Londyńska policja metropolitalna prowadzi śledztwo w sprawie 12 nieformalnych spotkań towarzyskich i imprez, które odbyły się w siedzibie brytyjskiego premiera na Downing Street w czasie obowiązywania restrykcji, z czego Johnson był obecny na co najmniej trzech.
W związku z toczącym się śledztwem, którego prawdopodobnym rezultatem będzie wsteczne nałożenie grzywien na uczestników tych spotkań, we wtorek politycy i media podnieśli kwestię, czy jeśli tak się stanie, fakt ten zostanie podany do publicznej wiadomości. Rzecznik Johnsona początkowo wyjaśniał, że decyzja w tej sprawie należy do policji, z kolei policja wskazywała, że w przypadku grzywien nakładanych za złamanie restrykcji nie podawała personaliów ukaranych, więc może co najwyżej podać liczbę nałożonych kar w przypadku każdego z tych wydarzeń i za co zostały nałożone.
Ponieważ jednak to pogłębiło wrażenie braku transparentności wokół tej sprawy, kilka godzin później biuro Johnsona zmieniło zdanie. "Jak wyjaśniła policja, w przypadku grzywien personalia co do zasady nie są w żaden sposób publikowane. Oczywiście jesteśmy świadomi znacznego zainteresowania publicznego dotyczącego premiera i zawsze będziemy się starać przekazać informacje konkretnie na jego temat. Ale poza tym nie mogę mówić o indywidualnych osobach" - powiedział rzecznik.
Zapytany, czy to oznacza, że jeśli Johnson ukarany zostanie grzywną, będzie to ujawnione, rzecznik odparł: "Hipotetycznie, tak".
W czasie obowiązywania restrykcji covidowych, gdy spotkania towarzyskie osób z różnych gospodarstw domowych były zabronione, nakładane przez policję grzywny sięgały nawet 10 tys. funtów. W ostatnich dniach brytyjskie media opisywały historie osób, które zostały nimi ukarane za spotkania w tych samych dniach, w których odbywały się domniemane imprezy na Downing Street.
Policyjne śledztwo jest niezależne od tego, które prowadziła urzędniczka służby cywilnej Sue Gray. W poniedziałek biuro premiera opublikowało 12-stronicowe podsumowanie jej raportu. Całość nie mogła zostać podana do publicznej wiadomości, by nie utrudniało to policyjnego śledztwa. Ponieważ rząd nie deklarował wprost, że po jego zakończeniu raport Sue Gray zostanie opublikowany w całości, pojawiły się domysły, że wcale nie będzie chciał tego zrobić.
Z Londynu Bartłomiej Niedziński (PAP)
bjn/ mal/