"Uważam, że będą tam elementy odwracające uwagę, może nieco dezinformacji (...), ale to również ważna okazja dla Rosji, by przekazała Radzie Bezpieczeństwa, czy widzi możliwość rozwiązania dyplomatycznego czy jest zainteresowana dążeniem do konfliktu" - powiedział amerykański oficjel.
Ambasador USA przy ONZ Linda Thomas-Greenfield złożyła w czwartek wniosek o zwołanie w poniedziałek otwartego posiedzenia Rady Bezpieczeństwa. Tematem spotkania mają być "zastraszające działania" Rosji wymierzone w Ukrainę oraz koncentracja rosyjskich wojsk wokół tego państwa.
"Nie przypominam sobie żadnego innego przypadku, by członek Rady Bezpieczeństwa proponował dyskusję nad swoimi własnymi bezpodstawnymi zarzutami i założeniami, przedstawianymi jako zagrożenie dla porządku międzynarodowego ze strony kogoś innego" - napisał w piątek na Twitterze zastępca ambasadora Rosji przy ONZ Dmitrij Polianski. Dodał, że ma nadzieję, że inni członkowie Rady Bezpieczeństwa nie poprą tego "haniebnego dla reputacji Rady zagrania PR".
Rosyjski dyplomata zasugerował, że dyplomacja jego kraju być może będzie się starać zablokować poniedziałkowe posiedzenie, ale takie działania prawdopodobnie się nie udadzą - pisze Reuters.
Jak przypomina agencja, od czasu aneksji ukraińskiego Krymu przez Rosję w 2014 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ przeprowadziła dziesiątki posiedzeń poświęconych kryzysowi na Ukrainie. Ponieważ Rosja jest stałym członkiem tego organu i ma prawo weta, Rada Bezpieczeństwa nie jest w stanie uchwalić w tej sprawie wiążącej prawnie członków ONZ rezolucji. (PAP)
kgr/