Ustawa covidowa w Sejmie. Rząd i opozycja o ustawie

2022-02-01 17:22 aktualizacja: 2022-02-01, 17:56
Fot. PAP/Leszek Szymański
Fot. PAP/Leszek Szymański
Projekt ustawy covidowej to chyba największy bubel prawny w historii polskiego parlamentu, Jarosław Kaczyński przedstawił gniota - oświadczył w Sejmie Borys Budka (KO). Prezes PiS podkreślił, że projekt uwzględnia oczywiste zasady m.in., że lekarze mają obowiązek leczyć.

Po wznowieniu we wtorek po południu obrad Sejmu, który ma się zająć projektem ustawy covidowej autorstwa posłów PiS, głos zabrał szef klubu KO Borys Budka. Poseł podkreślił, że projekt ustawy covidowej to "chyba największy bubel prawny w historii polskiego parlamentu". "Przedstawiliście projekt, który ceduje na ludzi walkę z pandemią i to nie walkę w szpitalach, nie szczepienia, tylko walkę na salach sądowych o odszkodowania" - powiedział Budka.

Jak zaznaczył, za tym projektem stoi wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński. "Panie prezesie, pan nie tylko wywiesił białą flagę i pokazał swoją bezsilność w walce z pandemią, ale pan dodatkowo skompromitował się i jako szef obozu władzy, ale przede wszystkim jako prawnik. Pan jest doktorem nauk prawnych, a przedłożył pan takiego gniota, że chyba nikt przyzwoity nie będzie mógł za tym podnieść ręki" - powiedział Budka.

Na te słowa zareagował Kaczyński, który powiedział, że w projekcie zostały uwzględnione oczywiste zasady. "Po pierwsze lekarze, a już w szczególności w czasie epidemii, mają obowiązek leczyć, to jest sprawa pierwsza. A po drugie wolność każdego człowieka jest ograniczona przez tę granicę jaką jest wolność, a więc także i zdrowie innego człowieka. To też jest uwzględnione w tej ustawie" - oświadczył Kaczyński.

Po trzecie, dodał, z wolnością łączy się odpowiedzialność i to też jest uwzględnione. "Ja rozumiem, że opozycja totalna musi totalnie, ale czy musi głupio?" - pytał prezes PiS.

Posłowie KO o projekcie ustawy

Projekt ustawy zakładający testowanie pracowników pod kątem zakażenia SARS-CoV-2 jest od początku do końca zły. Nie da się stwierdzić, kto tak naprawdę jest źródłem zakażenia wirusem - to wbrew nauce medycznej - podkreślali posłowie Koalicji Obywatelskiej.

Komisja Zdrowia w środę po południu proceduje poselski projekt ustawy o testowaniu pracowników pod kątem zakażenia wirusem SARS-CoV-2.

Poseł Rajmund Miller (KO) stwierdził, że jest to projekt zły i jego podstawy są wbrew nauce medycznej, a posłowie wykonujący zawód lekarza, którzy za nią zagłosują skompromitują się.

"Ta ustawa jest od początku do końca zła. Pomijam to, że ta ustawa jest konfidencka, represyjna, skłócająca społeczeństwo" - podkreślił poseł Miller. Zwrócił się do lekarzy posłów zaznaczając, że podstawy tej ustawy są wbrew nauce medycznej.

"To, co zakłada ustawa, czyli ściganie ludzi, wskazywanie tych, którzy mogą zarazić drogą kropelkową jest niezgodne z naszą wiedzą medyczną, ponieważ zakażenie wirusem covid to jest zakażenie drogą kropelkową, w związku z czym, podkreślają to epidemiolodzy, nie da się wskazać ani ustalić osoby, która jest źródłem zakażenia" - stwierdził Miller.

Monika Wielichowska (KO) z rozczarowaniem odnotowała brak obecności na posiedzeniu komisji szefa MZ Adama Niedzielskiego. "(Jesteśmy - PAP) w czasie, kiedy w natarciu mamy piątą falę z tragiczną dynamiką zakażeń i zgonów. Jesteśmy dalej bez strategii rządu odpowiedzialnego za bezpieczeństwo zdrowotne, życie i zdrowie Polek i Polaków" - oceniła.

"Nie mamy strategii szczepień, nie mamy pomysłu na to, jak wyszczepić więcej Polek i Polaków. Minister zdrowia jest nieuchwytny, pełnomocnik szczepień jest gdzieś schowany" - mówiła.

Odniosła się też do procedowanego w komisji projektu. "To projekt o powszechnym donosicielstwie. To projekt o podziale społeczeństwa. To projekt o generalnej kwarantannie całego narodu" - powiedziała Wielichowska.

"Ten projekt jest haniebny i nigdy nie powinien być procedowany, dlatego już wczoraj złożyliśmy, jako klub KO, wniosek o odrzucenie tego projektu w pierwszym czytaniu" - powiedziała. Wyliczała negatywne opinie różnych gremiów na temat projektu, m.in. Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych i Komitetu Nauk Klinicznych PAN.

Z kolei Katarzyna Lubnauer (KO) stwierdziła, że ten projekt ustawy jest oparty na błędnym założeniu, że jednym miejscem, gdzie można zarazić się to jest praca.

"Jesteśmy chyba jedynym krajem na świecie, gdzie mając broń, jakim są szczepienia, rządzący postanowili, że nie będą z tej broni korzystać" - podkreśliła.

W jej ocenie projekt ten nie jest zbudowany na żadnej wiedzy merytorycznej. "Niszczy program szczepień, bo informuje tych Polaków, którzy się zaszczepili, że właściwie to nie ma żadnego znaczenia, bo i tak będą musieli co tydzień pójść się przetestować" - powiedziała.

Dodała, że ustawa nie jest oparta na możliwościach państwa, jeśli chodzi o testowanie. "Ta ustawa to jest bubel, bubel, który rzeczywiście powinien być odrzucony w pierwszy czytaniu (...) - mówiła.

Dodał, że posłowie lekarze głosując za tą ustawą skompromitują się.

Lewica o projekcie ustawy

Projekt ustawy przewidujący testowanie pracowników w kierunku wykrycia SARS-CoV-2 spowoduje paraliż. Urąga też podstawowym zasadom prawa i nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego - zaznaczyli we wtorek na posiedzeniu Komisji Zdrowia przedstawiciele Lewicy.

"Dostaliśmy nie tylko jako posłowie, ale przede wszystkim jako wszyscy Polacy projekt, który urąga podstawowym zasadom państwa prawa, sprawiedliwości społecznej, zasadom życia społecznego. Urąga także zasadom budowania relacji międzyludzkich opartych na zaufaniu, wreszcie uwłacza rozsądkowi i elementarnej przyzwoitości. Przedłożony projekt nigdy nie powinien trafić pod obrady Sejmu, co więcej, on nigdy nie powinien ujrzeć światła dziennego" - powiedział Marek Rutka (Lewica).

Natomiast poseł Jan Szopiński wskazał, że ta ustawa spowoduje m.in. paraliż punktów wymazowych i załamanie całego systemu badań diagnostycznych w szpitalach, paraliż gospodarki i administracji publicznej.

"Ta ustawa spowoduje: po pierwsze, masowy paraliż punktów, w których trzeba będzie dokonywać testów. Po drugie, spowoduje załamanie systemu badań diagnostycznych w szpitalach. Po trzecie, nastąpi paraliż gospodarki, urzędów administracji publicznej, bo wszyscy będą szukali z jednej strony donosicieli, a z drugiej będą donosili wzajemnie na siebie" - stwierdził poseł Szopiński.

Dodał, że dodatkowo wiązać się będzie z ponoszeniem ogromnych kosztów przez administrację publiczną.

"Rozumiem, że pod tym PiS się podpisuje. Jednocześnie współczuję ministrowi Niedzielskiemu, który musi bronić tego gniota, bo rozumiem, że minister zdrowia jest ministrem uczciwym, ale musi bronić tego gniota. Ta ustawa powinna trafić do kosza" - podsumował. (PAP)

Konfederacja o projekcie ustawy

Autorzy tego projektu powinni zostać okryci infamią do końca politycznych żyć. Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze - zaznaczyli we wtorek na posiedzeniu Komisji Zdrowia przedstawiciele Konfederacji. Domagali się ujawnienia podmiotów, które zarobią na powszechnym testowaniu Polaków.

"Jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Byłoby dobrze, żebyśmy wiedzieli, kto chce zarobić pieniądze na zestawach testowych" - powiedział Janusz Korwin-Mikke (Konfederacja).

W jego ocenie konieczne jest przed rozpatrzeniem tego projektu ujawnienie "nazwisk właścicieli, udziałowców i menadżerów firm mających dostarczać państwu zestawu do wymazów testowych w kierunku SARS-CoV-2".

Natomiast poseł Artur Dziambor wskazał, że wszyscy autorzy projektu powinni być "zostać okryci infamią do końca politycznych żyć".

"Wszystko, co tutaj proponujecie, jest oczywiście niemerytoryczne i dodatkowo nielegalne. (...) Naród przemawia własnym głosem. Słyszymy ten głos dobiegający do nas z ulicy Wiejskiej w Warszawie (okrzyki protestujących — PAP). Złożyliśmy wczoraj wniosek o wysłuchanie publiczne. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli śmiałości odebrać głosu naszym rodakom, Polakom" - stwierdził poseł Grzegorz Braun.

Posłowie Konfederacji dodawali, że dodatkowo wiązać się będzie z ponoszeniem ogromnych kosztów przez administrację publiczną.

"Będzie nas to wszystko kosztowało nie tylko zniszczenie wszystkich relacji społecznych, ale także miliardy złotych. Chodzi o kilkadziesiąt miliardów rocznie. Kto za to zapłaci?" - wskazał poseł Jakub Kulesza.

Autorzy: Klaudia Torchała, Szymon Zdziebłowski, Tomasz Więcławski, Karol Kostrzewa

ja/