Francuski dziennik "Liberation" w serii artykułów napisał o lobbystach, którzy wywierają wpływ na sędziów TSUE i na urzędników KE. W centrum handlu wpływami mają znajdować się politycy EPL, "kontrolowanej przez niemieckich chrześcijańskich demokratów". Francuska gazeta oskarżyła o korupcję i handel wpływami między innymi przewodniczącego TSUE sędziego Koena Lenaertsa oraz ważnych unijnych urzędników związanych z EPL.
Autor śledztwa w rozmowie z PAP podkreślił, że „to poważny problem dla UE, ponieważ okazuje się, że jest ona kontrolowana przez niewielką grupę osób, głównie Niemców. To stawia pytania na temat demokracji we Wspólnocie”.
"Urzędnicy unijni zamieszani w handel wpływami z Europejskiego Trybunału Obrachunkowego, TSUE, Europejskiej Partii Ludowej (EPL) oraz Komisji Europejskiej nie mają prawa mówić o praworządności, kiedy sami jej nie przestrzegają od wielu lat" - powiedział Quatremer, który ujawnił m.in., że politycy EPL generują fikcyjne koszty związane ze swoją działalnością oraz opłacają fikcyjne mieszkania w Luksemburgu.
Do lobbowania i "urabiania" polityków unijnych miało dochodzić m.in. we francuskim zamku Chambord
Z ustaleń dziennikarza śledczego wynika, że latach 2010–2018 unijni politycy uczestniczyli w spotkaniach, które były nielegalnie finansowane z publicznych funduszy. W takich spotkaniach mieli brać udział m.in. były szef KE Jean-Claude Juncker, były wiceprzewodniczący KE Jyrki Katainen czy Johannes Hahn, obecny komisarz UE ds. budżetu i bliski współpracownik przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen. Według "Liberation", pod wpływem lobbystów ma znajdować się również obecny szef Rady Europejskiej Charles Michel. Do lobbowania i "urabiania" polityków unijnych miało dochodzić m.in. we francuskim zamku Chambord, słynącym z polowań organizowanych przez polityków i biznesmenów. "Liberation" ujawnia również, że KE oraz władze kilku państw naciskały na Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych, aby nie prowadził śledztwa w tej sprawie. Ważne stanowiska w tym urzędzie objęły niedawno osoby związane z EPL.
Dziennikarz pytany o oczekiwania wobec instytucji UE po publikacji swojego śledztwa odpowiedział, że liczy iż dojdzie do dymisji przewodniczącego Europejskiego Trybunału Obrachunkowego Klausa-Heinera Lehna, któremu zarzuca defraudację środków publicznych. Lehn był przesłuchiwany w tej sprawie w zeszłym tygodniu przez komisję budżetową Parlamentu Europejskiego. Quatremer stawia również podobne zarzuty austriackiemu komisarzowi UE ds. budżetu i administracji Johannesowi Hahnowi.
„Parlament Europejski jest od 20 lat całkowicie kontrolowany przez EPL. Każda grupa polityczna musi negocjować z tą partią objęcie jakiegokolwiek stanowiska unijnego. Zatem pytanie, czy uda się doprowadzić do dymisji panów Lehna i Hahna?” – zastanawiał się Quatremer, wskazując, że komisja antykorupcyjna w PE znajduje się pod wpływami Hahna.
„Jedyną nadzieją jest żądanie śledztwa lub otwarcie śledztwa przez pozostałe kraje UE, np. Polskę” – mówił Quatremer - „To oczywiste, że w sercu UE jest poważny problem” – dodał.
„Ogromnym problemem jest również to, że żadna instytucja nie kontroluje Europejskiego Trybunału Obrachunkowego ani TSUE. Kto ma zatem kontrolować tych, którzy kontrolują?” – pytał autor śledztwa - „Te instytucje same kontrolują swój budżet i sposób funkcjonowania. Sędziów do TSUE nominują państwa. Mamy zatem do czynienia z systemowym problemem w ramach UE” – wskazał Quatremer.
„Nad śledztwem o handlu wpływami na szczytach UE pracowałem od miesięcy"
Pytany, czy nie obawia się o swoje bezpieczeństwo w sytuacji, kiedy stawia poważne zarzuty najważniejszym osobom w UE Quatremer odpowiedział, że prowadzi śledztwa dziennikarskie od wielu lat i nie odczuwa strachu (to on jako pierwszy pisał m.in. o próbach gwałtów dokonywanych przez francuskiego polityka i b. dyrektora Międzynarodowego Funduszu Walutowego Dominique'a Strauss-Kahna).
„Nad śledztwem o handlu wpływami na szczytach UE pracowałem od miesięcy, natomiast nad nieprawidłowościami w Europejskim Trybunale Obrachunkowym od grudnia 2020 r. Krytykowanie UE to trudna praca, ponieważ jest się kwalifikowanym jako antyeuropejski, eurosceptyczny czy homofobiczny" - powiedział Jean Quatremer, dodając, że w mediach francuskich niewiele pisze się na temat jego śledztwa.
„Jestem za Europą i za europejskim federalizmem i dlatego nie mogę zaakceptować tego wszystkiego, co psuje Brukselę” – zapewnił Quatremer - „Nie traktujmy UE jak religii, ale jak organizację, za która stoją ludzie, partie polityczne i ich interesy. Możemy zatem o niej dyskutować i ją krytykować” – ocenił dziennikarz, zapowiadając niebawem ujawnienie kolejnych informacji w sprawie nieprawidłowości w instytucjach UE.
Z Paryża Katarzyna Stańko (PAP)
dsk/