Opozycja o projekcie nowej ustawy covidowej: "absurdalny", "bubel prawny"

2022-01-28 12:31 aktualizacja: 2022-01-28, 16:40
Poseł PSL Marek Sawicki. Fot. PAP/Mateusz Marek
Poseł PSL Marek Sawicki. Fot. PAP/Mateusz Marek
Projekt nowej ustawy covidowej jest absurdalny i pokazuje pełną bezradność rządu, który odpowiada za bezpieczeństwo i zdrowie Polaków. Będę namawiał posłów z mojego klubu, by się w to nie mieszać - powiedział PAP poseł PSL-KP Marek Sawicki.

W czwartek późnym wieczorem grupa posłów PiS wniosła do Sejmu projekt nowej ustawy covidowej, który zakłada m.in. wprowadzenie rozwiązań umożliwiających pracownikom nieodpłatne testowanie w kierunku SARS-CoV-2 oraz żądanie przez pracodawców informacji o negatywnym wyniku takiego testu. Projekt przewiduje też, że pracownik w określonych przypadkach będzie mógł zostać zobowiązany do zapłaty odszkodowania za zakażenia koronawirusem. Do reprezentowania wnioskodawców upoważniony został poseł Paweł Rychlik.

W rozmowie z PAP projekt ocenił poseł PSL Marek Sawicki.

"Wcześniej był 'lex Hoc', teraz - 'lex Rychlik'. Nie mam już siły do bezradności rządu, bo odpowiedzialnym za bezpieczeństwo i zdrowie Polaków jest właśnie rząd, a nie przedsiębiorcy czy obywatele bezpośrednio" - powiedział. "Jak ja słyszę, że zgodnie z tym projektem mam skarżyć kogoś, że mnie zakaził covidem, albo przedsiębiorca ma skarżyć kogoś za to, że jest chory - to jest absurd i permanentna kapitulacja, imposybilizm w największym możliwym wydaniu" - ocenił poseł ludowców.

Według Sawickiego "widać, że rząd balansuje na linie zawieszonej pomiędzy liczbą nadmiarowych śmierci, stale rosnącą na już ponad 200 tys. osób, a grupką antyszczepionkowców, którzy postawili swoje warunki i szantażują PiS, że stracą większość w Sejmie".

"Za zdrowie i życie Polaków odpowiadają rządzący. Ja będę namawiał kolegów z klubu PSL-KP, by się zwyczajnie w to nie mieszać. Niech rząd weźmie odpowiedzialność za rządzenie, a jeśli się jej boi, to niech się poda do dymisji. I wtedy albo stworzy się większość, albo przy jej braku będą rozpisane kolejne wybory i wtedy może zwycięży ktoś, kto się tej odpowiedzialności nie boi i weźmie się do pracy. My nie jesteśmy od tego, by go stale wyręczać" - powiedział Sawicki.

Pytany, czy to znaczy, że chciałby, aby posłowie PSL-KP nie głosowali nad tym projektem lub wstrzymali się od głosu, powiedział, że nie wie, ale będzie o sprawie rozmawiał kierownictwem klubu.

Według niego rząd nie radzi sobie z kwestiami dotyczącymi zdrowia, gospodarki, inflacją oraz podatkami, a także sprawami zagranicznymi. "Nie wiem, dlaczego opozycja ma podtrzymywać tak nieudolną władzę, zamiast pozwolić jej upaść" - dodał poseł PSL-KP.

W myśl projektu PiS, pracodawcy będą mogli żądać od pracowników oraz osób wykonujących na ich rzecz pracę na podstawie umów cywilnoprawnych podawania informacji o posiadaniu negatywnego wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2. "Konieczność wprowadzenia takich rozwiązań jest podyktowana potrzebą upowszechnienia wykonywania testów diagnostycznych, będących skutecznym narzędziem służącym zapobieganiu rozprzestrzeniania się wirusa SARS-CoV-2" – wskazano w uzasadnieniu.

Projekt zakłada ponadto, że pracownik, który nie poddał się testowi diagnostycznemu, nadal będzie świadczył u pracodawcy pracę na dotychczasowych zasadach. Nie będzie z tego względu delegowany do wykonywania pracy poza stałe miejsce pracy bądź wykonywania pracy innego rodzaju, jednak w przewidzianych w projekcie ustawy sytuacjach będzie mógł zostać zobowiązany do zapłaty świadczenia odszkodowawczego z tytułu zakażenia wirusem SARS-CoV-2.

Zgodnie z informacjami dostępnymi na stronie sejmowej, projekt został skierowany do pierwszego czytania w komisji zdrowia.

Lubnauer: ustawa o testowaniu to bubel prawny

Bubel prawny, który skonfliktuje ludzi i upowszechni donosicielstwo. Oznacza też odejście od narodowego programu szczepień, a to szczepienia a nie testy są najskuteczniejszym sposobem walki z omikronem - tak projekt ustawy o testowaniu pracowników oceniła wiceprzewodnicząca klubu KO Katarzyna Lubnauer.

Zdaniem wiceszefowej klubu KO i członka Komisji Zdrowia Katarzyny Lubnauer nowy projekt ustawy, choć firmuje go poseł Rychlik, powstał zapewne z inspiracji Jarosława Kaczyńskiego. "To jest ustawa zrobiona według zasady, jak mały Jaś wyobraża sobie walkę z pandemią" - oceniła Lubnauer.

Zwróciła uwagę, że ponieważ omikron jest bardzo zaraźliwy, osób chorujących będzie bardzo dużo. "Praktycznie jest niemożliwa izolacja wszystkich osób, które będą zarażone" - powiedziała.

Jej zdaniem ustawa, jeśli wejdzie w życie, jeszcze silniej skonfliktuje społeczeństwo wewnątrz miejsc pracy. "To jest ustawa o powszechnym donosicielstwie. Jeżeli ktoś zostanie zarażony, będzie następować tak zwane domniemanie winy i osoba która się nie przetestowała będzie wskazywana, jako winna temu zarażeniu. Nie będzie miało znaczenia, że ten ktoś po pracy poszedł do restauracji czy do kina, ale domniemanym winnym będzie inny pracownik tej samej firmy, który się nie poddał testowi" - zaznaczyła Lubnauer. W takim przypadku ten zarażony pracownik będzie mógł bowiem liczyć na odszkodowanie w wysokości do 15 tys. zł.

Poza tym, dodała, jak pracodawca nie nakaże testów, a pracownik zarazi się gdziekolwiek indziej, będzie mógł przerzucić odpowiedzialność na pracodawcę.

Inne negatywne elementy projektu to, w opinii Lubnauer, kary do 6 tys. zł za niewykonywanie poleceń związanych z walką z pandemią, których nie będzie mógł zmniejszyć sąd, a także piętnowanie lekarzy za teleporady.

"Cała ustawa jest kuriozalna, jest bublem prawnym, widać, że nie powstawała we współpracy z ekspertami" - oceniła Lubnauer.

Ustawa, dodała, jest też "całkowitym odejściem od narodowego programu szczepień". "W uzasadnieniu autorzy bardzo wyraźnie piszą, że osoby szczepione i nieszczepione nie są różnicowane. Problem polega na tym, że w interesie całego społeczeństwa jest zachęcanie obywateli do szczepień, z uwagi na to, że to osoby nieszczepione głównie lądują w szpitalach, obciążając ochronę zdrowia. Jeżeli chcemy chronić społeczeństwo powinniśmy robić wszystko, by ludzie się szczepili. Testy bardzo dobrze sprawdzały się na pierwszym etapie, gdy nie mieliśmy szczepień, było chorych mniej i można ich było wyizolować. Omikron jest powszechny, bardzo szybko zaraźliwy i nie ma realnej możliwości wyizolowania wszystkich chorych" - tłumaczyła Lubnauer.

"Kiedyś wołaliśmy: testy, testy, testy, ale teraz jesteśmy na etapie: szczepić, szczepić, szczepić. Bo w walce z Omikronem najskuteczniejsze są szczepienia" - powiedziała.

Zdaniem wiceszefowej klubu KO "ten projekt ma przykryć nicnierobienie". (PAP)

Autorzy: Wiktoria Nicałek, Piotr Śmiłowicz

jjk/