"Jestem częścią jednej trzeciej amerykańskich ocalałych, którzy żyją w biedzie" - mówi mieszkaniec Manhattanu Sami Steigmann.
"Gdy opowiadam o wyzwaniach, z jakimi się zmierzyłem w czasie Holokaustu, mówię też o innym wyzwaniu, jakie pokonałem - o bezdomności" - kontynuuje swoją opowieść.
Steigmann urodził się w Rumunii w 1940 roku, a rok później został zesłany wraz z rodzicami do obozu pracy w Mohylowie Podolskim, który znajduje się na Ukrainie niedaleko mołdawskiej granicy. Ze względu na to, że był niemowlęciem, więc nie mógł pracować, Niemcy przeprowadzali na nim eksperymenty, których skutki uboczne odczuwa do dziś.
"W Nowym Jorku działa wiele organizacji pomagających ocalałym, jednak większość z nich zapewnia jednorazowe wsparcie" - opowiada Steigmann. Mimo, że potrzebuje pomocy, "nie narzeka"; według Steigmanna pokolenie, z którego pochodzi jest "bardzo stoickie".
Ocalali tacy jak Steigmann doświadczają trudności w zaspokajaniu podstawowych potrzeb życiowych
Steigmann prowadzi swoją własną fundację "Sami Speaks" i pracuje jako mówca motywacyjny. Poznał innych ocalałych mieszkających w Nowym Jorku, gdy stał się członkiem drugiego największego muzeum Holokaustu w Stanach Zjednoczonych Muzeum Dziedzictwa Żydowskiego, znajdującego się na Manhattanie.
Muzeum ma w swojej ofercie programy, dzięki którymi ocalali mogą opowiedzieć swoje historie. W czasie epidemii muzeum udostępnia opowieści ocalałych przez oprogramowanie do wideokonferencji Zoom. Niektóre z nich zostają nagrane i są publikowane na muzealnym kanale YouTube.
Wciąż jednak ocalali tacy jak Steigmann doświadczają trudności w zaspokajaniu podstawowych potrzeb życiowych. Kiedy nie było go stać na aparat słuchowy, Steigmann zwrócił się o pomoc do organizacji żydowskich. Jako szczególnie pomocną wymienia organizację Niebieska Karta. Zapewnia ona pomoc finansową ocalałym z Holokaustu.
"To ludzie, którzy tak wiele wycierpieli; dumni ludzie, którym nie zawsze jest łatwo samodzielnie podjąć ten krok i przyznać, że nie są w stanie opłacić czynszu lub rachunków za leczenie" - komentuje dyrektor wykonawczy Niebieskiej Karty Masha Pearl.
"Naszą misją jest pomoc ocalałym w zachowaniu godności i bezpiecznego i niezależnego pozostania w swoich domach tak długo, jak to tylko możliwe" - opowiada Pearl.
"To bardzo trudny czas, a brak socjalizacji odciska swoje piętno"
Niebieska Karta działa za pośrednictwem lokalnych agencji pomocy społecznej, które kierują do niej ocalałych z Holokaustu potrzebujących pomocy finansowej. Ma siedzibę w Nowym Jorku, jednak pomaga ocalałym w 28 stanach w całych Stanach Zjednoczonych.
Pearl zauważyła wzrost potrzeb podopiecznych fundacji od początku pandemii Covid-19.
"W szczególności odnotowaliśmy więcej próśb o wymianę urządzeń gospodarczych, ponieważ ludzie przebywają w domu” – powiedziała.
"To bardzo trudny czas, a brak socjalizacji odciska swoje piętno" - przekazała Pearl.
Dyrektor wykonawczy Niebieskiej Karty wyraziła również opinię, że więcej pomocy dla ocalałych powinno być zapewnione przez władze stanu Nowy Jork, a same organizacje, choć robią bardzo wiele, nie są w stanie pomóc każdemu.
Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu został ustanowiony przez ONZ, by uczcić pamięć 6 milionów Żydów zamordowanych przez Niemców podczas II wojny światowej. Jego datę wyznaczono na 27 stycznia, rocznicę wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau.
Holokaust, nazywany również Zagładą Żydów, Shoah lub Szoa to ludobójstwo europejskich Żydów dokonane w czasie II wojny światowej przez III Rzeszę Niemiecką. Liczba ofiar jest szacowana na prawie 6 milionów, jedną trzecią tej liczby stanowiły dzieci. Liczba polskich Żydów wśród zabitych przez Niemców wynosi - według różnych źródeł - 2,6-3,3 mln osób.(PAP)
dsk/