To oznacza, że sprawa z powództwa cywilnego przeciwko księciu Andrzejowi prawdopodobnie trafi do sądu - chyba że obie strony zawrą ugodę pozasądową. Sędzia Lewis Kaplan już wcześniej wyznaczył wstępny termin procesu na okres między wrześniem a grudniem tego roku.
Virginia Giuffre złożyła w sierpniu zeszłego roku pozew przeciw księciu Andrzejowi twierdząc, że w 2001 r., gdy miała 17 lat, została przez niego wykorzystana seksualnie. Giuffre – wówczas nosząca nazwisko Roberts – była jedną z licznej grupy dziewcząt, które zostały zwabione przez nieżyjącego już amerykańskiego miliardera i finansistę Jeffreya Epsteina obietnicami pracy, a następnie były oferowane jego wpływowym przyjaciołom. Jednym z nich miał być książę Andrzej, który konsekwentnie temu zaprzecza.
Jego prawnicy usiłowali oddalić pozew powołując się na ugodę, którą Giuffre zawarła w 2009 r. z Epsteinem. Zgodnie z jej treścią Giuffre w zamian za 500 tys. dolarów zgodziła się zrezygnować z roszczeń wobec Epsteina i "jakiejkolwiek innej osoby lub podmiotu, który mógłby być włączony jako potencjalny pozwany". Prawnicy księcia przekonywali, że jako "potencjalny pozwany" jest on objęty tą ugodą.
Ale sędzia Kaplan zgodził się z argumentami prawników Giuffre, że tamta ugoda dotyczyła handlu ludźmi w celu ich wykorzystywania seksualnego, a handlu ludźmi nikt księciu Andrzejowi nie zarzuca.
Prawnicy księcia Andrzeja wcześniej złożyli także wniosek o oddalenie pozwu z powodu niewłaściwej jurysdykcji, argumentując, że sąd w Nowym Jorku nie powinien jego rozpatrywać, gdyż skarżąca go Giuffre mieszka w Australii, a nie w USA, ale ten wniosek również został odrzucony przez Kaplana.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
js/