45-letni Murajew, właściciel prorosyjskiej telewizji NASZ i lider partii o tej samej nazwie, odrzuca taki scenariusz i podkreśla, że jest patriotą. Ocenia, że brytyjskie informacje są "absurdalne", bo od kilku lat jest objęty rosyjskimi sankcjami - podaje Radio Swoboda. Portalowi Ukraińska Prawda powiedział, że "to jakaś głupota" i stwierdził, że liczy na przeprosiny.
Murajew napisał przy tym w niedzielę na Facebooku, że "czas prozachodnich i prorosyjskich polityków na Ukrainie bezpowrotnie minął", a Ukraina "potrzebuje nowych polityków".
Mychajło Podolak z biura prezydenta Ukrainy przekazał BBC, że brytyjski wywiad nie poinformował o czymś, o czym nie wiedzą Ukraińcy, jeśli chodzi o pewną część ukraińskiej przestrzeni politycznej.
"Rosja już wcześniej wybierała "drugorzędne postaci" na kierownicze stanowiska na zaanektowanym Krymie"
Z kolei agencji Reutera Podolak napisał w komentarzu, że Ukraińcy mają wątpliwości, czy nie byłby on zbyt "absurdalną postacią" wybraną przez Kreml na ukraińskiego przywódcę. Zaznaczył przy tym, że Rosja już wcześniej wybierała "drugorzędne postaci" na kierownicze stanowiska na zaanektowanym Krymie i w kontrolowanym przez separatystów Donbasie - pisze Reuters. Należy więc traktować te informacje poważnie - podkreślił Podolak.
Brytyjskie MSZ oświadczyło w sobotę wieczorem, że jest w posiadaniu informacji wskazujących, że rząd rosyjski chce zainstalować w Kijowie prorosyjskiego przywódcę, co wskazuje na możliwość inwazji i okupacji Ukrainy.
Według przekazanego przez brytyjski resort dyplomacji komunikatu, jako potencjalny kandydat brany jest pod uwagę były ukraiński deputowany Jewhen Murajew z byłej prorosyjskiej Partii Regionów, a rosyjskie służby wywiadowcze mają utrzymywać kontakty także z innymi ukraińskimi politykami.
Z Kijowa Natalia Dziurdzińska (PAP)
dsk/