"Powiedziałem wszystkim gubernatorom, że władze federalne zrobią wszystko, co tylko możliwe, żeby pomóc (...) Co tylko będzie potrzeba, o co tylko zostaniemy poproszeni, rząd znajdzie sposób, by to dostarczyć" - oświadczył Biden w wystąpieniu w swoim rodzinnym mieście Wilmington w stanie Delaware. "Wyjdziemy z tego razem i rząd federalny nie opuści was. To jeden z tych momentów, kiedy nie jesteśmy Demokratami i Republikanami, ale jesteśmy Zjednoczonymi Stanami Ameryki" - dodał.
Prezydent stwierdził, że choć całkowita skala zniszczeń i liczba ofiar nie jest jeszcze znana, kataklizm okaże się prawdopodobnie jednym z największych w historii kraju. Przytoczył też słowa gubernatora Kentucky Andy'ego Besheara, który stwierdził, że krajobraz po przejściu kataklizmu wygląda gorzej niż strefa wojenna.
"Razem modlimy się za tych, którzy stracili swoich bliskich. I za tych, którzy nie są pewni losu swoich bliskich i wszystkich tych którzy byli na drodze kataklizmu. Stracili swoje domy i biznesy. To tragedia i wciąż jeszcze nie wiemy, jak wiele osób zginęło i jaka jest pełna skala zniszczeń" - powiedział Biden.
Zapytany przez dziennikarzy, czy seria ponad 30 trąb powietrznych, które przeszły przez terytorium Kentucky, Tennessee, Arkansas, Missouri i Illinois, ma związek ze zmianą klimatu, Biden stwierdził, że jeszcze tego nie wiadomo. Dodał jednak, że do powstania tornad przyczyniła się nadzwyczajnie ciepła pogoda - temperatury powyżej 20 stopni - a skutkiem zmian klimatu jest większa częstotliwość skrajnych zjawisk pogodowych.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
kgr/