Jak poinformował w środę PAP rzecznik częstochowskiej prokuratury Tomasz Ozimek, postępowanie będzie obejmowało zbadanie procesu hospitalizacji kobiety w Miejskim Szpitalu Zespolonym w Częstochowie, Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Częstochowie oraz w szpitalu w podczęstochowskiej Blachowni – ze wstępnych ustaleń wynika, że od grudnia do stycznia kobieta była w tych trzech placówkach. Zmarła we wtorek w szpitalu w Blachowni.
Prokuratura poleciła policji niezwłoczne zabezpieczenie dokumentacji dotyczącej leczenia 37-latki. Te czynności są obecnie w toku – dodał rzecznik.
APEL RODZINY Apelujemy o sprawiedliwość i zadośćuczynienie za śmierć naszej zmarłej żony, mamy, siostry i przyjaciółki. To kolejny dowód na to, że panujące rządy mają krew na rękach. Ponownie zginęła ciężarna, niewinna, młoda kobieta, matka i żona, osieracając 3 dzieci, które nie doczekały się powrotu Mamy do domu. Chciała żyć, nikt nie spodziewał się takiej eskalacji spraw. Kto jest w tym momencie podmiotem karnym? Kto odpowiada za tę krzywdę? Szpital? Trybunał Konstytucyjny? Posłowie głosujący za Ustawą antyaborcyjną w Polsce? Agnieszka T. - to 37 letnia kobieta z Częstochowy, która była w I trymestrze ciąży bliźniaczej. Trafiła do Wojewódzkiego Szpitala w Częstochowie na Oddział Ginekologii w dniu 21 grudnia 2021r z powodu pogorszających się bóli brzucha i wymiotów. Wcześniej lekceważono jej skargi, mówiąc, że to ciąża bliźniacza i ma prawo tak boleć. Podczas pobytu w tymże szpitalu, jej stan się pogarszał. Przyjechała tam w pełni świadoma, w dobrej kondycji fizycznej i psychicznej, z dolegliwościami ginekologicznymi. Za pośrednictwem rozmów telefonicznych byliśmy świadkami, jak stan jej z dnia na dzień ulegał pogorszeniu. Według epikryzy lekarskiej, 23 grudnia 2021 zmarł jej pierwszy z bliźniaków, niestety nie pozwolono na usunięcie martwego płodu, ponieważ prawo w Polsce temu surowo zabrania. Czekano aż funkcje życiowe drugiego z bliźniaków samoistnie ustaną. Agnieszka nosiła w swoim łonie martwe dziecko przez kolejne 7 dni (!!!) Śmierć drugiego z bliźniaków nastąpiła dopiero 29 grudnia 2021 r. Następnym karygodnym faktem jest, że ręcznego wydobycia płodów dokonano po następnych 2 dniach (!!!) a mianowicie 31.12.2021 roku. Przez ten cały czas, zostawiono w niej rozkładające się ciała nienarodzonych synków. Nie zapomniano jednak w porę poinformować księdza, aby przyszedł na oddział i odprawił pogrzeb dla dzieci (!!!) Agnieszka zachorowała na sepsę, tak sądzimy po wynikach, ponieważ kiedy trafiła do szpitala badanie CRP wskazywało na 7 jednostek, dzień przed śmiercią, było to już 157,31H (norma 5), informacji o sepsie jednak nigdzie w dokumentach nie ma. Jej funkcje życiowe z dnia na dzień pogarszały się do takiego stopnia, że w przeciągu kilku dni stała się przysłowiowym ‘warzywem’ i z ginekologii trafiła na neurologię. Szpital bardzo utrudniał kontakt, nie pozwolono rodzinie na wgląd do dokumentacji medycznych powołując się na to, że Agnieszka nie napisała upoważnienia dla męża ani siostry. Niestety jej stan widoczny na załączonym filmiku nie pozwolił na to. Zatajano wiele spraw, ze strony medycznej padały słowa o podejrzeniu choroby wściekłych krów, insynuując, że za zły stan zdrowia Agnieszki odpowiada jej nieodpowiednia dieta, bogata w surowe mięso. Cytując pana rehabilitanta ze szpitala: ‘pewnie najadła się surowego mięsa’ i należy teraz do grona 3% populacji, których dotyka ta choroba (wariant Creutzfeldta-Jakoba). 23 styczeń nastąpiło zatrzymanie akcji serca, gdzie z powodzeniem przeprowadzono reanimację. 24 stycznia 2022 roku stan Agnieszki wskazywał na agonie. Większość organów zaprzestała funkcjonować. Przetransportowano ją do innego Szpitala w Blachowni, gdzie w końcu personel medyczny okazał się być na tyle profesjonalny i zechciano porozmawiać z rodziną oraz wydać nam dokumentacje medyczną. Dopiero teraz wiemy, co tak na prawdę się tam stało. Niestety dziś, 25.01.2022r otrzymaliśmy w godzinach popołudniowych telefon, że Agnieszka pomimo prób ratunku zmarła w Blachowni. Jesteśmy zdruzgotani a ból jaki nam towarzyszy jest nie do opisania. Bardzo prosimy o pomoc. Dysponujemy niezbitymi dowodami na popełnione przestępstwo jak i próby utajenia przyczyn stanu zdrowia Agnieszki a także podawanie przez personel szpitala fałszywych informacji co do okoliczności śmierci bliźniąt. Kontakt do rodziny: sprawa.agnieszki@onet.pl #anijednejwiecej #sprawadlauwagi #tvn #interwencja #prawakobiet #uwaga
Posted by Wioletta Paciepnik on Tuesday, January 25, 2022
Wszczęcie śledztwa po informacjach medialnych
Prok. Ozimek wyjaśnił, że śledztwo zostało wszczęte po informacjach medialnych na temat tej sprawy, które ukazały się w środę. W środę z prokuraturze została też złożona kopia pisma, skierowanego przez męża zmarłej do Rzecznika Praw Pacjenta. Zostanie ono dołączone do akt sprawy, mąż zmarłej będzie jednym z przesłuchiwanych świadków. Poza najbliższymi 37-latka, zeznania będą składali przedstawiciele personelu medycznego, który opiekował się pacjentką.
Przyczyna śmierci kobiety ma zostać ustalona podczas sekcji zwłok, która zostanie przeprowadzona w najbliższych dniach. "Jak zawsze w tego typu postępowaniach, prokurator powołuje powołanie biegłego z zakresu medycyny sądowej, celem oceny prawidłowości leczenia pacjenta. Tak też będzie w tym postępowaniu, wcześniej jednak musi zostać zebrany materiał dowodowy do oceny przez biegłych – w postaci dokumentacji medycznej, zeznań świadków i wyników sekcji zwłok" - wskazał prok. Ozimek.
Rzecznik zaznaczył, że prokuratura do czasu zgromadzenia i analizy dowodów nie odnosi się do szczegółów, zawartych w doniesieniach doniesień prasowych.
Oświadczenie dyrekcji szpitala
Oświadczenie w tej sprawie wystosowała w środę dyrekcja jednego ze szpitali, w których kobieta była leczona – Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Najświętszej Maryi Panny w Częstochowie. Poinformowano w nim, że kobieta była dwukrotnie hospitalizowana w tamtejszym Oddziale Ginekologii i Położnictwa z Pododdziałami Patologii Ciąży i Ginekologii Onkologicznej - w dniach od 6 do 13 grudnia ubiegłego roku oraz od 21 grudnia do 5 stycznia tego roku.
"Po tym jak nastąpił zgon pierwszego dziecka (w dniu 23 grudnia 2021 roku) przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to że była szansa aby uratować drugie dziecko. Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31.12.21 r. stało się możliwe wykonanie poronienia. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym" - czytamy w oświadczeniu dyrekcji szpitala.
Pobyt zmarłej w szpitalu
Podczas pobytu pacjentki w Oddziale Ginekologii i Położnictwa z Pododdziałami Patologii Ciąży i Ginekologii Onkologicznej kobieta przeszła wielokrotne konsultacje lekarskie, w tym: hematologiczne, psychiatryczną, chirurgiczną, psychologiczną, gastroenterologiczną i neurologiczną. Dwukrotnie badano ją pod kątem zakażenia koronawirusem, uzyskując ujemne wyniki.
Lekarze wykonywali też badania, w tym ginekologiczno–położnicze badania USG. Badanie CRP wykonywane było 13 razy. Najwyższe stężenie CRP odnotowane zostało 31 grudnia i wynosiło 66.50 mg/l, po czym nastąpił spadek wartości. Prowadzona była antybiotykoterapia i heparynoterapia. Ostatecznie wykonana została indukcja farmakologiczna i mechaniczna poronienia, która trwała dwa dni.
Pacjentka przebywała również na Oddziale Neurologii Szpitala im. NMP, gdzie - jak informuje placówka - podjętych zostało szereg badań i konsultacji. 23 stycznia nastąpiło nagłe pogorszenie jej stanu zdrowia (duszność, spadek saturacji). Pacjentkę zaintubowano. Wykonano szereg kolejnych badań, na podstawie których stwierdzono cechy zatorowości płucnej i zmiany zapalne. Wykonano wymaz w kierunku SARS-COV II – wynik był pozytywny. Stan pacjentki cały czas pogarszał się. Lekarze podejmowali wszystkie możliwe działania, których celem było uratowanie pacjentki.
Kontakt rodziny z pacjentką
W oświadczeniu podkreślono też, że rodzina miała możliwość kontaktu z pacjentką. Szpital podjął w tym zakresie działania przy zachowaniu obostrzeń wynikających z pandemii, które pomogły w kontakcie rodziny z pacjentką. "Podkreślamy, iż personel Szpitala podjął wszystkie możliwe i wymagane działania, które miały na celu ratowanie życia dzieci oraz pacjentki. Wskazujemy, iż na postępowanie lekarzy nie wpływało nic innego, poza względami medycznymi i troską o pacjentkę i jej dzieci" - wskazano w oświadczeniu.
Dyrekcja szpitala podkreśliła też, że współpracuje ze wszystkimi organami, które prowadzą postępowania wyjaśniające.
To kolejna w ostatnim czasie sprawa śmierci ciężarnej kobiety w szpitalu w woj. śląskim. Głośnym echem odbiła się również badana przez prokuraturę sprawa śmierci 30-letniej Izabeli z Pszczyny, która we wrześniu zgłosiła się do Szpitala Powiatowego w Pszczynie po tym, jak odeszły jej wody płodowe. U płodu już wcześniej stwierdzono wady rozwojowe. Kobieta zmarła w szpitalu w wyniku wstrząsu septycznego. Rodzina zmarłej stoi na stanowisku, że lekarze zbyt długo zwlekali z zakończeniem ciąży, co przyczyniło się do śmierci 30-latki. Jej śmierć wywołała w całym kraju falę protestów pod hasłem "Ani jednej więcej" przeciwko obecnie obowiązującym w Polsce przepisom dotyczącym aborcji.
Lewica: kolejna kobieta ofiarą wyroku pseudo Trybunału Konstytucyjnego umarła
Na środowej konferencji w Sejmie wystąpiły posłanki Lewicy m.in. Katarzyna Kotula, Wanda Nowicka, Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Marcelina Zawisza, Magdalena Biejat.
Katarzyna Kotula powiedziała, że "kolejna kobieta, kolejna ofiara wyroku pseudo Trybunału Konstytucyjnego umarła w polskim szpitalu".
"Pani Agnieszka 37-latka, matka trójki dzieci w ciąży bliźniaczej zmarła w szpitalu z powodu bezczynności lekarzy, którzy kierując się wyrokiem pseudo Trybunału czekali aż każdy z płodów obumrze. Pani Agnieszka nosiła martwy płód przez siedem dni, lekarze czekali aż drugi płód obumrze samoistnie, ponieważ uznali, że dopiero wtedy będzie można dokonać usunięcia (płodów)" - powiedziała Kotula.
Jak mówiła, po obumarciu drugiego płodu lekarze czekali kolejne dwa dni z podjęciem działań. "Według wyników badań i doniesień rodziny pani Agnieszka zachorowała w efekcie tych działań w szpitalu na sepsę, jednak o samej chorobie nie ma na ten moment nic w dokumentach. Jej stan zdrowia pogarszał się z dnia na dzień (...) zakaz aborcji zabił panią Agnieszkę" - powiedziała Kotula.
Posłanka Lewicy zaprosiła też na spotkanie pod Trybunałem Konstytucyjnym w środę, o godz. 18. "Tylko legalna, dostępna, bezpieczna i darmowa aborcja jest gwarancją, że kobiety w polskich szpitalach będące w ciąży nie będą umierać" - podkreśliła Kotula.
Magdalena Biejat dodał, że na dzisiaj potrzebujemy rozwiązań kryzysowych. "Na stole od ponad roku leży ustawa ratunkowa zgłoszona przez Lewicę tuż po tym jak zapadł wyrok TK" - podkreśliła posłanka Lewicy.
Przypomniała, że tzw. ustawa ratunkowa Lewicy zdejmuje "ryzyko i widmo kary więzienia dla lekarzy, którzy zgodnie z prawem pomogą kobietom, które potrzebują pomocy i usuną ciążę zagrażającą życiu i zdrowiu". Biejat wezwała marszałek Sejmu, by wreszcie poddała pod obrady projekt Lewicy.
Marcelina Zawisza dodał, że w środę, o godz. 15 zbierze się sejmowa komisja zdrowia oraz komisja sprawiedliwości ws. wyjaśnienia okoliczności śmierci 30-letniej pani Izabeli z Pszczyny. Zawisza zapewniła, że posłanki Lewicy będą domagały się również wyjaśnienia sprawy śmierci pani Agnieszki z Częstochowy. (PAP)
Autorzy: Anna Gumułka, Krzysztof Konopka, Karol Kostrzewa
ja/