Według anonimowych źródeł NHK policja w Tokio podejrzewa, że chińskie władze usiłowały w ten sposób zdobyć informacje na temat zabezpieczeń stosowanych przez japońskie firmy, by znaleźć w nich luki i wykorzystać je do ataków hakerskich.
Tokijska policja uzyskała nakaz aresztowania byłego studenta, który w 2016 roku próbował jej zdaniem zakupić oprogramowanie sprzedawane wyłącznie japońskim firmom. Mężczyzna, który obecnie ma ponad 30 lat, opuścił jednak Japonię – pisze NHK.
Próba zakupu oprogramowania zakończyła się niepowodzeniem, ponieważ firma sprzedająca program nabrała podejrzeń i zrezygnowała z transakcji. Według japońskich śledczych student z Chin działał na zlecenie jednostki 61419 chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (ALW), która specjalizuje się w atakach hakerskich.
Wcześniej japońscy policjanci oskarżali ALW o przeprowadzenie latach 2016-2018 serii cyberataków na około 200 japońskich firm i innych instytucji, w tym japońską agencję eksploracji kosmosu JAXA i przedsiębiorstwa z branży obronności. Tokijska policja zidentyfikowała w tej sprawie inżyniera z Chin, który wynajmował serwery pod fałszywymi nazwiskami.
Z informacji publikowanych przez japońskie media wynika, że dostęp do tych serwerów uzyskała następnie prywatna chińska grupa hakerska, znana jako Kleszcz, która miała dokonywać ataków na zlecenie chińskiego wojska. Policja podejrzewa, że ich celem było zdobycie informacji dla chińskiego rządu – pisał w kwietniu japoński tygodnik „Nikkei Asian Review”.
Chińskie władze wielokrotnie zaprzeczały oskarżeniom o prowadzenie lub wspieranie ataków hakerskich wymierzonych w instytucje w innych krajach. Pekin utrzymuje, że Chiny również są ofiarą, a nie sprawcą przestępczości w cyberprzestrzeni.
Z Kantonu Andrzej Borowiak (PAP)
io/