Iwona Burdyl z działu prawno-organizacyjnego szpitala w Wadowicach, położonych w zachodniej części Małopolski, wskazała, że obecnie trafiają tam pacjenci "z zaawansowanymi postaciami innych chorób, m.in. kardiologicznych, internistycznych czy onkologicznych".
"Stan zaawansowana poszczególnych chorób wynika w głównej mierze z obawy pacjentów przed ryzykiem infekcji COVID-19, która u osób z cukrzycą, pacjentów onkologicznych, czy z chorobami układu sercowo-naczyniowego wiąże się to ze sporym ryzykiem. Niejednokrotnie zwlekali oni z udaniem się po pomoc, a czas do wdrożenia skutecznego leczenia ma istotny wpływ na rokowania" – wskazała Burdyl.
Przedstawicielka wadowickiej lecznicy zaznaczyła, że poradnie specjalistyczne funkcjonowały od początku pandemii w normalnym trybie, w związku z czym pacjenci, szczególnie onkologiczni, byli i są pod stałą kontrolą. W razie konieczności kierowani są do szpitali wyższej referencyjności.
Identyczna sytuacja występuje w Cieszynie, na południu województwa śląskiego. Rzecznik tamtejszego Szpitala Śląskiego Ewa Herman poinformowała PAP, że chorzy często zbyt długo zwlekają z wizytą u lekarza. Powoduje to opóźnioną diagnostykę, zwłaszcza onkologiczną. Prowadzi to też do powikłań w chorobach przewlekłych. "Zwlekanie lub przesuwanie wykonywania zabiegów planowych skutkuje zaostrzeniem choroby. Z tego też powodu większość z nich odbywa się w trybie ostrym" – powiedziała.
"Pandemia spowodowała u pacjentów chorujących przewlekle strach przed zakażeniem i śmiercią, co skutkowało unikaniem kontaktów także z służbą zdrowia"
Herman zwróciła uwagę, że niedobory personelu medycznego i zwiększona ilość pacjentów z COVID-19 spowodowały w Cieszynie konieczność "przesunięć" personelu na oddziały "covidowe". Tym samym – w porównaniu z okresem przedpandemicznym - zmniejszyła się możliwość prowadzenia leczenia i opieki medycznej. "Skupiamy się głównie na leczeniu pacjentów wymagających pilnej interwencji medycznej. Dostrzegamy więc efekty tzw. długu zdrowotnego, związanego z nieudzielaniem świadczeń we właściwym, optymalnym czasie" – powiedziała.
Tak samo jest w Wadowicach. Niektórzy pacjenci zgłaszają się do szpitala po pomoc, gdy objawy chorobowe są zaawansowane. "Pandemia, zwłaszcza w jej początkowej fazie, spowodowała u pacjentów chorujących przewlekle strach przed zakażeniem i śmiercią, co skutkowało unikaniem kontaktów także z służbą zdrowia. W efekcie brak pomocy na czas przełożył się na zaostrzenie choroby, a więc i na zwiększenie liczby pacjentów wymagających hospitalizacji. Spirala ta nakręca 'dług zdrowotny'" – powiedziała Iwona Burdyl.
W Wadowicach trwająca od ponad dwóch lat pandemia, w swoich kolejnych wezbraniach, powodowała konieczność przekształcania różnych oddziałów w covidowe. "W szpitalu działa obecnie jeden oddział dla pacjentów dorosłych – geriatryczny. Trafiają tam osoby z najróżniejszymi schorzeniami. Ze względu na duże obłożenie na nim, a także brak dwóch oddziałów wewnętrznych (w sumie 71 miejsc – przyp. PAP), które zostały przekształconych w covidowe, niejednokrotnie brakuje miejsc dla pacjentów niecovidowych" – poinformowała przedstawicielka szpitala zaznaczając, że oddziały zabiegowe działają całodobowo.
"Pacjenci mają ograniczony dostęp do świadczeń zdrowotnych"
Rzecznik szpitala w Cieszynie poinformowała, że obecnie - w porównaniu z zimą na przełomie 2019 i 2020, czyli tuż przed pandemią, w lecznicy hospitalizowanych jest więcej pacjentów na oddziałach internistycznym, chirurgii ogólnej oraz chirurgii urazowo-ortopedycznej. "W pozostałych nie widzimy zmian. Wynika to z faktu, iż pacjenci, w związku z pandemią, mają z jednej strony ograniczony dostęp do udzielania świadczeń zdrowotnych - tzw. wizyty zdalne z POZ, a z drugiej - boją się hospitalizacji ze względu na możliwość zakażenia wirusem SARS-CoV-2" – wyjaśniła Ewa Herman.
Oba szpitale: wadowicki i Śląski w Cieszynie, są prowadzone przez starostwa. Placówka w Cieszynie ma 20 oddziałów oraz stację dializ. Lecznica w Wadowicach jest jedną z największych placówek w zachodniej części Małopolski. Prowadzi 10 oddziałów, w tym SOR. (PAP)
Autor: Marek Szafrański
dsk/