"Sytuacja w szpitalu jest obecnie bardzo stabilna. Można powiedzieć, że jest nieco większy ruch na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, na zakaźnej izbie przyjęć, ale do opieki szpitalnej kwalifikujemy pojedynczych pacjentów" – powiedziała w rozmowie z PAP mikrobiolog, kierownik zespołu kontroli zakażeń szpitala wojewódzkiego w Szczecinie dr n. med. Joanna Jursa-Kulesza.
Dodała, że lekarze obserwują masowe zakażenia przede wszystkim pod postacią przeziębień, „które nie kwalifikują się do leczenia szpitalnego ani do wykonywania większych zabiegów diagnostyczno-leczniczych".
"Obserwujemy jednak od zeszłego tygodnia gwałtowne wzrosty zakażeń w Polsce i spodziewamy się, że w przyszłym tygodniu możemy mieć bardzo ciężką sytuację w szpitalu. Wariant Omikron zaczyna już powoli przeważać w wywoływaniu zakażeń, a statystyka jest nieubłagana – im więcej osób będzie chorować, tym więcej będzie też wymagało hospitalizacji" – wyjaśniła lekarka.
Wskazała, że objawy chorobowe pacjentów zakażonych koronawirusem związane są głównie z górnymi drogami oddechowymi: to ostre bóle gardła, wiążące się z suchym kaszlem, katar z bólem zatok i bóle głowy. Dodała, że zdarzają się też bóle brzucha i biegunki, ale są rzadsze niż w przypadku wcześniejszych wariantów wirusa.
"Gdy wiemy, że jesteśmy zakażeni koronawirusem, przede wszystkim mierzymy temperaturę"
"Gdy wiemy, że jesteśmy zakażeni koronawirusem, przede wszystkim mierzymy temperaturę. Jeśli utrzymuje się wysoka gorączka – powyżej 39 st. Celsjusza – należy skontaktować się z lekarzem. Podobnie jeśli zaczynają się problemy z oddychaniem" – powiedziała lekarka.
Podkreśliła, że problemy te występują już po tym, gdy dochodzi do spadku saturacji, dlatego – jak wskazała – warto zaopatrzyć się w pulsoksymetr i sprawdzać utlenowanie krwi, a także nie dać się zmylić łagodniejszemu przebiegowi choroby.
"Pacjent może nie odczuwać tego, że saturacja spada poniżej 93-92 proc. To bardzo niekorzystne zjawisko, bo gdy zaczyna już odczuwać duszności, płuca są już w dużej części zajęte chorobą" – wskazała dr Jursa-Kulesza.
"Podejrzewając zakażenie, powinniśmy jak najwcześniej to sprawdzić"
Dodała, że także dlatego nie warto unikać testu na koronawirusa – można najpierw wykonać test antygenowy dostępny w aptekach czy sklepach.
"Podejrzewając zakażenie, powinniśmy jak najwcześniej to sprawdzić. Tym bardziej, że przy takiej liczbie zachorowań trzeba dłużej czekać na wynik testu PCR" – wskazała mikrobiolog.
Zastrzegła, że szybkie testy kasetkowe dają dodatni wynik w okresie zakaźności pacjenta, dlatego jeżeli występują objawy, a wynik testu kasetkowego jest ujemny, badanie należy wykonać testem PCR, który jest bardziej czuły.
"Test PCR możemy sobie zlecić sami poprzez platformę pacjent.gov.pl" – przypomniała dr Jursa-Kulesza.(PAP)
Autorka: Elżbieta Bielecka
dsk/