Według informacji podanych przez rmf24.pl piosenkarka Dorota Rabczewska podejrzana jest o pomocnictwo do przestępstwa "mówiącego o udaremnieniu zaspokojenia wierzycieli".
"Grożą za to 3 lata więzienia, chyba, że wierzycieli było wielu, wtedy możliwa kara wzrasta nawet do 8 lat" - pisze portal.
Jak dodaje rmf24.pl, Dorota Rabczewska nie była zatrzymywana. "Wezwano ją do prokuratury, gdzie została przesłuchana" - czytamy.
"Zatrzymany natomiast w Warszawie został jej były mąż, producent filmowy Emil S. Trwa jego przesłuchanie w stołecznej prokuraturze" - dodaje portal.
Według rmf24.pl śledztwo dotyczy działalności Emila S., który miał "zbierać pieniądze od inwestorów na różne produkcje filmowe".
Dorota Rabczewska odniosła się do postawionych zarzutów. Wokalistka opublikowała na Instagramie oświadczenie.
"Jako producent kreatywny, tworząc film od a do z, wykonałam swój obowiązek, przynosząc gotowe dzieło. Ba! Nie byle jakie, bo bijące kinowe rekordy oglądalności 2021 roku. Drugiego producenta, mojego eksmęża zadaniem było przynieść na to budżet, dopiąć umowy z inwestorami i opłacić ekipę. On dostał hita, ja same problemy" - czytamy we wpisie.
"Emil wczoraj z ponoć 40 zarzutami został aresztowany. Ja, jako prezes spółki, dostałam jeden zarzut i pewnie parę lat bronienia się w sądzie. Rozumiem. Za głupotę, naiwność i zaufanie się płaci. Brak świadomości nie zwalnia z odpowiedzialności. Byłam na to psychicznie przygotowana. Chcę pomóc inwestorom i ekipie odzyskać pieniądze, dlatego przejęłam konto z syndykiem, z którym omawiałam porozumienia od miesiąca" - dodała.
"Dalej będę promować oraz dystrybuować ten wspaniały film, ale już SAMA! Nauczka na przyszłość: jesteś artystą? Twórz filmy, a nie spółki. Do tego pierwszego, jak widać, mam talent. PS: nie musicie mi zasłaniać oczu w artykułach - niczego się nie wstydzę, bo nie mam nic na sumieniu" - zakończyła piosenkarka.
(PAP)
js/