Jak informuje w sobotę „Die Welt”, 44-letnia pielęgniarka geriatryczna przyznała się do używania podrobionego certyfikatu szczepień. Kobieta uważa jednak, że nie ma to żadnego związku z wybuchem epidemii w domu opieki. „Wstępne zarzuty wobec kobiety dotyczą narażenia zdrowia i życia” - poinformowała rzeczniczka prokuratury Christina Wotschke.
Dochodzenie rozpoczęło się pod koniec zeszłego tygodnia na wniosek pracodawcy. Kierownictwo domu opieki podejrzewało, że certyfikat szczepień kobiety, która deklarowała się jako przeciwniczka szczepień, może być podrobiony. „Kiedy w końcu znalazła się na kwarantannie z objawami infekcji, potwierdzono niespójności w informacjach o szczepieniach” – opisuje „Die Welt”.
W prywatnym domu opieki w Hildesheim przebywa 124 pensjonariuszy. Ostatnio kilku z nich, a także personel pielęgniarski, zostało zarażonych koronawirusem (nie podano dokładnej liczby przypadków).
Prokuratura chce teraz ustalić, czy pielęgniarka pełniła dyżur mimo potwierdzonej infekcji i czy mogła zarazić w tym czasie inne osoby. Dom opieki już rozwiązał z nią umowę o pracę w trybie natychmiastowym.
Marzena Szulc (PAP)
io/