Na Pałacu Prezydenckim w Warszawie wyświetlono iluminację upamiętniającą poległych górników z "Wujka"

2021-12-16 19:24 aktualizacja: 2021-12-17, 09:00
Fot. KPRP/Marek Borawski
Fot. KPRP/Marek Borawski
Na Pałacu Prezydenckim w Warszawie wyświetlono iluminację upamiętniającą dziewięciu poległych 40 lat temu górników z "Wujka". "Wujek 81 - Pamiętamy" - podkreślił prezydent Andrzej Duda prezentując internautom iluminacje.

"Wolna Polska nigdy nie zapomni o dziewięciu Poległych Górnikach z +Wujka+. Cześć i chwała Bohaterom! Wujek 81 - Pamiętamy!" - taki wpis pojawił się wieczorem na facebookowym profilu prezydenta Andrzeja Dudy.

Iluminacje mają upamiętnić ofiary poległych górników

To komentarz do krótkiego filmu prezentującego iluminację, która jest wyświetlana w fasadzie Pałacu Prezydenckiego w Warszawie w 40. rocznicę pacyfikacji kopalni "Wujek", w której zginęło dziewięciu górników z tej kopalni. Iluminacja przedstawia portrety ofiar "Wujka" obok, których pojawia się zapewnianie: "Pamiętamy".

W czwartek miały miejsce uroczystość upamiętniające brutalna pacyfikację kopalni, do której doszło na początku stanu wojennego w 1981 r. W głównych uroczystościach w Katowicach uczestniczył prezydent Andrzej Duda.

40 lat temu, 16 grudnia 1981 r., siły bezpieczeństwa na rozkaz junty wojskowej gen. Jaruzelskiego brutalnie stłumiły strajk okupacyjny w kopalni "Wujek". Od kul milicji zginęło dziewięciu górników. Była to jedna z największych i nie w pełni osądzonych zbrodni stanu wojennego.

O poranku 16 grudnia w "Wujku" strajkowało 3,5 tys. górników. Trwały przygotowania do obrony zakładu. Bronią stały się łopaty, kilofy, łańcuchy, zaostrzone pręty, cegły i śruby. Kopalnia została okrążona przez milicję i wojsko. Wokół zebrał się też tłum kobiet, młodzieży i dzieci. Do strajkujących poszli przedstawiciele wojska, by nakłonić ich do poddania się. Propozycja została odrzucona. Wtedy armatkami wodnymi, przy 16-stopniowym mrozie, zaatakowano ludzi otaczających zakład. Milicjanci obrzucili tłum gazami łzawiącymi i świecami dymnymi.

Tragedia w kopalni "Wujek"

Przed godz. 11 czołgi sforsowały kopalniany mur, a uzbrojone oddziały ZOMO wkroczyły na teren zakładu. Górnicy byli ostrzeliwani środkami chemicznymi i polewani wodą. W czasie walki ujęli trzech milicjantów, a resztę pacyfikujących zmusili do wycofania. Następnie do akcji wprowadzony został pluton specjalny ZOMO, padły strzały. Żaden z nich nie został oddany w obronie. "Dla mnie strzał obronny jest wtedy, kiedy człowiek broniąc się, naciska spust i sieje magazynek do końca. A to były krótkie serie, nawet strzały pojedyncze. […] Stanąłem za murem i zobaczyłem ściekającą mi z ręki krew. Wtedy sobie uzmysłowiłem i powiedziałem głośno: oni strzelają ostrą amunicją" – wspominał jeden z górników.

Na miejscu zginęło sześciu górników, jeden umarł kilka godzin po operacji, dwóch kolejnych na początku stycznia 1982 r.

Dla Józefa Czekalskiego, Krzysztofa Gizy, Ryszarda Gzika, Bogusława Kopczaka, Zenona Zająca, Zbigniewa Wilka, Andrzeja Pełki, Jan Stawisińskiego i Joachima Gnidy była to ostatnia szychta w życiu.

Ponad 20 górników zostało rannych od kul. Nie jest znana liczba tych, którzy zostali lżej ranni, m.in. zatruci gazem łzawiącym. (PAP)

autor: Krzysztof Kowalczyk

kgr/