We wtorkowym wydaniu gazety przedstawiono szczegóły jawnej części aktu oskarżenia, który oprócz Sławomira Nowaka objął 14 innych osób. "Z dokumentu wynika, że jednym z wątków sprawy jest działalność tzw. Klubu Rekina. Ta nieformalna organizacja biznesowo-towarzyska miała powstać krótko po objęciu przez koalicję PO–PSL władzy w Polsce. Miała być kopią podobnych klubów działających od lat na amerykańskich uniwersytetach" - czytamy.
Jak podano, wśród założycieli Klubu Rekina obok Nowaka znalazł się także Jacek P., jego przyjaciel i sąsiad, oraz Leszek K., menedżer z branży medialno-marketingowej (wszyscy objęci są aktem oskarżenia). "Członkowie organizacji mieli się wzajemnie wspierać, robić wspólne interesy i dzielić równo zarobione pieniądze. Symbolicznie każdy otrzymywał ząb rekina" - czytamy.
Z aktu oskarżenia wynika również, że Leszek K. zabiegał u Nowaka o miejsce w zarządzie jednej z państwowych spółek dla swojego kolegi Wojciecha T.
Według śledczych członkowie klubu zaczęli być "rozprowadzani przez Nowaka po państwowych przedsiębiorstwach". "K., dzięki rekomendacji polityka, trafił do pracy w naftowym gigancie PKN Orlen, gdzie objął stanowisko dyrektora ds. marketingu. Po zatrudnieniu – jak wynika z aktu oskarżenia – miał przekazać P. dwie koperty z pieniędzmi. Jedną dla niego, drugą dla Nowaka. Trzecią kopertę K. miał osobiście przekazać szefowi koncernu Jackowi K., również oskarżonemu w tej sprawie (za załatwienie korzystnych warunków kontraktu menedżerskiego miał przekazać Nowakowi w sumie 182 tys. zł, nie przyznaje się do winy)" - napisano. Jak wskazano, w każdej z kopert miało się znajdować "nie mniej niż 4 tys. zł".
Z aktu oskarżenia wynika również, że Leszek K. zabiegał u Nowaka o miejsce w zarządzie jednej z państwowych spółek dla swojego kolegi Wojciecha T. "[…] nie od razu dostał [on] stanowisko, najpierw musiał zdobyć zaufanie Sławomira Nowaka, który był nieufny wobec nowopoznanych osób" – czytamy w akcie oskarżenia.
W 2008 r. T. został powołany do zarządu PGE. W zamian miał przekazać "nie mniej niż 20 tys., ale nie więcej niż 99 tys. zł". "W 2012 r. T. - w międzyczasie odwołany z PGE - ponownie starał się o wejście do zarządu państwowej spółki. Podczas spotkania z Jackiem P. za fotel prezesa miał oferować 100 tys. zł łapówki, a za wejście do zarządu kilkadziesiąt tysięcy" - wskazano. Ostatecznie trafił do kierownictwa grupy Energa. W zamian - podobnie jak za pierwszym razem - miał przekazać łapówkę w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych.(PAP)
dsk/