Brejza z żoną pozywają Jarosława Kaczyńskiego

2022-01-10 15:29 aktualizacja: 2022-01-10, 15:28
Dorota i Krzysztof Brejzowie, fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Dorota i Krzysztof Brejzowie, fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Składamy pozew wobec prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego za insynuacje o związkach przestępczych Krzysztofa Brejzy - poinformowali mec. Dorota Brejza i jej mąż, senator KO. Dodali, że ojciec Brejzy dostał wezwanie do prokuratury w charakterze podejrzanego, co traktują jako odwet.

Senator KO Krzysztof Brejza wraz z żoną Dorotą, która jest adwokatem i jego pełnomocnikiem, wystąpili w poniedziałek na konferencji prasowej w Sejmie. Poinformowali, że skierowali do sądu pozew cywilny wobec prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, w związku z jego "insynuacjami", że Brejza był zaangażowany w proceder przestępczy.

"Pozywamy prezesa PiS pana Jarosława Kaczyńskiego za insynuacje łączące Krzysztofa Brejzę z jakimkolwiek przestępstwem, pozywamy za umiejscawianie Krzysztofa Brejzy w kontekście aferalnym i tworzenie insynuacji, które mają w opinii publicznej wywołać wrażenie, że coś jest na rzeczy" - poinformowała mec. Dorota Brejza.

Chodzi o sugerowanie przez Kaczyńskiego w wywiadzie dla tygodnika "Sieci" powiązania senatora Brejzy z "aferą inowrocławską". Prezes PiS został zapytany, czy wiedza uzyskana dzięki systemowi Pegasus była używana w sztabie wyborczym PiS podczas kampanii w 2019 roku, jak sugeruje to opozycja. "Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień. Te wszystkie opowieści pana Brejzy są puste, nic takiego nie miało miejsca. Przypominam, że on sam pojawia się w sprawie inowrocławskiej w poważnym kontekście, jest tam podejrzenie poważnych przestępstw. Z wyborami nie miało to nic wspólnego" - mówił Kaczyński.

Tzw. afera fakturowa dotyczy wyłudzania pieniędzy z Wydziału Kultury, Promocji i Komunikacji Społecznej Urzędu Miasta Inowrocławia za pomocą lewych faktur w latach 2015-2017. Zarzuty, w śledztwie prowadzonym w Gdańsku, do tej pory usłyszało 18 osób, a łączna kwota szkody wyrządzonej Urzędowi Miasta Inowrocław oraz Centrum Kultury i Sportu Ziemowit w Kruszwicy przekracza 300 tys. zł. Główną podejrzaną jest Agnieszka Ch., była naczelnik Wydziału Kultury, według mediów przez lata związana z PiS. Prezydentem Inowrocławia jest Ryszard Brejza, ojciec senatora KO.

"Dostałem właśnie informacje, że jest odwet ze strony służb PiS - rano przyjechali panowie do mojego taty (Ryszarda Brejzy - PAP) i poinformowali go, że jest wezwany do Prokuratury Okręgowej w Gdańsku przez pana Michała Kierskiego, samego prokuratora okręgowego, w charakterze podejrzanego. Traktuję to jako odwet poprzez uderzenie w mojego ojca, zemstę za to, że wczoraj zapowiedzieliśmy pozew wobec Kaczyńskiego, ale też zemstę za ujawnienie całej tej niegodziwości, szeregu przestępstw, związanych z nielegalną inwigilacją opozycji" - mówił senator KO. Zwrócił uwagę, że pod tą decyzją nie podpisała się prokurator prowadząca sprawę, tylko sam prokurator okręgowy w Gdańsku.

Brejza powiedział, że w przeszłości dwukrotnie zwracano się z wnioskiem o zgodę na kontrolę operacyjną jego telefonu, choć nie przedstawiono mu żadnych zarzutów, ani nie toczyło się przeciw niemu żadne postępowanie.

Z kolei, jak mówił, w związku z wyłudzeniem 300 tys. zł w urzędzie miasta Inowrocław i w urzędzie miasta Kruszwica, który to proceder, jak powiedział, "zorganizowała działaczka PiS", zarzuty polegają wyłącznie na tym, że ta działaczka PiS, jako oskarżona, obciążyła go. Podkreślił, że na niego prokuratorzy nic nie znaleźli, "mimo półrocznej inwigilacji narzędziem do walki z cyberterroryzmem", mimo przeczesania całego jego majątku i życia osobistego.

"Apeluję do prokuratora Kierskiego, prokuratora (generalnego Zbigniewa) Ziobry i prokuratora (krajowego Bogdana) Święczkowskiego o natychmiastowe ujawnienie wniosków o kontrolę operacyjną mojego numeru telefonu, nie mam nic do ukrycia, ujawnijmy to, co miało miejsce w 2019 roku, a szef CBA niech się wytłumaczy, dlaczego kłamał w piśmie z maja 2019 roku" - dodał.

Przekonywał, że nie da się zastraszyć i "uderzenie w rodzinę" nie robi na nim wrażenia. "Mój tata był w grudniu 1981 roku zatrzymany przez SB i z tymi neoesbeckimi metodami (...) sobie poradzimy" - mówił senator.

Pozew wobec Jarosława Kaczyńskiego, z żądaniem przeprosin, został złożonym w poniedziałek w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy. W pozwie mec. Brejza podkreśla, że "powód Krzysztof Brejza przez ponad 4 lata trwania śledztwa (dot. afery fakturowej - przyp. PAP) nie został w tym postępowaniu nigdy przesłuchany, w jakimkolwiek charakterze, na żadne okoliczności. Innymi słowy, organa ścigania nie poczyniły żadnych ustaleń pozwalających na przypisanie Krzysztofowi Brejzie jakiejkolwiek odpowiedzialności karnej. Więcej – organa ścigania przez cały ten czas nie dostrzegły nawet potrzeby, aby powoda w tej sprawie przesłuchać - nawet w charakterze świadka".

Agencja prasowa Associated Press podała pod koniec grudnia ub. roku, powołując się na ustalenia działającej przy Uniwersytecie w Toronto grupy Citizen Lab, że za pomocą opracowanego przez izraelską spółkę NSO Group oprogramowania Pegasus inwigilowany był w 2019 r. senator KO Krzysztof Brejza, adwokat Roman Giertych i prokurator Ewa Wrzosek. Według Citizen Lab do telefonu Krzysztofa Brejzy miano się włamać 33 razy w okresie od 26 kwietnia 2019 r. do 23 października 2019 r. Polityk był wówczas szefem sztabu KO przed wyborami parlamentarnymi.

Także organizacja Amnesty International (AI) poinformowała, że niezależnie potwierdziła, iż "potężne oprogramowanie szpiegowskie izraelskiej firmy NSO Group" zostało użyte do zhakowania senatora KO Krzysztofa Brejzy, gdy prowadził kampanię wyborczą opozycji w wyborach parlamentarnych w 2019 r.

Prezes PiS, wicepremier Jarosław Kaczyński potwierdził w rozmowie z tygodnikiem "Sieci", że polskie służby dysponują programem Pegasus. "Jego powstanie i używanie jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać. Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia" - powiedział w wywiadzie dla "Sieci". Zapewnił jednak, że nie był on używany wobec opozycji. "To całkowite bzdury" - oświadczył.

11 października 2017 r. CBA wszczęło kontrolę w Urzędzie Miasta Inowrocławia, a 20 października, po jej wstępnych ustaleniach, weszło do biur urzędu miasta, Kujawskiego Centrum Kultury oraz prywatnych mieszkań. Agenci z gdańskiej delegatury CBA znaleźli dokumenty dotyczące przetargów i umów, faktury, zabezpieczyli też zawartość komputerów. Kilka dni później prokuratura wszczęła śledztwo po zawiadomieniach CBA oraz prezydenta Inowrocławia Ryszarda Brejzy.(PAP)

Autor: Piotr Śmiłowicz

js/