"W połowie grudnia liczba zachorowań wzrosła do rekordowych wartości, a liczba testów z pozytywnym wynikiem podwoiła się w ciągu trzech dni. Wiele firm opóźniło lub całkowicie odłożyło na półkę swoje plany powrotu do pracy, a tysiące lotów lotniczych zostało odwołanych, częściowo z powodu braków kadrowych" – podała w piątek lokalna telewizja NY1.
Wyjaśniła, że branża hotelarska, która od czasu uderzenia Covid-19 w miasto i zdewastowania turystyki, mozolnie pracuje nad odbudową biznesu, odnotowała spadek wskaźnika frekwencji w drugim pełnym tygodniu grudnia, wkrótce po tym, kiedy pojawiły się informacje o wariancie Omikron.
"W tygodniu kończącym się 11 grudnia, wskaźnik obłożenia hoteli wyniósł 81,5 proc., ale pod koniec następnego ledwie 73,8 proc. W kolejnym tygodniu, który był weekendem bożonarodzeniowym, frekwencja wyniosła tylko 62 proc., a w weekend noworoczny 65,8 proc." – wynika z danych firmy zajmującej sią analizą branży hotelarskiej STR (Smith Travel Research).
Niepokój wywołuje także obniżający się przychód na jeden dostępny pokój w hotelach tzw. RevPAR. Jest to średnia stawka dzienna, która rozkłada się na wszystkie dostępne pokoje, a nie tylko na odsetek zajętych. Jeśli przed uderzeniem Omikrona spodziewano się w tygodniu obejmującym Sylwestra RevPAR wielkości 250 dolarów, w istocie sięgała, jak oceniło stowarzyszenie hoteli w Nowym Jorku (HANY), tylko 185 dol.
Różnica 65 dolarów w RevPAR w tygodniu kończącym się 31 grudnia oznacza stratę około 7,6 miliona dolarów w całym mieście dysponującym 117 tys. pokoi hotelowych.
"To ogromny spadek. (...) 31 grudnia, był najlepszym dniem w mieście dla hoteli i ogólnie dla Nowego Jorku przed Covid i nawet w czasie Covid" - ocenił Vijay Dandapani, prezes HANY.
Jego zdaniem hotele są bardzo dalekie od osiągnięcia zysku. Kiedy zaś traci się pieniądze nadzieje na zysk coraz bardziej się kurczą.
NY1 podaje przykład Johna Fitzpatricka, właściciela Fitzpatrick Manhattan, który podkreślił, że po dawce optymizmu jeszcze w listopadzie, rezerwacje w jego hotelu do końca grudnia spadły o 25 proc.
"To jest absolutnie niepokojące. Myśleliśmy, że wchodzimy na pozytywną nutę, ale prawdę mówiąc, jestem bardzo rozczarowany" - zaznaczył.
Problemy przeżywają właściciele nowojorskich restauracji i barów. Sezon świąteczny i noworoczny jest dla nich zwykle świetną okazją do podreperowania budżetu. "Mieli nadzieję, że przynajmniej zarobią trochę pieniędzy, aby spłacić część długu. (...) A potem uderzył Omikron, firmy odwołały wszystkie swoje świąteczne przyjęcia. Wiele osób odwołało rezerwacje" – tłumaczył powód rozgoryczenia Andrew Rigie, dyrektor wykonawczy HANY.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
kgr/