W czwartek reporterka PAP po otrzymaniu zgody komendanta placówki Straży Granicznej wjechała do strefy przygranicznej, do Terespola (Lubelskie) objętego zakazem przebywania. Na miejscu odprawę i zapoznanie się z zasadami bezpieczeństwa zorganizowała placówka Straży Granicznej. W asyście rzecznika NOSG wyruszyliśmy na pierwszy posterunek na moście kolejowym nad rzeką graniczną Bug.
"Jest to most na tak zwanym Jedwabnym Szlaku, tędy odbywa się transport towarów ze Wschodu, z Azji i z Chin do Polski. Później towary trafiają na terminale przeładunkowe, najbliższy mamy tutaj w Małaszewiczach i później do odbiorców. Ten most jest bardzo uczęszczany przez pociągi towarowe i osobowe, w ciągu dnia przejeżdża nim około 20 pociągów" - powiedział kpt. Sienicki.
Przed mostem znajdował się posterunek Straży Granicznej.
"Funkcjonariusze monitorują tu przejazdy pociągów i pilnują, aby nie doszło do nielegalnego przekroczenia granicy państwowej ani po moście, ani w jego okolicy. Służba jest pełniona całą dobę, na posterunku zamontowany jest monitoring z kamerą termowizyjną, teren jest monitorowany zarówno w dzień jak i w nocy" – dodał.
Po wejściu na konstrukcję mostu kolejowego zobaczyliśmy z góry Bug, którego umownym środkiem przebiega granica kraju. W tym czasie na horyzoncie pojawiła się łódź patrolowa.
"Jest to nasza łódź, na której pełniony jest patrol w ochronie granicy państwowej składający się z funkcjonariuszy Straży Granicznej oraz żołnierzy. Podczas patrolowania rzeki służby nie mogą przekraczać środka rzeki. To jest istotne nie tylko przy patrolu, ale również przy spływach kajakowych. Turyści uświadamiani są, że powinni płynąć bliżej prawej strony, aby nie przekroczyć granicy państwowej" – podkreślił rzecznik. Jak ocenił, sam patrol po rzece z perspektywy łodzi jest o tyle skuteczny, że "z łodzi widać brzeg rzeki z zupełnie innej perspektywy, wiele rzeczy można dostrzec, których nie zobaczymy, idąc brzegiem".
Kolejnym miejscem w okolicach Terespola był posterunek na odcinku granicy lądowej z Białorusią, gdzie służbę pełnili funkcjonariusze Straży Granicznej, Wojsk Obrony Terytorialnej i policji. "To 1700 metrów granicy zabezpieczonych zarówno przez posterunki graniczne jak i przez barierę, która została zbudowana przez wojsko na polskiej stronie. To miejsce jest monitorowane cały czas" – powiedział Sienicki.
Do tego posterunku przygotowano specjalną drogę utwardzoną tłuczniem, teren został oczyszczony z drzew i zarośli. Na miejscu znajdował się policyjny namiot, wiata chroniąca przed wiatrem i deszczem, rozpalone było ognisko, pracował agregat prądotwórczy. Obok ustawiony został hesco bastion, czyli gambion składający się ze spawanej, drucianej siatki i kosza wykonanego z tkaniny oraz wypełnionego piaskiem. Takie umocnienie używane jest głównie do fortyfikacji wojskowych. Po drugiej stronie można było dostrzec posterunki i patrole białoruskie. "W tym miejscu na samym początku kryzysu migracyjnego mieliśmy tu grupę kilkunastu osób, która próbowała w sposób nielegalny dostać się do Polski. Linia granicy nie została naruszona, a grupa w asyście białoruskich służb wycofała się na Białoruś. To był taki jedyny incydent w tym miejscu, ale wskazał on, że tę granicę lądową należy właściwie zabezpieczyć, stąd ta bariera i tyle posterunków przygranicznych" – wyjaśnił.
Ponownie wróciliśmy na odcinek rzeczny granicy polsko–białoruskiej. Na miejscu spotkaliśmy patrol zmotoryzowany, który pełnił służbę w pojeździe terenowym marki jeep. "Te samochody to nasze ostatnie zakupy w ramach ustawy modernizacyjnej. Pojazd ten sprawdza się znakomicie podczas patrolowania granicy, zwłaszcza w trudnym terenie" – powiedział Sienicki. Na posterunek dotarł też patrol pieszy. "Taki patrol jest w stanie dostrzec wiele rzeczy i niuansów, których nie dostrzegą funkcjonariusze z pojazdu służbowego. Strażnicy, którzy na co dzień pełnią tutaj służbę, doskonale wiedzą, jak i co wygląda w terenie. Są w stanie odróżnić po śladach opon, czy przejechał tędy nasz pojazd służbowy, czy samochód obcy" – dodał rzecznik. Patrol pieszy wyposażony był w nowoczesne narzędzia do kontroli granicy m.in. w bezzałogowy statek powietrzny. Funkcjonariusze na miejscu uruchomili drona i sprawdzili okoliczne tereny przygraniczne.
Jak powiedział burmistrz Terespola Jacek Danieluk w miasteczku poza kontrolami na drogach nic się nie zmieniło.
"Jeżeli jest teraz na miejscu nasza armia, więcej policjantów, Straż Graniczna, z którą jesteśmy na co dzień zżyci, to mieszkańcy się czują bezpieczni. Sami mi o tym mówią. Kto chce przyjechać do Terespola, to przyjedzie, miasteczko żyje tak jak żyło wcześniej. Są częstsze kontrole przy wjeździe i na wyjeździe i to właściwie wszystko" – przekazał. Dodał, że nie ma żadnych sygnałów, żeby przedsiębiorcy byli tym faktem zaniepokojeni. "Pewnie, że wszyscy byśmy chcieli naszych kolegów z Białorusi, bo jako ludzie bardzo dobrze z nimi żyjemy i współpracujemy. Brakuje nam ich, bo im więcej było Białorusinów tym więcej pieniędzy pozostawało w sklepach, tym więcej podatków wpływało do miasta i tym więcej mogliśmy inwestować. Mam nadzieję, że jest to sytuacja przejściowa" – podsumował burmistrz.
1 listopada br. na stronie internetowej Straży Granicznej opublikowano zasady obecności mediów w pasie przygranicznym z Białorusią. Redakcje mailowo zgłaszają chęć uczestniczenia w wizycie. Warunki do jej organizowania zapewnia Straż Graniczna. SG ustala termin wizyty oraz szczegóły trasy, jaką przemieszczają się uczestnicy wyjazdu w pasie granicznym – biorąc pod uwagę sytuację na granicy i bezpieczeństwo uczestników. Od środy do 1 marca przy granicy z Białorusią obowiązuje zakaz przebywania, z którego wyłączeni są m.in. mieszkańcy czy miejscowi przedsiębiorcy. Zgodnie z nowelizacją, która umożliwiła wprowadzenie tego zakazu, na czas określony i na określonych zasadach komendant placówki SG będzie mógł zezwolić na przebywanie na tym obszarze również innych osób. Zakaz wprowadzono w 183 miejscowościach przylegających do granicy z Białorusią w województwach podlaskim i lubelskim. Wcześniej na tym samym obszarze, od 2 września do wtorku, obowiązywał stan wyjątkowy. Dziennikarze do strefy stanu wyjątkowego nie byli jednak wpuszczani. Obostrzenia w strefie nadgranicznej wynikają z kryzysu wywołanego przez reżim Białorusi na jej granicach z Unią Europejską. Od 1 września na terenie woj. lubelskiego Straż Graniczna odnotowała ponad 350 prób nielegalnego przekroczenia granicy z terytorium Białorusi do Polski. (PAP)
Autorka: Agnieszka Gorczyca
kgr/