Była prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz skrytykowała w sobotę pomysł utworzenia dwóch oddzielnych list partii opozycyjnych w najbliższych wyborach. Wskazała, że wspólnej liście niechętna jest Lewica i Szymon Hołownia. Na uwagę, że być może "problem" jest to, że lider PO Donald Tusk nie akceptuje innych liderów na opozycji, Gronkiewicz-Waltz zapewniła, że lider PO bardzo akceptował i lubił lidera Polski 2050. "Ale Szymon Hołownia jakoś uwierzył w swoją moc sprawczą i boję się, że w związku z tym wszyscy będą poszkodowani" - stwierdziła. Dodał, że liderzy Lewicy i Polski 2050 powinni "pójść po rozum do głowy" i policzyć, ile mandatów zdobędą, jeśli powstanie wspólna lista, a ile, jeśli pójdą do wyborów sami.
"Nie będę się znęcać nad opiniami pani Hanny Gronkiewicz-Waltz, powiem tylko, że ona ma swoje analizy, a my mamy swoje" – skomentował tę opinię w rozmowie z PAP przewodniczący Polski 2050 Michał Kobosko. Dodał, że z analiz, jakie Polska 2050 prowadzi od wielu miesięcy wynika, że dwie listy w żadnym stopniu nie są złym pomysłem. "Co więcej, mogą być nawet lepszym rozwiązaniem, ponieważ jedna bardzo szeroka lista mogłaby zniechęcić sporą część wyborców" – stwierdził.
Podał przykład wyborców o poglądach skrajnie lewicowych. "W ich opinii, na takiej liście znaleźliby się politycy uważani przez nich za prawicowych i zbyt konserwatywnych" - zauważył.
Zdaniem przewodniczącego Polski 2050, obecnie jest jednak za wcześnie na podejmowanie jakiejkolwiek decyzji w sprawie list.
"Przyjdzie na to czas, kiedy poznamy termin wyborów i zasady, na jakich będą się one odbywać, ponieważ nie możemy wykluczyć, że PiS powróci do pomysłu zmian w ordynacji wyborczej" - powiedział.
Zwrócił również uwagę na szczególną właściwość metody D’Hondta, zgodnie z którą, jeśli jedna z partii nie przekroczy progu wyborczego, wówczas zyskają na tym partie zwycięskie. "I w ten właśnie sposób tłumaczymy sobie ostatnią serię bardzo krytycznych wypowiedzi lidera PO Donalda Tuska pod adresem Lewicy. Wygląda to na działanie, którego celem jest zepchnięcie Lewicy poniżej progu wyborczego" – ocenił Kobosko.
W jego opinii, należy w związku z tym brać pod uwagę, że większe szanse na zwycięstwo z PiS-em, dadzą partiom opozycyjnym dwie listy: centroprawicowa i centrolewicowa.
"Znamy retorykę Platformy Obywatelskiej pod tytułem cała opozycja powinna zjednoczyć się pod przywództwem Donalda Tuska, ale uważamy, że z perspektywy wyborców innych partii demokratycznych, to nie jest specjalnie atrakcyjne rozwiązanie. Co więcej, wcale nie zwiększa gwarancji na sukces wyborczy, także ze względu na istniejący w kraju bardzo duży negatywny elektorat PO" – przyznał.
"Wiemy, jak łatwo sprzedaje się publicznie opowieść o zjednoczonej opozycji, ale - naszym zdaniem - taka opowieść może zwiększać ryzyko porażki partii opozycyjnych w wyborach. A na taką porażkę nie wolno pozwolić" - podkreślił.
Podczas briefingu w ubiegły piątek w Zambrowie (Podlaskie) Donald Tusk był pytany o współpracę z Lewicą. "Zadaję pytanie, czy to, że (współprzewodniczący Nowej Lewicy) Włodzimierz Czarzasty i jego współpracownicy nieustannie w pisowskich mediach koncentrują się na atakach na inne partie opozycyjne, oznacza, że po wyborach można się spodziewać jego współpracy z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim" - powiedział Tusk.
Według lidera PO, "każdego dnia dostajemy po raz kolejny odpowiedź, że tak, tego typu ryzyko istnieje". Tusk stwierdził przy tym, że każdego dnia widać wyraźnie gotowość do takiej politycznej współpracy i wspólnych akcji przeciwko innym partiom opozycyjnym, jakie partia Włodzimierza Czarzastego, wspólnie z mediami pisowskimi prowadzą. (PAP)
Autor: Daria Kania
jjk/