Aktywistka "Babcia Kasia" ostatecznie uniewinniona po proteście w sprawie sędziego Tuleyi

2021-12-07 17:05 aktualizacja: 2021-12-07, 17:11
Katarzyna Augustynek Fot. PAP/Leszek Szymański
Katarzyna Augustynek Fot. PAP/Leszek Szymański
Ostateczne jest uniewinnienie aktywistki Katarzyny Augustynek nazywanej "Babcią Kasią" ws. zarzutu naruszenia nietykalności policjantów podczas kwietniowego protestu dot. sędziego Igora Tuleyi. Interwencja wobec kobiety "nie miała uzasadnienia prawnego" - uznał we wtorek Sąd Najwyższy oddalając kasację prokuratury.

"Wobec uczestników tego zgromadzenia została wszczęta interwencja policji, która w przypadku uniewinnionej miała charakter nieproporcjonalnego użycia środków przymusu, wobec celu tego zgromadzenia i jego pokojowego przebiegu" - powiedział w uzasadnieniu wtorkowego orzeczenia SN sędzia Marek Pietruszyński.

Do wydarzeń, które stały się przedmiotem oskarżenia, doszło 21 kwietnia br. podczas protestu - właśnie przed gmachem Sądu Najwyższego. Protest związany był z posiedzeniem Izby Dyscyplinarnej SN, która wówczas rozpoznawała wniosek prokuratury o zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie warszawskiego sędziego Igora Tuleyi do prokuratury.

Zarzuty dotyczyły  znieważenia funkcjonariuszy i naruszenia ich nietykalności

Jak wtedy informowała stołeczna policja grupa osób blokowała m.in. wjazd na parking SN. Policja przekazywała, że w związku z tym protestem zostały zatrzymane trzy osoby. Zarzuty usłyszała m.in. "Babcia Kasia" - Katarzyna Augustynek (zgodziła się na podanie nazwiska - PAP). Dotyczyły one znieważenia funkcjonariuszy i naruszenia ich nietykalności "poprzez kopanie po nogach, szarpanie i uszczypnięcie w rękę".

W końcu kwietnia br. warszawski sąd rejonowy uniewinnił kobietę - jak relacjonowano w mediach sąd wskazywał na pokojowy charakter protestu, brak tamowania ruchu oraz rozbieżności pomiędzy wnioskiem o ukaranie, a obrazem całego zajścia wynikającym z nagrań np. z telefonów. W połowie czerwca br. Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał to uniewinnienie w mocy.

Kasacja prawomocnego orzeczenia

Kasację od tego prawomocnego orzeczenia w drugiej połowie września złożyła prokuratura. Oceniała m.in., że argumenty przytaczane przez sądy mogą stanowić tzw. okoliczności łagodzące, ale nie mogą być podstawą uniewinnienia w tej sprawie. Prokuratura chciała w związku z tym przekazania sprawy do ponownego rozpoznania w II instancji.

Sąd Najwyższy w Izbie Karnej oddalił we wtorek tę kasację jako "oczywiście bezzasadną". Jak mówił sędzia Pietruszyński nie było podstaw do zakwestionowania przeprowadzonej przez sąd II instancji kontroli ustaleń faktycznych z tej sprawy. "Rozstrzygnięcie SO świadczy o trafnym zaakceptowaniu wszechstronnej analizy wszystkich dowodów, zarówno osobowych, jak i rzeczowych, w tym tych z samej istoty bardzo obiektywnych, czyli zapisów wideo przebiegu zgromadzenia" - wskazał.

W ocenie SN "niewątpliwe jest, że zgromadzenie, w którym uczestniczyła oskarżona miało charakter spontaniczny". "Zostało zwołane przez grupę osób reprezentującą tę część społeczeństwa, która hołduje zasadom demokratycznego państwa prawnego w celu wyrażenia swojego sprzeciwu wobec kontynuowania działalności przez Izbę Dyscyplinarną" - zaznaczył sędzia Pietruszyński.

"Zgromadzenie takie nie było nielegalne i podlegało ochronie konstytucyjnej" - podkreślił SN.

Dodał, że okoliczności sprawy nie wskazują, żeby zachowanie uniewinnionej "stanowiło zagrożenie publiczne" - kobieta stała podczas protestu w miejscu wyjazdu z parkingu SN, z którego "w czasie utrwalonym na nagraniu nie korzystał żaden samochód". "Skoro tak było, to w sytuacji pokojowego charakteru zgromadzenia spontanicznego, władze publiczne powinny wykazać pewien stopień tolerancji, aby gwarantowana w konstytucji wolność zgromadzeń nie zatraciła swej istoty" - zaznaczył sędzia.

"Tej dozy tolerancji ze strony organów policji w stosunku do zachowania uniewinnionej zabrakło" - podsumował sędzia Pietruszyński. (PAP)

Autor: Marcin Jabłoński

io/