Pandemia spowodowała drastyczny upadek niemieckiej gospodarki w 2020 roku. Sklepy, restauracje i cześć fabryk pozostawały zamknięte przez całe tygodnie. „Ten drugi najgorszy kryzys od czasów II wojny światowej miał wpływ ekonomiczny na wielu obywateli” – zauważa SZ. Okresowo 6 mln pracowników pracowało w skróconym wymiarze godzin.
Badanie ZEW potwierdza, że najmocniej w czasie pandemii ucierpiały finansowo osoby samozatrudnione lub pracujące w niepełnym wymiarze godzin. „Także młodsi pracownicy w wieku 30-39 lat oraz samotni rodzice doświadczyli ponadprzeciętnej utraty dochodów” – mówi badaczka ZEW, Tabea Bucher-Koenen. Badanie było przeprowadzane zimą 2020/21 wśród reprezentatywnej grupy osób od 30 roku życia do wieku emerytalnego. Wykazało, że osoby pracujące w takich sektorach jak zdrowie, sprawy społeczne czy rozrywka, musiały najczęściej korzystać ze świadczeń socjalnych.
„Świadczenia te, szczególnie długoterminowe zasiłki dla osób ze skróconym czasem pracy po dodatki na dzieci i uproszczone Hartz IV, były oferowane przez rząd federalny obficie” – wynika z badania ZEW. Skorzystał z nich około jeden na dziesięciu obywateli w wieku produkcyjnym. Jednak co szóste gospodarstwo domowe stwierdziło, że nie otrzymało pomocy, choć zdecydowanie jej potrzebowało.
„Pomoc jest zorganizowana, ale luki kryją się w szczegółach” – podkreśla Bucher-Koenen. „Działania pomocowe dotarły do wielu gospodarstw domowych, zwłaszcza do tych potrzebujących wsparcia. Ale dla niektórych gospodarstw domowych przeszkody okazały się za duże”.
Jak zauważają badacze, wielu zostało bez pomocy, bo nawet się o to nie ubiegało, np. uważając że nie spełnia kryteriów do otrzymania zasiłku socjalnego. Innym brakowało informacji o pomocy, niektórzy nie wiedzieli nawet o jej istnieniu. Inni poddali się w obliczu biurokracji, lub czuli się nieswojo, prosząc o wsparcie.
„Niektórzy obywatele nie rozumieją form pomocy. Albo boją się, że później będą musieli coś spłacać. Szczególnie często są to osoby pozbawione wsparcia, na przykład samotni rodzice” – wyjaśnia Carmela Aprea, profesor edukacji biznesowej z Uniwersytetu w Mannheim, współuczestniczącego w badaniu. Badacze są przekonani, że rozwiązaniem byłyby krótsze, jaśniejsze informacje, kierowane do zainteresowanych, a także zmniejszenie ilości agencji rządowych, odpowiedzialnych za udzielanie pomocy.
Instytut Nauk Ekonomicznych i Społecznych (WSI) wyliczył, że ci, którzy zarabiają mało lub należą do niższej klasy średniej, tracą dochody częściej, niż pozostałe klasy. W czasie pandemii więcej niż połowa rodzin o niskich dochodach, ankietowanych przez WSI, odczuwała tę sytuację jako „bardzo stresującą”.
Kryzys doprowadził także do większej nierówności płci. Kiedy zamykano żłobki i szkoły, matki o wiele częściej niż ojcowie musiały ograniczać czas pracy, aby opiekować się dziećmi. To w efekcie przekładało się na niższe dochody kobiet.
„Wiele osób martwi się kryzysem, dla wielu jest to obciążające psychicznie. Najbardziej dotyczy to osób o niskiej samoocenie, mniejszej odporności psychicznej na kryzysy” – podsumowuje Aprea. „Kryzys bardziej ciąży na tych, którzy nie mają oszczędności lub nie mogą liczyć na pomoc finansową ze strony rodziny lub przyjaciół. W takich przypadkach pomoc finansowa ze strony państwa jest szczególnie potrzebna”.
Marzena Szulc (PAP)
kgr/