Prezes PiS: sam złorzeczę w sklepach na wysokie ceny

2021-12-27 09:43 aktualizacja: 2021-12-27, 11:16
Jarosław Kaczyński, fot. PAP/Jacek Szydłowski
Jarosław Kaczyński, fot. PAP/Jacek Szydłowski
Rozumiem, że ludzie złorzeczą, sam to robię w sklepach; inflacja jest w dużej mierze wynikiem czynników zewnętrznych - mówi prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Interii. Przyznał też, że chciał podniesienia stóp procentowych wcześniej niż uczyniła to RPP.

Prezes PiS w wywiadzie dla portalu interia.pl był pytany o rosnące ceny produktów w sklepach. "Nie przeczę rzeczywistości: jest znaczna inflacja. Tylko ona jest w dużej mierze wynikiem czynników zewnętrznych. Przede wszystkim to efekt wielkiej operacji dyskontowania przez Rosję uzyskanej - dzięki naiwności Zachodu - przewagi na rynku energii, gazu. A z drugiej strony trzeba pamiętać, że jeżeli ratuje się gospodarkę i miejsca pracy, rzuca się w tej walce wielkie pieniądze w kolejnych tarczach antykryzysowych, to efekt uboczny musi się odłożyć. Tym efektem jest inflacja. Można było nie robić tych tarcz, ale zapłacilibyśmy za to ogromnym bezrobociem i znacznym spadkiem PKB. A na to, co się dzieje w szeroko rozumianej sferze energii na świecie, wpływ mamy ograniczony, jeśli nie znikomy" - powiedział Kaczyński.

Dopytywany o nastroje społeczne związane z rosnącą inflacją odparł: "Rozumiem, że ludzie złorzeczą. Sam to robię w sklepach, choć oczywiście zdaję sobie sprawę, że moja sytuacja jest dalece inna i nawet nie próbuję porównywać siebie i swojej sytuacji materialnej do tych, którzy zarabiają średnio czy mało".

Prezes PiS zapewnił, że rząd reaguje na inflację w ramach posiadanych możliwości. "Mamy kolejne tarcze antyinflacyjne, które będą zresztą jeszcze uzupełniane. Pierwsze spadki cen - na przykład na stacjach benzynowych - już mamy, wkrótce odczujemy efekty owych tarcz w innych sektorach gospodarki. Wiele wskazuje też na to, że posunięcie Narodowego Banku Polskiego co do podwyżki stóp procentowych, odbyło się we właściwym czasie, choć przyznam, że było to przedmiotem sporu między bankiem a rządem" - mówił.

Kaczyński podkreślił, że chciał szybciej podnieść stopy procentowe niż uczyniła to Rada Polityki Pieniężnej i NBP. "Uważaliśmy w rządzie, że trzeba to zrobić wcześniej" - dodał. Na uwagę, że Czechy i Węgry zrobiły to wcześniej odpowiedział: "Tak, wiem, o tym, ale NBP jest niezależny. To zresztą dowód, że zarzut o pełnej politycznej kontroli wszystkich instytucji jest nieprawdziwy".

Jak dodał, prezes NBP Adam Glapiński "miał po prostu inne zdanie, które zresztą jest dziś potwierdzane przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i inne organizacje międzynarodowe, wskazujące, że decyzja o podwyżkach stóp była podjęta w dobrym momencie".

Na pytanie, czy wzorem innych krajów należy nadal podwyższać stopy procentowe Kaczyński odparł: "U nas były już trzy podwyżki stóp. Sądzę, że będą kolejne, choć to tylko moja sugestia, wpływ na decyzje jest żaden. Znamy się z Adamem Glapińskim, ale nie zmienia to faktu, że przez te przeszło trzydzieści lat często różniliśmy się poglądami". Dopytywany o znajomość z Glapińskim zapewnił, że nie ma bezpośredniego wpływu na prace NBP. "Powtarzam, jesteśmy w bardzo dobrych stosunkach, nie miałem wątpliwości, że to on powinien być prezesem Narodowego Banku Polskiego".

Kaczyński pytany, czy Glapiński powinien pozostać na stanowisku na drugą kadencję odpowiedział: "W moim przekonaniu tak, ale to decyzja prezydenta, a nie moja. Naprawdę, mamy w Polsce system demokratyczny i funkcjonuje on tak, jak powinien. Są kraje, gdzie jest on bardziej umowny, fasadowy wręcz. W niektórych obszarach to np. w Niemczech można o demokracji mówić w wielkim cudzysłowie. To, że w Polsce wielu przedstawicieli świata polityki się zna nie jest żadną tajemnicą. Ale znowu, są w Europie kraje gdzie elity polityczne znają się o wiele dłużej niż w naszym kraju, często od czasów studenckich albo i szkolnych".

Prezes PiS pytany o wpływ inflacji na program Polski Ład przyznał, że są rzeczy, na które władza nie ma do końca wpływu. "Ale Polski Ład będzie zyskiem dla ogromnej większości Polaków, on nie ogranicza się przecież tylko do korzystnych dla milionów Polaków zmian podatkowych. Postęp cywilizacyjny, jaki zrealizujemy - także poza wielkimi ośrodkami - będzie ogromny" - dodał wicepremier.

Jego zdaniem Polacy także w mniejszych miejscowościach, zauważą takie zmiany na plus w portfelu i w komforcie życia. "W ramach kolejnych inwestycji będziemy realizować nowe chodniki, przystanki, kanalizację, oświetlenie, dostęp w mieszkaniu do gazu, drogi, ośrodki sportowe, domy kultury, biblioteki, cyfryzacja..." - podkreślił.

Dopytywany czy będzie nas stać na drożejący gaz odpowiedział, że "nikt nie przewidywał, że instytucje unijne dadzą się tak - łagodnie mówiąc - wprowadzić w błąd". "Mamy bowiem do czynienia z dwiema siłami: Rosją, raczej militarną, i Niemcami, siłą gospodarczą. Oni dyskontują swoją politykę i decyzję, by nawiązać do dawnej polityki Bismarcka osi moskiewsko-berlińskiej" - wskazał Kaczyński. (PAP)

js/