wirusa SARS-COV-2 o nazwie Omicron. Powinniśmy się realnie obawiać, czy po raz kolejny w trakcie tej epidemii uderzamy w zbyt mocne tony, które nie są adekwatne do poziomu zagrożenia?

Piotr Kuna: W mojej ocenie histeria wynika z niewiedzy. Nowy wariant rzeczywiście ma więcej mutacji od dotychczasowych. Tak naprawdę jednak nie wiemy w tym momencie, czy będzie bardziej zakaźny, czy będzie cięższy, czy też łagodniejszy. Chcę tylko zwrócić uwagę, że nowy wariant pochodzi z Afryki. Tam jest na pewno od jakiegoś czasu, a dopiero teraz został wykryty. Jeżeli patrzy się jednak na liczbę zakażeń wirusem SARS-CoV-2 na tym kontynencie, a także liczbę zgonów spowodowanych COVID-19, to jest ona zdecydowanie niższa od tej w Europie. To zastanawiające.

Druga sprawa — tam poziom wyszczepienia społeczeństw jest bardzo niski. Można powiedzieć oczywiście, że liczba przypadków zakażeń jest niska, bo się nie bada pacjentów, ale nie obserwujemy też wzrostu obiektywnego wskaźnika — liczby zgonów. Albo tamta populacja przechodzi tę chorobę znacznie łagodniej, albo po prostu warianty afrykańskie są łagodne.

Pamiętam, gdy nas straszono ok. pół roku temu wariantem południowoafrykańskim. On miał być najgroźniejszy i najgorszy, a jednak prawie w ogóle nie rozprzestrzenił się po świecie. W tej chwili 99,5 procent zakażeń to wariant indyjski — Delta. Tylko na podstawie informacji, że ten nowy wariant ma więcej mutacji, wywołano po raz kolejny panikę.

PAP: Mamy naukowe symulacje dotyczące tego, w jakim kierunku może mutować dalej SARS-CoV-2?

P.K.: Są publikacje z "Nature" dotyczące przebadania sztucznych mutacji SARS-CoV-2. Włożono w tych badaniach wszelkie możliwe mutacje, które można sobie wymyślić, tak, aby zrobić ten wirus — w sposób laboratoryjny — najgorszym, jakim może być. I co wyszło? Szczepionki Pfizera i Moderny są skuteczne również przeciwko takim mutacjom - wymyślnym, najbardziej skomplikowanym i groźnym.

Pamiętajmy jednak, że w realnym życiu skuteczność szczepionek jest zawsze nieco niższa niż w badaniach klinicznych, bo do nich wybiera się określone kohorty pacjentów. A w całości populacji zróżnicowanie ludzi jest większe. Ludzie mają różne systemy immunologiczne, różne choroby współistniejące, więc badań nigdy nie można przełożyć 1 do 1 na realne życie.

Co powinniśmy zrobić w tej obecnej sytuacji? Jak najszybciej przyjąć trzecią dawkę szczepionki. Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, póki tego wariantu jeszcze u nas nie ma i nie atakuje.

PAP: Oczywiście będzie to pytanie nieco teoretyczne, ale czy może okazać się, że Omikron będzie bardziej zakaźny i wyprze Deltę, ale będzie mniej zjadliwy i przez to mniej groźny dla światowej populacji?

P.K.: Może tak być. Na ogół z chorobami wirusowymi tak zazwyczaj jest, że kolejne warianty są bardziej zakaźne, ale zazwyczaj także łagodniejsze. Nigdy nie wiemy też, jaka będzie kolejna mutacja. W Japonii SARS-COV-2 zmutował w takim kierunku, że wirus Delta zginął, bo nie mógł się dalej replikować. Wirus to informacja, a nie cząstka żywa. Państwo dziennikarze doskonale wiecie, co dzieje się z informacją po drodze, jak może być ona modyfikowana i zmieniana. Nie podbijajmy więc znów bębenka i nie twórzmy histerii, gdy mamy mało informacji.

PAP: A może jest tak, że wszystkie osoby kreujące opinię publiczną powinny się nieco dłużej zastanowić, zanim powiedzą rzeczy ekscytujące, które wywołują w ludziach poczucie strachu i zagrożenia? Ten strach może bowiem mieć na lata nieodwracalne skutki dla naszego zdrowia publicznego.

P.K.: Podzielam tę opinię. Najwyższa pora zacząć się przygotowywać do tej myśli, że wirus ten stanie się wirusem sezonowych infekcji dróg oddechowych. Tak, aby nie podchodzić do niego w sposób sensacyjny, ale traktować tak samo, jak wirusa grypy. Im szybciej się to stanie, tym dla nas korzystniej. Szczepionki pozwalają nam sprowadzić ten wirus do poziomu niegroźnego dla zdecydowanej większości populacji przeziębienia. Tych przeziębień nie wyeliminujemy szczepionkami, ale za ich pomocą, a także dostępnych leków, możemy spokojnie nad COVID-19 zapanować. (PAP)

Rozmawiał Tomasz Więcławski

kgr/